Okienko jeszcze trwa

– Szukamy jeszcze zawodnika do środka pomocy, środkowego obrońcy, rozglądamy się też pomału za ewentualnym napastnikiem – mówi Łukasz Milik.


Rozmowa z Łukaszem Milikiem, dyrektorem sportowym Górnika Zabrze.

Czy w najbliższym czasie w Górniku można spodziewać się kolejnych ruchów transferowych?

– Wiadomo, że okienko transferowe jeszcze trwa. Nasza liga niedługo startuje, więc wszyscy oczekują, żeby do tego czasu ruchy zostały dopięte. Staraliśmy się, aby kadra przed obozem była skompletowana, ale na ten moment tak jeszcze nie jest. Dążymy w tym kierunku i czekamy na różne rzeczy. Niektóre transfery są w fazie negocjacji, rozmawiamy z zawodnikami, czekamy na ruchy klubów. Czasami to jest taki efekt domino, że jeden klub musi piłkarza pozyskać, żeby jakiegoś nam oddać. Przyglądamy się oczywiście wolnym zawodnikom, ale nie ukrywam, że przyglądamy się też takim, którzy są w grze, w treningu i od razu będą mogli wskoczyć do drużyny, do wyjściowej jedenastki, nie będą potrzebowali dodatkowej aklimatyzacji.

Wciąż się rozglądają

A jakie pozycje są brane pod uwagę?

– Szukamy jeszcze do środka pomocy, środkowego obrońcy, rozglądamy się też pomału za ewentualnym napastnikiem, mamy pewne możliwości. Dużo będzie zależało od tego, jak będą wyglądały pierwsze mecze. Liga nas zweryfikuje, gdzie będziemy potrzebowali wzmocnień. Zobaczymy, czego naprawdę nam brakuje.

Czy sparingi, w których Górnik stracił mnóstwo goli, coś zmieniły w waszym spojrzeniu?

– Nie napawały nas optymizmem, bo w pierwszych trzech meczach na obozie straciliśmy 13 bramek. To było frapujące, martwiące, ale wiemy, z jakimi rywalami się mierzyliśmy. Każdy był też na innym etapie przygotowań – niektórzy przyjeżdżali, dopiero startują, a my za tydzień gramy ligę. Teraz jesteśmy w trybie od meczu do meczu, a od ostatniego sparingu do spotkania w ekstraklasie minie kilka dni i wtedy zobaczymy, jak drużyna zafunkcjonuje. Chłopaki będą mieć krótki czas na odpoczynek. Wracają nad ranem w poniedziałek, potem dwa dni przerwy i przygotowujemy się do meczu ligowego. Z trenerem cały czas dyskutujemy, monitorujemy, gdzie potrzebujemy wzmocnień, bo okienko trwa, ale równocześnie to my możemy jeszcze kogoś sprzedać, jeśli otrzymamy ofertę. Trudno powiedzieć, co będzie, a czego nie będzie, ale mogę powiedzieć, że okienko trwa, a my jeszcze nie zakończyliśmy pracy.

Co z młodzieżowcem?

Gdy w składzie był Szymon Włodarczyk, to rozwiązany był problem młodzieżowca oraz punktów do Pro Junior System. Czy po jego odejściu w swoich ruchach transferowych będziecie w jakimś stopniu koncentrować się na ściągnięciu jeszcze kogoś młodego, czy będziecie raczej koncentrować się na młodzieży, którą mieliście na obozie?

– Patrzymy pod tym kątem, żeby wzmocnić drużynę, a nie skupiamy się tylko na szukaniu młodzieżowca. Mamy swoich chłopaków, wrócił do nas Kamil Lukoszek, na obozie mamy też zawodników z akademii i my chcemy dać im szansę – bo po to oni trenują i się rozwijają. Oczywiście, oni muszą ją wykorzystać, bo wtedy boisko ich zweryfikuje, ale jesteśmy dobrej myśli. Na obozie widzimy, że młodzież daje radę i wytrzymuje seniorskie tempo. Na razie trzymamy się tego, co jest, ale nie zamykamy się też na potencjalny transfer młodzieżowca.

W meczu z Schalke wyróżnił się Kuba Pochcioł. Czy pana zdaniem zrobił wystarczający progres, aby zbliżyć się do pierwszego składu?

