Malinowski: Piast może namieszać

Przed nami pierwsza seria spotkań rundy finałowej. Czy dodatkowe spotkania i podział ligi na dwie grupy to dobre rozwiązanie?

Marcin MALINOWSKI: – Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia (śmiech). Poważnie mówiąc, wszystko jest uzależnione od tego, w jakim miejscu znalazł się dany klub. Niektórzy wypadli z czołowej ósemki w ostatniej chwili, inni się uratowali przed nerwówką. Dla klubów, które teraz zajmują miejsca spadkowe, siedem dodatkowych spotkań to przedłużona szansa na utrzymanie.

Fot. Włodzimierz Sierakowski/400mm

Pewnie dla Lechii sezon mógłby się skończyć po 30 kolejkach, bo byłaby już mistrzem Polski. Grałem zarówno w górnej, jak i dolnej ósemce i wiem, że – zwłaszcza dla drużyn z dołu – każdy mecz jest jak o życie. Z kolei w klubach, którym nie grozi spadek, jak również nie mającym szans na puchary, życie toczy się innym rytmem. Niektórzy będą ogrywać młodych zawodników, inni zrobią przegląd kadr pod kątem nowego sezonu. System na pewno nie jest idealny, ale z punktu widzenia kibica to zawsze dodatkowe mecze, kolejna dawka emocji, a patrząc na sytuację w tabeli, tych na pewno nie zabraknie. Zacięta będzie walka zarówno o tytuł mistrza Polski, jak i o pozostanie w ekstraklasie.

Już w 1. kolejce rundy finałowej dojdzie do hitowo zapowiadających się spotkań. Lider z Gdańska podejmie trzeciego Piasta, a druga Legia powalczy z czwartą Cracovią. Zespół z Gliwic ma szanse pogodzić Lechię i Legię w wyścigu o tytuł mistrza Polski?

Marcin MALINOWSKI: – Piast może namieszać w decydującej fazie. Znam doskonale Waldemara Fornalika, cenię jego warsztat trenerski i wiem, że jego zespół do końca będzie walczył o pełną pulę. Na pewno w Warszawie i Gdańsku ciśnienie jest znacznie większe, jeśli chodzi o zdobycie mistrzostwa. Piast może, ale nie musi i kto wie, czy to nie będzie koronny argument. Z drużyn czołówki ekipa z Gliwic gra najładniejszą piłkę.

Czas pokaże, jak się to wszystko potoczy. Na pewno każdy mecz będzie dla tych drużyn niezwykle ważny i jeśli marzy się o sukcesie, nie można pozwolić sobie na straty. Dobry start uskrzydli dany zespół, dlatego każdy będzie chciał rozpocząć od wygranej. Na tę chwilę niczego nie można przesądzać.

Pozostałe ekipy z województwa śląskiego znajdują się na przeciwległym biegunie. Górnik i Zagłębie walczą o utrzymanie, choć w przypadku ekipy z Sosnowca sytuacja wygląda już dramatycznie. Da radę się utrzymać?

Marcin MALINOWSKI: – Na pewno w korzystniejszym położeniu jest Górnik. Ma więcej punktów, ostatnio wygrał ważny mecz we Wrocławiu. Zabrzanie powinni się spokojnie utrzymać. Co do Zagłębia, to jeszcze bym go nie skreślał. Pokazało, między innymi z Wisłą Kraków, że w piłkę grać potrafi. Szkoda, że nie gra obecnym składem od początku sezonu. Zaczyna od meczu z Miedzią, z którą ostatnio wygrało. Jeśli ponownie wywiezie z Legnicy komplet punktów, to wróci do gry.

Piast gromi kielczan. Kibice Korony zwyzywali swojego trenera!

Kwestia degradacji powinna się rozstrzygnąć pomiędzy Zagłębiem, Arką i Wisłą Płock. Na pewno w Sosnowcu zdają sobie sprawę, że spadek i ponowne odnalezienie się w realiach I ligi jest trudne, zwłaszcza gdy w grę wchodzą sprawy finansowe, a wiadomo, że degradacja oznacza mniejszy dopływ gotówki, choćby od stacji telewizyjnych. Niektóre nasze kluby dobitnie się o tym przekonały.

Ma pan zapewne na myśli Odrę Wodzisław i Ruch Chorzów. W obu klubach grał pan w ekstraklasie, oba kluby dziś są na sportowym zakręcie. Ruch walczy o utrzymanie w II lidze, a Odra występuje w IV lidze…

Marcin MALINOWSKI: – Dokładnie. Mam sentyment do obu klubów. W Wodzisławiu mieszkam, do niedawna występowałem w Odrze. Na co dzień widzę jak bardzo ludziom brakuje ekstraklasy, tak zwanej wielkiej piłki. Odra przez lata występowała na najwyższym szczeblu, a od pewnego czasu próbuje się podnieść. Mam nadzieję, że nadejdą jeszcze takie czasy, że Odra wróci do ekstraklasy, choć będzie to trudne zadanie. Za Ruch także trzymam kciuki. To klub bardzo zasłużony dla polskiej piłki. Takie marki nie mogą grać tak nisko! Jako człowiek z tego regionu, trzymam kciuki, aby nasze kluby – w jak największej liczbie – grały jak najwyżej. Dlatego liczę, że zarówno Zagłębie, jak i Górnik w ekstraklasie zostaną.

– W listopadzie skończy pan 44 lata. Mimo zaawansowanego wieku, nadal pozostaje pan w grze, łącząc obowiązki trenera Unii Turza Śląska z występami na boisku. Po zakończeniu czynnego uprawiania sportu chce pan zostać przy futbolu jako szkoleniowiec?

Marcin MALINOWSKI: – Jeszcze gram, choć od pewnego czasu biję się z myślami czy nadal powinienem (śmiech). Doskonale wiem, ile mam lat. Zdrowie wciąż dopisuje, ale lada moment trzeba będzie powiedzieć dość. Czy zostanę przy trenerce? Po 20 latach czynnego grania człowiek chciałby zostać przy tym, na czym zna się najlepiej. Teraz jest jednak chyba za wcześnie na jakiekolwiek deklaracje. Czas pokaże.

Rozmawiał Krzysztof Polaczkiewicz

Na zdjęciu: W Gliwicach mają nadzieję na podobną radość w sobotę.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