Lukas Podolski: Górnik to mój ostatni klub

Rozmowa z Lukasem Podolskim, piłkarzem Górnika, mistrzem świata z 2014 roku


Podpisanie kontraktu z Górnikiem i gra w nim to spełnienie marzeń?

Lukas PODOLSKI: Każdy wie, że tak jest. Przed laty obiecywałem nieżyjącemu już Krzyśkowi Majowi (były dyrektor Górnika – przyp. red.), że kiedyś trafię tutaj i teraz to się dzieje. Mówiłem mu: „masz moje słowo Krzysiu, że kiedyś zagram w Górniku”. Teraz mogę powiedzieć, że słowa dotrzymałem. Górnik to też mój ostatni klub w karierze. W Zabrzu, w koszulce górniczego klubu, zakończę swoją karierę. A czy będzie to za rok, dwa czy trzy, to się okaże. Na teraz najważniejsze dla mnie jest to, żeby jak najlepiej przygotować się do rozgrywek.

Wielu powątpiewało, że w ogóle trafi pan do Górnika…

Lukas PODOLSKI: Być może są tutaj też ci, co wypowiadali i pisali różne głupoty na ten temat. Może dobrze, że nie wiem nawet kto to dokładnie był. Ja byłem jednak spokojny o wszystko.

A jak na wszystko zareagowała rodzina?

Lukas PODOLSKI: Było trochę zdziwienia, ale co mają powiedzieć? Cieszą się, bo to przecież ten sam język. Przez dziewięć lat byliśmy w innych krajach, a teraz wracamy do domu na Śląsk. Żona jest z Legnicy, ale wszyscy są zadowoleni. Po tym, jak skończyła mi się umowa w Antalyasporze, miałem wiele propozycji z różnych innych miejsc i z różnych krajów. To były cztery, może pięć klubów. Ja jednak wiedziałem, że muszę przyjść do Górnika, by zrobić ostatni krok w mojej karierze. Nie chodzi o pieniądze czy inne rzeczy. Czułem, że muszę tutaj przyjść i tak zrobiłem. Już się cieszę na ten pierwszy mecz w Górniku w Zabrzu przed kibicami. To będzie naprawdę coś! Dla takich momentów gra się w piłkę.

Jaką rolę w pana przejściu odegrali kibice?

Lukas PODOLSKI: Górnik ma jednych z najlepszych fanów w Polsce. Jak ruszają z dopingiem, to jest ostro. Już się cieszę na pierwszy mecz przed nimi. Na pewno mają spory udział w tym, że teraz tutaj przed wami stoję i rozmawiamy. Duża też w tym wszystkim rola Artura Płatka i Łukasza Milika z Akademii i za to im dziękuję. Kochają Górnika i pracują, żeby to wszystko dobrze funkcjonowało. Bo Górnik to nie Podolski czy jeszcze ktoś inny. To klub, który będzie istniał, również wtedy, kiedy nas już nie będzie. Jest tutaj potencjał, jest stadion, akademia i kibice. Trzeba to teraz pchnąć do przodu.

Prezes Czernik powiedział, że wyniki pana badań medycznych są znakomite. Pogra pan w Górniku więcej niż sezon?

Lukas PODOLSKI: Nie wiem, czy to będzie rok czy więcej, ale na teraz najważniejsze jest to, żeby dobrze przygotować się do rozgrywek. Potrzebuję trochę czasu. Robiłem trening indywidualny, ale to nie to samo co treningi z drużyną. Będę się teraz przygotowywał, a czy będzie to pierwszy czy trzeci mecz w lidze, to już zobaczymy.

Miał pan już okazję spotkać się z nowymi kolegami i rozmawiać z trenerem Janem Urbanem?

Lukas PODOLSKI: Jeszcze nie. W czwartek to były badania, konferencja, spotkanie z kibicami… W piątek więc będzie pierwszy trening i pierwsze spotkanie. A jak będzie w szatni? Niczego się nie boję, bo jestem wesołym chłopakiem. Piłka to coś fajnego. Nie trzeba się gdzieś chować, tylko czuć to, bo futbol to coś wspaniałego, coś czym trzeba się cieszyć. Już się nie mogę doczekać pierwszego treningu.


Lukas Podolski wśród tych, którzy czekali na niego w Zabrzu długie lata
Fot. Łukasz Sobala / PressFocus

Jako piłkarz osiągnął pan niemal wszystko. W ekstraklasie oczekiwania związane z pana osoba będą olbrzymie. Jak pan do tego podchodzi?

Lukas PODOLSKI: Odpowiem tak – Angulo jako piłkarz Górnika był dwa razy królem strzelców, ale czy dzięki temu klub był mistrzem Polski? Nie. Nic nie da to, jak strzelę 30 bramek, a zespół spadnie o klasę niżej. Nie o to chodzi. Nie mam żadnej presji, w piłce już tyle widziałem, tyle przeszedłem. W każdym kraju, w którym grałem, zdobywałem krajowy puchar. Nie chodzi o to, żeby Podolski był twarzą wszystkiego i strzelił dwadzieścia parę bramek, ale żeby drużyna wygrywała 1:0, 2:1 czy 3:2. Zawsze najważniejsze są punkty i dobro zespołu, a jak przy tym strzelę gola, to będę się cieszył. Jak nie, to nie będę uciekał przed odpowiedzialnością.

