LKS Goczałkowice. Fajerwerki Ćwielonga

Powracający po urazie doświadczony pomocnik uczcił 37. urodziny Łukasza Piszczka.


Teoretycznie zwycięstwo bardziej potrzebne było Gwarkowi, bo walczy o utrzymanie. W praktyce jednak, na oddanej do użytku oficjalnie we wtorek Panattoni Arenie, z większym zębem i zaangażowaniem grali goczałkowiczanie. Dzień po 37. urodzinach Łukasza Piszczka, który stał przy linii bocznej i dyrygował grą gospodarzy, wygrali pewnie, a goście wrócili do domu ze świadomością, iż na dwie kolejki przed końcem sezonu nad strefą spadkową mają tylko 3 punkty przewagi.

Na pierwszego gola nie trzeba długo czekać. Już w 9 min po zagraniu Wojciecha Dragona na strzał z 25 m zdecydował się Szymon Gemborys. Nie trafił jednak dobrze w piłkę, ale ze złego uderzenia wyszło… idealne podanie, które Krzysztof Kiklaisz po przyjęciu futbolówki w polu karnym zamienił na swoją 5. wiosenną bramkę, trafiając z 8 m. Wykorzystanie sytuacji oko w oko z Mateuszem Rosołem w tym wypadku było formalnością.

Przegrywający goście nie rzucili się do ataku i nie wypracowali okazji, w których Patryk Szczuka musiałby się szczególnie wykazać. Takie uderzenie zaprezentował natomiast w 64 min Piotr Ćwielong. Wracający do gry po niemal miesięcznej przerwie spowodowanej urazem popularny „Pepe” potrzebował 5 minut, żeby ustawić sobie piłkę na 17 m i uderzeniem z rzutu wolnego – nad murem – posłać ją w „okienko”.

Dopiero po stracie drugiego gola zespół Łukasza Ganowicza ruszył do szturmu, ale zabrakło mu skuteczności. Najbliżej powodzenia był w 67 min Mateusz Mielczarek. Uderzał z 5 m i bramkarz goczałkowiczan nie miał już nic do powiedzenia, ale na linii bramkowej „wyrósł” Piotr Maroszek, oddalając zagrożenie. Jeszcze w 75 min szarżował Karol Stanek, ale spudłował strzelając z 8 m.

Skupieni na ofensywie goście byli bliżej stracenia kolejnego gola, ale po strzale Kiklaisza z 15 m Rosół popisał się efektowną paradą, a Ćwielong solowy rajd przez pół boiska zakończył uderzeniem obok celu. Jeszcze w 2 min doliczonego czasu gry celnie uderzył Damian Furczyk, chcąc sfinalizować kontrę trzech na dwóch, ale i tym razem Rosół był czujny co wcale nie zmieniło nastroju w zespole Gwarka, który podejmując w sobotę Carinę, zagra z nożem na gardle.


LKS Goczałkowice – Gwarek Tarnowskie Góry 2:0 (1:0)

1:0 – Kiklaisz, 9 min, 2:0 – Ćwielong, 64 min (wolny)

LKS: Szczuka – Szymała (66. Magiera), Maroszek, Danch – Dragon, Hanzel, Matuszczyk, Mońka (66. Wróblewski) – Lipniak, Kiklaisz (89. Furczyk), Gemborys (58. Ćwielong). Trener Damian BARON.

GWAREK: Rosół – Dyląg, Pleban, Timochina (68. Rakowiecki), Przystalski, Bąk – Wiszniowski (46. Grychtolik), Borycka (76. Barbus), Jaszczak, Mielczarek (68. Joachim) – Stanek (76. Jarka). Trener Łukasz GANOWICZ.

Sędziował Mariusz Goriwoda (Gliwice). Widzów 250. Żółte kartki: Gemborys, Szymała, Magiera – Timochina, Dyląg.

Na zdjęciu: Piotr Ćwielong potwierdził, że jest dla „Goczałów” wartością dodaną.

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus