Malinowski: Grom z jasnego nieba

Nie będę ukrywał, że pański angaż w Unii – jako szkoleniowca – był dla mnie zaskoczeniem. Kiedy otrzymał pan propozycję objęcia tej posady? Decyzję musiał pan podjąć błyskawicznie?
Marcin MALINOWSKI: – Propozycję objęcia funkcji trenera drużyny z Turzy Śląskiej otrzymałem jeszcze w ubiegłym roku. Spadła ona na mnie jak grom z jasnego nieba. Dostałem trochę czasu do namysłu, ale zdecydowałem się przyjąć tę ofertę. Zaręczam jednak, że nie „kopałem dołków” pod poprzednim trenerem Unii, Jackiem Gorczycą. Taką decyzję podjęli działacze Unii, z prezesem klubu Zenonem Rekiem na czele.

Nie miał pan żadnych wątpliwości?
Marcin MALINOWSKI: – I tak, i nie. Zastanawiałem się, dlaczego podziękowano trenerowi Gorczycy, skoro z 15 meczów wygrał 13… Ale uznałem, że to nie moja sprawa, bo mogłem tylko odpowiedzieć „tak” lub „nie”.

Będzie pan łączył pracę szkoleniową z grą. To powinno panu pomóc, czy może utrudnić prowadzenie zespołu?
Marcin MALINOWSKI: – Początkowo mój plan był nieco inny. Chciałem trenować Unię i do końca sezonu grać jeszcze w Odrze Centrum Wodzisław. Uzyskałem nawet na to wstępną zgodę prezesa Romana Zielińskiego. Potem jednak sprawy się skomplikowały, lecz nie zamierzam wdawać się w szczegóły. Dlatego będę zawodnikiem Unii. W czerwcu zamierzam jednak zakończyć grę i zająć się wyłącznie pracą trenerską.

Unia, chcąc skutecznie rywalizować o awans do IV ligi z APN-em Odrą Wodzisław powinna nie tylko poszerzyć kadrę, ale również solidnie się wzmocnić. Ma pan tego świadomość?
Marcin MALINOWSKI: – Oczywiście. Nim zdecydowałem się na przyjęcie propozycji prezesa Reka, rozmawiałem na temat zespołu, zwłaszcza jego bolączek, z Darkiem Pawlusińskim. Stąd między innymi decyzja o mojej grze w zespole. Silna linia obrony to klucz do sukcesu. Oczywiście nie mogę zagwarantować, że Unia wyprzedzi Odrę (traci do niej 2 punkty – przyp. red.), ale chciałbym, aby kwestia awansu rozstrzygnęła się w ostatniej kolejce, w bezpośrednim meczu między nami.

Zrobił pan już przymiarki transferowe, oczywiście oprócz angażu… Marcina Malinowskiego?
Marcin MALINOWSKI: – W zimowym okienku transferowym szalenie trudno zatrudnić nowych zawodników. Liczę jednak, że mi podpowiedzą i pomogą koledzy, chociażby Bartek Socha, który prowadzi Odrę Centrum Wodzisław, czy Janek Woś, obecnie drugi trener GKS-u Jastrzębie. Oni, przynajmniej na razie, mają lepsze rozeznanie na tym rynku ode mnie, a poza tym – co dwie głowy, to nie jedna.

Cieszy się pan, że w zespole pozostanie Dawid Hanzel, który jesienią strzelił aż 22 gole?
Marcin MALINOWSKI: – Oczywiście, że tak, ale będziemy jeszcze szukali napastnika. Wiem, że oprócz „Denzela” jest jeszcze Marek Gładkowski, ale wiosną to może być za mało, bo liczę się z absencjami spowodowanymi żółtymi kartkami. Poszukuję też obrońców. Ideałem byłoby, gdybym miał 17-18 piłkarzy o zbliżonych umiejętnościach. Teraz – według zapewnień „Plastika” – tylu ich nie ma.

 

Na zdjęciu: Marcin Malinowski spogląda w przyszłość z umiarkowanym optymizmem.