Mack wraca do Polski

Dla mierzącego 175 cm zawodnika najbliższy sezon będzie trzecim na europejskich parkietach. Po ukończeniu uczelni Rutgers, gdzie średnio notował 13.0 punktu, 3.3 asysty, 1.7 przechwytu na mecz. Po przyjeździe na Stary Kontynent Mack miał grać dla litewskiej Dżukiji Olita, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło. Dopiero rok później trafił do duńskiego Horsens IC, gdzie poczynał sobie bardzo dobrze. Był czołową postacią całej ligi i średnio notował 16.5 punktu, 4.8 asysty, 2.1 przechwytu na mecz. Jego bardzo dobra postawa zaowocowała tym, że zawodnikiem zaczęły interesować się lepsze kluby, a filigranowy rozgrywający zdecydował się ostatecznie związać z PGE Turowem Zgorzelec. W Energa Basket Lidze zagrał jednak tylko w ośmiu spotkaniach, po czym doznał kontuzji zerwania ścięgna Achillesa i kontrakt za porozumieniem stron uległ rozwiązaniu. W tym okresie Mack średnio zdobywał 8.4 punktu i 4.1 asysty na mecz. Swój najlepszy występ zanotował w starciu przeciwko GTK Gliwice, kiedy to zdobył 10 punktów i 7 asyst oraz trafił na zakończenie drugiej kwarty z połowy boiska.

Po kontuzji zawodnika nie ma już śladu. – W trakcie rehabilitacji ciężko pracowałem, by dojść do pełnej dyspozycji. Jestem już gotowy do gry i nie mogę się doczekać powrotu na parkiet. Cieszę się, że trener mi zaufał i postanowił dać szansę. Zamierzam udowodnić, że na nią zasłużyłem – zapowiada zawodnik, który z klubem związał się umową próbną. Ulegnie ona przedłużeniu, jeśli zawodnik będzie prezentował odpowiednią dyspozycję fizyczną oraz sportową. – Każdego dnia będę się starał udowodnić swoją przydatność i moje zaangażowanie zawsze będzie na poziomie 100%. Chcę pomóc klubowi wygrywać i dostać się do play off, by zadowolić kibiców – zapowiada amerykański rozgrywający, który będzie mógł zaprezentować swoje umiejętności dogrywając m.in. do Szymona Kiwilszy.

20-letni podkoszowy ma za sobą – podobnie jak GTK – pierwszy sezon na parkietach ekstraklasy. W rodzinnym Koszalinie w barwach AZS-u średnio występował przez niewiele ponad 14 minut. W tym czasie średnio notował: 3.9 punktu, 2.8 zbiórki, 0.5 przechwytu i 0.4 bloku na mecz. – Przede wszystkim chciałem zobaczyć jak wygląda gra na tym poziomie rozgrywkowym i powoli się wprowadzić do rywalizacji z najlepszymi. Przetarcie uważam za udane i jestem zadowolony z tego pierwszego sezonu w Energa Basket Lidze. Teraz jednak chcę wykonać kolejny krok w swojej karierze i stąd podjąłem decyzję o zmianie klubu – przyznaje zawodnik, który z gliwickim klubem mierzył się na poziomie I ligi, kiedy bronił barw Jamalex Polonii 1912 Leszno.

– Podoba mi się to, w jaki sposób klub się rozwija. To projekt z przyszłością. Ważna była też osoba szkoleniowca – przyznaje Kiwilsza, który swoją decyzję konsultował także z innym trenerem. – Rozmawiałem z panem Tomaszem Niedbalskim, z którym pracowałem w czasie swojego dwuletniego pobytu we Wrocławiu. Jego opinia była dla mnie bardzo ważna – dodaje nabytek GTK, który wie już co chciałby osiągnąć w nadchodzących rozgrywkach. – Celem jest spędzić jak najwięcej minut na parkiecie i cały czas się rozwijać. Chciałbym też, aby jako cały zespół sprawić kilka niespodzianek i być takim zespołem, z którym rywalom będzie się grało niewygodnie – wylicza Kiwilsza. – Zestaw ludzki wydaje się być bardzo ciekawy i jestem przekonany o tym, że stworzymy zespół z charakterem, który w każdym meczu będzie zostawiał serce na parkiecie – dodaje na zakończenie.