Na jakiej pozycji zobaczymy pana na boisku?

Lukas PODOLSKI: Bramkarzem nie będę. Zależy, jaki będzie system grania, jak trener chce grać i jak wygląda drużyna. Grałem na różnych pozycjach. Występowałem na lewej stronie, na prawej, z przodu na „10”. W Antalyi było to na „8”. Lubię grać piłką, nie lubię stać z przodu i czekać, czy ktoś poda czy nie.

W ataku będzie pan grał z Jesusem Jimenezem. Jak go pan ocenia?

Lukas PODOLSKI: A co, jesteś drugim trenerem? To pokaż licencję (śmiech). No nie wiem, zobaczymy jak będzie. Zaczynam przygotowania, są sparingi, trener to na pewno jakoś ustawi. Na razie trudno mi powiedzieć, bo na razie muszę ciężko popracować.

Jak wytłumaczyć to, że choć w Polsce rodzili się wyśmienici napastnicy, jak Klose, Podolski czy Lewandowski, to wiele nie znaczymy w futbolu?

Lukas PODOLSKI: Trudno odpowiedzieć na to pytanie. Jakbym miał receptę, to wszyscy by do mnie dzwonili. Nie można się porównywać z Niemcami czy z Anglią. Myślę jednak, że potencjał tutaj jest. Mnie wydawało się, że po mistrzostwach Europy w 2012 roku, jak wybudowano nowe stadiony, wszystko posunie się do przodu, ale – jak widać – tak się nie stało. Nie mogę jednak nic więcej powiedzieć. Patrzę na Górnika, co się w nim dzieje, jak mu idzie. To dla mnie jest istotne, a także to, jaką masz piłkarską akademię. Bo jak ona dobrze funkcjonuje, jak jest gdzie trenować, to jest dobrze, a na razie tego w Górniku nie ma, nie ma co kłamać na ten temat. Są tereny, ale nic się tam nie dzieje. To trzeba posunąć do przodu, bo z tego masz potem zawodników. Czy w Niemczech czy w Anglii z takich akademii wychodzą potem młodzi zawodnicy i sprzedaje się ich dalej za grube miliony. To trzeba zrobić.

Jest taka możliwość, że Lukas Podolski doradzi klubowi, żeby ściągnąć jeszcze nawet w tym okienku transferowym jakieś mocne nazwisko do Górnika?

Lukas PODOLSKI: To nie moja rola, by to robić. Od tego jest trener czy ludzie, którzy za to odpowiadają. Ale jak zapytają mnie, czy kogoś znam, kto mógłby trafić do Górnika, to czemu nie. Powoli to trzeba ustawić, bo nie jest tak, że od razu z Podolskim w składzie będziemy grali o mistrza. Jak się uda, to byłoby dobrze, ale poczekajmy. W poprzednim sezonie wszystko rewelacyjnie się zaczęło, a potem było gorzej. Wszystko trzeba robić z głową.

W ekstraklasie zagra pan m.in. przeciwko Arturowi Borucowi, którego pokonał pan w 2008 roku na Euro. Jak go pan ocenia?

Lukas PODOLSKI: A co płakaliście wtedy? To było 13 lat temu, to już za nami. Znam go dobrze. To impulsywny, fajny chłopak. Dobry bramkarz i super charakter, już się cieszę, że będzie się z nim można spotkać i zmierzyć. Czy mu strzelę, czy nie, to nie jest ważne. Najważniejsze, żeby tam wygrać, tak jak w poprzednim sezonie.

Zaprosi pan kogoś z byłych kolegów z reprezentacji Niemiec na mecz do Zabrza?

Lukas PODOLSKI: Czemu nie? Jak się tę czwartą trybunę wybuduje, to będzie to super wyglądało, bo na razie nie jest to jeszcze skończone i wygląda jak wygląda. Na razie z wielu miejsc otrzymuję pozytywne sygnał co do mojego przejścia do Górnika.

Można się w Polsce spodziewać jakiejś biznesowej działalności Lukasa Podolskiego?

Lukas PODOLSKI: Różne głupoty czytałem na ten temat, że Podolski przychodzi tutaj robić jakieś biznesy. Tak nie jest, jestem tutaj przede wszystkim po to, żeby grać w piłkę i pomóc Górnikowi na boisku, żeby podnieść tę markę. Ja mam swoją markę, a klub swoją. Jak pójdziemy razem w tym samym kierunku, to można wiele z tego wyciągnąć. Najważniejsze jest jednak boisko, a zatem zwycięstwa i zdobywanie punktów. A jak się uda jakieś biznesy rozwinąć, to się uda. Teraz otwieram lodziarnię w Japonii, a kebaby w Turcji. To nie jest jednak mój cel w Polsce, najważniejsze jest boisko i żeby dobrze stać w tabeli.


Fot. Łukasz Sobala / PressFocus