Skra Częstochowa. Instynkt snajpera

Kamil Wojtyra, choć po wyleczeniu urazu na razie wchodził na boisko na końcówki, to 38 minut gry okrasił zdobyciem bramki.


Napastnik Skry Częstochowa Kamil Wojtyra, który na boiska zaplecza ekstraklasy wszedł z etykietką króla strzelców II ligi, szybko pokazał swój snajperski instynkt. Wprawdzie po urazie z okresu przygotowawczego nie wybiegał jeszcze w wyjściowej jedenastce, ale na stadionie ŁKS-u Łódź, po wejściu na murawę na ostatni kwadrans gry, potrzebował zaledwie 10 minut, żeby wpisać się na listę strzelców.

– Na pewno ta bramka smakowałaby lepiej gdyby dała nam choć jeden punkt – mówi 23-letni częstochowianin. – Niestety nie dała nam nic, ponieważ przegraliśmy 2:3 i do domu wróciliśmy z pustymi rękami. Co prawda w ostatnich minutach, w których musieliśmy zaryzykować, bo przegrywając 1:3 nie było czego bronić, złapaliśmy bramkowy kontakt i już do końca ostro atakowaliśmy, ale na bramkę wyrównującą zabrakło czasu. Dlatego wróciliśmy do domu z poczuciem niedosytu.

Czas na punkty

Dzisiaj o 20.00 przed beniaminkiem z Częstochowy, który zajmuje ostatnie miejsce w I-ligowej tabeli, kolejne 90 minut. Skra, choć w poprzednich spotkaniach przegrała z uznanymi markami Koroną Kielce i ŁKS-em Łódź, udowodniła, że nie przestraszyła się wyzwania jakie stawia I liga. Resovii, choć drużyna Radosława Mroczkowskiego w Katowicach oraz w spotkaniu z GKS-em Tychy wywalczyła 4 punkty, drużyna Jakuba Dziółki też nie ma się zamiaru bać.



– Jedziemy do Rzeszowa, żeby pokazać się z jak najlepszej strony – zapewnia autor 24 goli na II-ligowych boiskach. – Pierwsze bramki na I-ligowych boiskach już zdobyliśmy więc teraz chcemy rozpocząć zdobywanie punktów. Mam nadzieję, że w trzecim występie sięgniemy po 3 punkty.

Daje sygnał

Kamil Wojtyra z Koroną na inaugurację sezonu zagrał w Kielcach od 65 minuty, a w Łodzi zameldował się na boisku w 77 minucie. Na razie ma więc w sumie zaledwie 38 minut spędzonych na pierwszoligowych boiskach, ale bramką w Łodzi sygnalizuje, że jest już gotowy do walki na pełnych obrotach.

– Ze zdrowiem, wydaje mi się i mam taką nadzieję, już wszystko jest dobrze – twierdzi snajper Skry. – A jeżeli chodzi o wyjściowy skład to każdy zawodnik, który trenuje, który jest w naszej drużynie chciałby w niej grać. Jest nas ponad dwudziestu, a miejsc w pierwszej jedenastce, jest tylko jedenaście. Dlatego rywalizacja na zajęciach jest bardzo duża. Staram się więc każde ćwiczenie wykonywać na sto procent. Daję w ten sposób sygnał, że jestem gotowy i wierzę że trener to zauważy i swoją szansę grę od pierwszej minuty też dostanę.


Fot. ks-skra.pl/Natanael Brewczyński