Ligowiec. Rachunek zysków i strat

W niedzielę oglądałem mecze młodych zespołów Rakowa z rocznika 2012 i 2013. Widać tam dobrą czy bardzo dobrą pracę wykonywaną w częstochowskiej Akademii.


Przypadku w grze młodziutkich graczy nie ma i widać, że pracuje się tam z rozwagą i metodycznie, a już mimo młodego wieku mają spore umiejętności. Nie może być też inaczej, skoro niedawno budżet młodzieżowej Akademii wynosił tam 4 mln złotych. Przy takich nakładach na najmłodszych da się pracować na wysokim poziomie. Zresztą co do Rakowa i pracy z najmłodszymi, która jest wzorcowa, to na ten aspekt zwracał też uwagę w niedawnym wywiadzie dla „Sportu” taki ekspert, jak Mariusz Śrutwa, członek „Klubu Stu” ekstraklasy. To jedna strona medalu. A jaka jest druga?

W sobotnim meczu lidera ligi z Piastem w wyjściowym składzie nie ma ani jednego młodzieżowca. Zresztą co tam młodzieżowiec… W podstawowej jedenastce jedynym Polakiem był Patryk Kun. Suma gry młodzieżowców w Rakowie na koniec zeszłego roku? 4,34 proc. gry, prawie raz tak mniej niż w drugim od końca w tym zestawieniu płocczan. Przypomnijmy, że od tego sezonu – w zależności od minut gry młodzieżowców – kluby które nie spełnią warunku 3000 minut, to mogą zapłacić nawet 3 mln złotych kary. Co do Rakowa i meczu z gliwiczanami, to ich jedynym młodzieżowcem był rezerwowy bramkarz Kacper Trelowski.

Trener Marek Papszun nie patrzy na ten warunek, zresztą krytykowany przez wielu. Zawodowa pika rządzi się przecież swoimi prawami i trudno sobie wyobrazić, żeby z podobnym zagadnieniem mieli do czynienia w silnych ligach.

Z drugiej jednak strony pytanie czy warto szkolić swoich graczy, skoro potem i tak nie będą brani pod uwagę przy ustalaniu składu czy kadry? Nie tak całkiem dawno temu rozmawiałem w Częstochowie z jednym z trenerów z Akademii, który zżymał się na całą sytuację i trenera Papszuna, który nie daje szansy gry swoim, a stawia na gotowych, czytaj zagranicznych graczy. Bronią go wyniki, to na pewno, bo mistrzostwo Polski będzie rozgrzeszeniem.

Pytanie jednak co i jak Raków zamierza robić w przyszłości, bo jednak warto byłoby nie tylko zabrać zdolnych wychowanków na obóz czy zaprosić ich na treningi z pierwszym zespołem, ale też próbować dawać im szansę gry w lidze, także w walce o tytuł mistrza kraju.