Zwycięzców się nie sądzi

To miejsce (68. w rankingu FIFA – przyp. red.) nie do końca odpowiada klasie i stylowi gry tego zespołu. Obecnie jest to mieszanka doświadczenia z młodością. To bardzo niewygodna drużyna, szczególnie u siebie. Na własnym boisku reprezentacja Macedonii Północnej jest nieobliczalna – przestrzegał selekcjoner naszej kadry, [Jerzy Brzęczek], mając na myśli między innymi ostatnie eliminacje mistrzostw świata, w których Macedończycy na wyjeździe urwali punkty Włochom, a u siebie przegrali z nimi w doliczonym czasie gry.

Pozytywna zagwozdka

Wielu zastanawiało się, jakim ustawieniem swój trzeci mecz w eliminacjach Euro 2020 rozpoczną biało-czerwoni, zwłaszcza w ofensywie. Ten dylemat miał również Brzęczek. – Z jednej strony rozważam możliwość gry trójką napastników, ale trzeba pamiętać, że Lewandowski, Milik i Piątek to piłkarze o podobnej charakterystyce. Cieszę się, że mam tego typu zagwozdkę – uśmiechnął się szkoleniowiec, a wszelkie wątpliwości rozwiał w momencie ogłoszenia wyjściowego składu. Najwyraźniej nie chciał zbyt mocno ryzykować i z przodu postawił na Roberta Lewandowskiego, którego pozycja w kadrze jest niepodważalna. Liczył bowiem na jego dobrą współpracę Piotrem Zielińskim, operującym za jego plecami. – Gra jednym napastnikiem wcale nie oznacza, że nastawimy się na defensywę. Chcemy narzucić rywalom swoje warunki i potwierdzić, iż nie przez przypadek po dwóch meczach mamy komplet punktów – dodał Jerzy Brzęczek.

Zmiana ustawienia

W porównaniu do jedenastki, jaką selekcjoner wystawił w poprzednim spotkaniu z Łotwą, doszło w niej do kilku zmian. Bramkarza Wojciecha Szczęsnego wykluczyła kontuzja kolana i jego miejsce zajął Łukasz Fabiański, na lewej obronie – zamiast Arkadiusza Recy – zagrał Bartosz Bereszyński, na środek tej formacji wrócił Jan Bednarek, zastępując Michała Pazdana, a na prawej pomocy Przemysław Frankowski, który skorzystał na zmianie ustawienia z 4-4-2 na 4-5-1, bo wskoczył za Krzysztofa Piątka.

Nerwowy początek

Po nieco chaotycznym początku do ataku ruszyli gospodarze i w ciągu kilkudziesięciu sekund wypracowali dwie bardzo dobre okazje. Najpierw z linii pola karnego mocno uderzył Elif Elmas, sprawiając sporo kłopotów Fabiańskiemu, a za chwilę – po krótko rozegranym rzucie rożnym i dośrodkowaniu Ezgana Alioskiego – groźnie, ale nad poprzeczką główkował Goran Pandev. Biało-czerwoni próbowali szybko odpowiedzieć, lecz dobrze zorganizowani rywale długo nie pozwolili im rozwinąć skrzydeł. Wysoki pressing założony przez naszych zawodników sprawił, że kilka razy udało im się wywalczyć piłkę, jednak poza jednym rzutem rożnym oraz faulem na Lewandowskim, którego nie dostrzegł włoski arbiter, niewiele z tego wynikało.

Trener nie dowierzał

Polakom brakowało spokoju i pewności siebie w poczynaniach ofensywnych. Ich akcje były wolne, senne i schematyczne. Nic więc dziwnego, że po 26 minutach nie zdołali oddać strzału na bramkę. Jako pierwszy uczynił to Kamil Glik, który główkował z… 15 metrów po dośrodkowaniu Kamila Grosickiego z rzutu rożnego. Piłka przeszła nad poprzeczką, ale nawet gdyby wpadła do siatki, to gol nie zostałby uznany, bo obrońca AS Monaco faulował. Miejscowi byli konkretniejsi. Wszelkimi sposobami próbowali znaleźć sposób na Fabiańskiego i w 29 minucie znowu byli blisko. Po sprytnie rozegranym rzucie wolnym ze sporego dystansu uderzył Stefan Ristovski, ale futbolówka w bezpiecznej odległości minęła cel. Nic dziwnego, że patrzący na grę swojego zespołu Jerzy Brzęczek z niedowierzaniem kręcił głową. Na pierwszą w miarę składną akcję czekaliśmy do 38 minuty. Pieczołowicie pilnowany przez rywali Lewandowski zdołał przedrzeć się środkiem, a wybita przez rywali piłka trafiła pod nogi Tomasza Kędziory, który uderzył mocno, ale nad poprzeczką. Macedończycy znacznie lepiej znieśli tropikalne warunki, w jakich przyszło rozgrywać to spotkanie. Sporo akcji przeprowadzali skrzydłami, a w ataku szum robił doświadczony Goran Pandev, kilka przedzierając się przez nasze zasieki obronne.

