Piechniczek: Granie na przetrwanie

Czy był pan w jakimś stopniu zaskoczony składem, który wystawił na ten mecz Jerzy Brzęczek?

Antoni PIECHNICZEK: – Nie, ja zawsze uważam, że najwięcej danych na temat aktualnej formy zawodników, dyspozycji psychicznej i fizycznej, jak i koncepcji gry ma zawsze trener i on wie, jak ten skład najlepiej poukładać. W pierwszej połowie postawił na piłkarzy, którzy już wielokrotnie w jego – i nie tylko jego – reprezentacji grali, także zaskoczeniem to dla mnie nie było.

W pierwszej połowie Macedonia była zespołem lepszym. Co zawodziło?

Antoni PIECHNICZEK: – To było takie granie na przetrwanie. Odegrać 45 minut, stracić jak najmniej sił, energii, taki futbol na alibi. W drugiej połowie wyglądało to dużo lepiej.

Zwycięzców się nie sądzi

Kto zawiódł pana najbardziej?

Antoni PIECHNICZEK: – Nie można powiedzieć, że gra jednego zawodnika wpłynęła na całą drużynę, przez co cały zespół grał źle. W grze defensywnej najbardziej widoczny był Jan Bednarek, który parokrotnie ratował, blokował strzały przeciwników, wybił piłkę, która uciekła z rąk Łukaszowi Fabiańskiemu. Był najbardziej rzucającym się w oczy w obronie. Jeśli chodzi o ofensywę, najczęściej faulowany był Robert Lewandowski. Gdy udało mu się minąć przeciwnika, to następny atak na niego był już faulem i przerwą w grze.

Czym było spowodowana poprawa gry reprezentacji w drugiej połowie?

Antoni PIECHNICZEK: – Wprowadzenie drugiego napastnika trochę ożywiło naszą grę, ale powiedziałbym, że nie tylko wejście Krzysztofa Piątka zmieniło charakter gry. Przede wszystkim to, że piłkarze zaczęli więcej grać bez piłki, więcej poruszać się, więcej biegali, pokazywali się swoim partnerom, mieli więcej możliwości rozegrania piłki. Wyszliśmy na prowadzenie, były kolejne sytuacje na strzelenie gola, każda akcja coś wnosiła. Druga połowa to była już taka gra, którą można było oglądać.

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