Lubański: Mój pożegnalny mecz był wyjątkowy

Bogdan NATHER: Ostatni mecz w reprezentacji Polski rozegrał pan przeciwko Czechosłowacji 24 września 1980 roku na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Czy to spotkanie zapisało się w jakiś szczególny sposób w pańskiej pamięci?

Włodzimierz LUBAŃSKI: – Zdecydowanie. To był przecież mój ostatni, pożegnalny mecz w reprezentacji Polski, zagrałem w nim z generacją dużo młodszych ode mnie piłkarzy. To było pokolenie Zbyszka Bońka i jego rówieśników. Przed pierwszym gwizdkiem otrzymałem mnóstwo „ciepłości” od kibiców oraz prezentów od działaczy.

Według ówczesnych, oficjalnych statystyk, był to pański 80. mecz w drużynie narodowej. Bramka, którą zdobył pan z rzutu karnego, była zarazem 50. golem dla biało-czerwonych. Potem „zabrano” panu pięć meczów i dwa gole, w rezultacie Włodzimierz Lubański ma 75 spotkań w reprezentacji Polski i „tylko” 48 bramek. Jest pan z tego powodu bardzo rozczarowany?

Włodzimierz LUBAŃSKI: – Dla mnie to jest kuriozalna sytuacja, bo otrzymałem od działaczy Polskiego Związku Piłki Nożnej okolicznościowy proporczyk, na którym widnieje napis „50 bramek w 80 meczach”. Odebrano mi pięć meczów i dwie bramki, to stanowczo za dużo jak na jeden raz. Ale cóż mogę z tym, zrobić? Nie mam wpływu na wyliczenia innych. Ja trzymam się wersji, że rozegrałem w reprezentacji Polski 80 meczów, w których strzeliłem 50 bramek. Przecież przed każdym z tych spotkań grano polski hymn, co jest dla mnie równoznaczne z tym, że był to mecz oficjalny. Skoro ktoś uważa inaczej, to trudno.

W pańskim wypadku trudno było wtedy mówić o tremie, ale co pan czuł wychodząc na murawę Stadionu Śląskiego? Wzruszenie, czy żal, że to już ostatni raz?

Włodzimierz LUBAŃSKI: – To było coś specjalnego. Trener Ryszard Kulesza zaprosił mnie, bym miał okazję rozegrać „okrągły” mecz. Zrobił wobec mnie bardzo sympatyczny gest, bo przypomnę, że ponad dwa lata już nie grałem w drużynie narodowej. Moja satysfakcja była podwójna, bo mecz odbył się na Stadionie Śląskim, na którym przeżyłem swoje najpiękniejsze chwile jako piłkarz. Zarówno w Górniku Zabrze, jak i w reprezentacji Polski.

Po meczu z Czechosłowacją zorganizowano panu pożegnalny bankiet, albo przynajmniej kolację?

Włodzimierz LUBAŃSKI: – Nie przypominam sobie, by w ogóle był taki pomysł. Oczywiście w kameralnym gronie, z kolegami z reprezentacji Polski, spotkałem się. Oczywiście nie obyło się bez wspomnień.

 

Na zdjęciu: Włodzimierz Lubański to jedna z legend reprezentacji Polski.

 

Mecz towarzyski Polska – Czechy

czwartek, 15 listopada, godz. 18.00