Przewrotka snajpera

Drugą połowę biało-czerwoni rozpoczęli z jedną zmianą, która – jak się szybko okazało – była kluczowa. Miejsce Frankowskiego zajął Piątek, a to oznaczało przejście na dwóch napastników. Manewr ten szybko przyniósł efekt, bo już pierwsza akcja dała nam rzut rożny. Dośrodkowanie zupełnie niewidocznego przed przerwą Zielińskiego sprawiło gospodarzom sporo kłopotów. Piłki nie zdołał wybić Ristovski, z czego skorzystał snajper Milanu. Stojąc tyłem do bramki uderzył przewrotką. Nie był to mocny strzał, więc „poprawić” go chcieli Lewandowski oraz Glik, ale żaden z nich nie dotknął futbolówki i ta wtoczyła się do siatki. Radość z gola była ogromna i uspokoiła naszych reprezentantów, a rywali nieco wybiła z uderzenia. Nie byli już tak zawzięci jak w pierwszej odsłonie, a ich akcje były dla naszych reprezentantów zbyt czytelne. Co prawda kilka razy postraszyli „Fabiana”, ale ten długo nie musiał interweniować.

Nerwowo do końca

W 63 minucie mogło, a w nawet powinno być 0:2. Dwie okazje miał bowiem Kamil Grosicki. Za pierwszym razem nie zdołał on finalizować składnej akcji i dośrodkowania Mateusza Klicha, a za drugim wszedł odważnie w pole karne, ale po jego uderzeniu piłka po nodze jednego z obrońców wyszła na róg. Można było żałować tych sytuacji, bo wykorzystanie chociaż jednej z nich wprowadziłoby nieco więcej spokoju. Napędzani przez swoich kibiców Macedończycy nie rezygnowali i w 75 minucie stanęli przed szansą. Prawą stroną przedarł się Ilija Nestorovski, ale piłkę po jego groźnym strzale sparował Fabiański, zaś dobitka Ristovskiego była niecelna. Ta akcja uskrzydliła gospodarzy, którzy wszelkimi sposobami próbowali rozmontować naszą defensywę. Biało-czerwoni mieli z rywalami spore kłopoty. Notowali sporo strat, uciekali się do fauli, przez co Macedończycy mieli okazje do egzekwowania wielu stałych fragmentów gry. W 88 minucie dał o sobie znać Aleksandar Trajkovki, ale z jego uderzeniem poradził sobie nasz golkiper. Do końcowego gwizdka było bardzo nerwowo. Nasi piłkarze robili wszystko, by oddalić grę od swojej bramki i dopięli swego, umacniając się na 1. miejscu tabeli grupy G.

 

Macedonia Północna – Polska 0:1 (0:0)

0:1 – Piątek, 47 min

MACEDONIA PŁN.: Dimitrievski – Bejtulai, Velkovski, Musliu – Ristovski (76. Ademi), Bardi, Nikolov (62. Trajkovski), Elmas, Alioski – Pandev (85. Hasani), Nestorovski. Trener Igor ANGELOVSKI. Rezerwowi: Sziszkovski, Iliev, Toszevski, Ristevski, Bejtullai, Zajkov, Markoski, Velkoski.

POLSKA: Fabiański – Kędziora, Glik, Bednarek, Bereszyński – Frankowski (46. Piątek), Krychowiak, Klich (89. Góralski), Zieliński, Grosicki (70. Rybus) – Lewandowski. Trener Jerzy BRZĘCZEK. Rezerwowi: Skorupski, Kądzior, Jędrzejczyk, Linetty, Kamiński, Milik, Pazdan, Szymański.

Sędziował Ginaluca Rocchi (Włochy). Widzów 16 000.

Żółte kartki: Musliu (66, faul), Nestorovski (87, faul) – Glik (28, faul), Bednarek (41, faul), czerwona Musliu (85, druga żółta).

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