Powrót majowy

Do teraz jesteśmy pod wrażeniem meczu nr 29. Duchownych w składzie Dekanatu było czterech, więc drużynę jak zwykle uzupełnili szafarze, lektorzy i ministranci, a ich boiskową siłę znów wzmocnił prezydent Bytomia, Damian Bartyla, niegdyś przecież czynny futbolista, ale za miedzą, w Polonii. Jak wiadomo prezydent w mieście lekko nie ma, ale na boisku o bezpośrednich działaniach opozycji trudno by mówić, choć radny SLD Piotr Bula – od zawsze oldboj GKS-u – do zwolenników szefa miasta raczej nie należy. A oldbojów niestety ubyło. Przed gwizdkiem uczczono pamięć uczestnika wszystkich (!) poprzednich takich spotkań, Stanisława Bykowskiego, supersnajpera Szombierek, choć nie tylko ich, Bogusława Cygana, oraz trenera, działacza i ostatnio przewodniczącego Bytomskiego Podokręgu, Krzysztofa Seweryna.

Tradycyjnie mecz rozpoczęli wspólnie proboszcz Antoni Kopiec i „menago” biało-zielonych, Antoni Czerniakiewicz. W asyście Jerzego Kowalczyka i Marka Boruszowskiego nad zasadami fair play czuwał Franciszek Zięba, który niedługo po pierwszym gwizdku podyktował karnego. Na gola dla KDB zamienił go Tomasz Gawlik, który rok wcześniej grał po stronie… GKS-u. A właśnie wtedy przedstawiciele Dekanatu pokonali „Szombry” 5:1, a 4 gole zdobył Marek Szubert. Podobny scenariusz? Podobny to jest dobre określenie, bo Jacek Kapciak, Krzysztof Walesa, Artur Pośpiech i dwa razy Marek Frycowski spowodowali, że też było 5:1, ale dla podopiecznych legendy Szombierek, Zenona Lisska i Jacka Ziomka. Że w tym wszystkim nie ma lipy, niech świadczy fakt, iż tradycją – bez względu na wynik – są pomeczowe rzuty karne, a tym razem uczestnicy byli tak pełni wrażeń, ale też wyczerpani, że „jedenastek” nie było, przez co wspomniany Marek Szubert nie dostał szansy, by znów „skaleczyć” rywali…

Jeśli zgromadzona w około 500-osobowym składzie publiczność również była pod wrażeniem boiskowych wydarzeń, to co się będzie działo za rok – podczas podwójnego jubileuszu?!