– W środku pomocy mamy kontuzjowanych dwóch zawodników, bo Filipe Nascimento nie może jeszcze grać, tak samo jak Dani Pacheco. Młody chłopak dostał szansę na tej pozycji i rozegrał dobry mecz, choć myślę, że stać go na jeszcze lepszą grę. Potrzebuje jeszcze trochę czasu. Trenował z zespołem już zimą, ale w ostatnich dniach zrobił progres formy. Zobaczymy, czy w pierwszym spotkaniu dostanie szansę, bo skład jeszcze nie jest ustalony i Jan Urban będzie miał zagwozdkę, jak to zestawić na Radomiaka. Na pewno można powiedzieć, że trener ma dzisiaj ból głowy, ale ja nie jestem od ustalania składu, ja mogę tylko pomóc w tym wszystkim, dobrać jak najlepszych zawodników na odpowiednie pozycje. Nie powiem, czy Kuba się obronił, ale z Schalke zagrał dobry mecz i to trener oceni, czy na pierwszą kolejkę wyjdzie jako podstawowy młodzieżowiec.

Gra tam cała Bundesliga

Warunki przyrody są takie, że aż chce się grać i trenować. Wokół góry, obok boiska strumyczek – skąd pomysł na takie miejsce?

– Tutaj w ogóle zjeżdża się cała Bundesliga. Widzimy tylko autokary, które się wymieniają – HSV czy Hoffenheim, które ostatnio przyjechało w te miejsca. Wybieramy to, co dobre i możemy się tylko cieszyć, że mamy okazję zagrać z tak mocnymi drużynami. Te zespoły tak naprawdę też nas zweryfikowały – jak wyglądamy, gdzie są pomyłki, jakie popełniamy błędy taktyczne. Piłkarsko można oczywiście się do czegoś doczepić, ale te spotkania nie wyglądały tak, jak przedstawiał to wynik. Gra nie zasługiwała na takie rezultaty jak z Paderborn czy Schalke (0:4 i 0:5 – przy. red.), a czasami decydują o tym szkolne błędy.

Będziemy mieli nad czym pracować, by je wyeliminować i wyciągnąć wnioski. To były dobre sparingi i dobry obóz, bo chłopakom niczego nie brakowało. I było trochę deszczu, i trochę słońca, boisko było przygotowane perfekt, warunki hotelowe perfekt, sparingpartnerzy perfekt. Piłkarze mogli z tego wyjąć na sezon jak najwięcej. Mam nadzieję, że forma będzie odpowiednia, bo gdzie, jak gdzie ładować baterie, jeśli nie w takiej scenerii. Cieszymy się, że mogliśmy tu przyjechać na obóz.

Ale w 2. Bundeslidze trudno by się było utrzymać…

– Trzeba też patrzyć na budżety i na to, jak prezentują się kadry – Schalke 30 mln euro, a nasza kadra 10 mln euro. To duży przeskok finansowy i potem widać go na boisku. Nie ma co zakłamywać rzeczywistości, bo dużo nam brakuje do tych zespołów, ale ze sparingów należy wyciągać wnioski, iść do przodu, nie zatrzymywać się, analizować i przygotować się do najbliższego meczu ligowego.

Może coś więcej…

Z jakimi nadziejami podejdziecie do nowego sezonu?

– Jako klub zawsze chcemy być jak najwyżej i grać o jak najwyższe cele. Chcemy być wyżej niż w poprzednim sezonie (6. miejsce – przyp. red.). Wiadomo, że to normalne, ale twardo stąpamy po ziemi. Wiemy, na jakich pozycjach mamy deficyty i czego nam brakuje. Liga nas zweryfikuje po szybkim początku. Możemy się rozczarować, a możemy też pozytywnie zaskoczyć, ale jesteśmy naładowani optymistycznie. Chcemy utrzymać miejsce, które mieliśmy – a może coś więcej. Wiadomo, że gra się o zwycięstwo, a chłopaki grają też o swoje pieniądze, o premie, więc im też zależy, żeby wygrywać. To wszystko musi zagrać i zatrybić, gramy do jednej bramki, dobrze współpracujemy i uważam, że to jest też klucz do dobrej atmosfery w klubie. Wiele zależy jednak od chłopaków i od tego, jak będą przykładać się do swoich obowiązków.


Fot. gornikzabrze.pl


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.