Niezwykły „hat trick” zawodnika Skry Częstochowa [ZOBACZ WIDEO]

Sobotniego spotkania z pewnością długo – a być może nigdy – nie zapomni Mariusz Holik. 26-letni obrońca Skry, pochodzący z Tarnowskich Gór. Strzelił samobójczego gola, potem zdobył bramkę na 1:1, by sprokurować jeszcze jedenastkę! Niezwykły „hat trick”…

– Ale ręki absolutnie nie było. Dostałem piłką w klatkę piersiową – przekonywał Holik, który do własnej siatki trafił, niefortunnie przecinając centrę najlepszego na boisku Rafała Wolsztyńskiego.


źródło: Widzewiak.pl

Do wyrównania doprowadził, korzystając z ładnego podania piętą Piotra Noconia i podcinając piłkę nad Patrykiem Wolańskim.


źródło: Widzewiak.pl

 

Karnego z kolei sędzia podyktował po tym, jak w zamieszaniu po rzucie rożnym Holik zablokował (ręką, klatką?) „główkę” Daniela Tanżyny.


źródło: Widzewiak.pl

Warto tu jednak odnotować, że Michael Ameyaw w ogóle wykonujący rzut karny, w ogóle w tej sytuacji nie powinien podchodzić do piłki. To, dlaczego do jedenastki w tak newralgicznym momencie podszedł 18-latek, chyba pozostanie tajemnicą widzewskiej szatni…

– Mieliśmy wyznaczonych czterech wykonawców. Dwóch znajdowało się na boisku. Wśród nich nie było Michaela, dlatego nie rozumiem, czemu on strzelał. Skoro na trzecim poziomie rozgrywkowym jest kłopot z ustaleniem takiej rzeczy, to coś jest nie tak  – grzmiał szkoleniowiec Widzewa Jacek Paszulewicz.

Skra Częstochowa podzieliła się punktami z Widzewem (ostateczny wynik 1:1), od którego oddala się I liga. Widzew zanotował 10. remis z rzędu. Potknięcie pod Jasną Górą sprawiło, że losy awansu na zaplecze ekstraklasy nie są już wyłącznie w nogach łodzian, ale też rywali. To powoli zaczyna przypominać kultową serię „Oszukać przeznaczenie”, bo ścieżki, jakimi RTS kroczy po kolejne remisy, są coraz bardziej kręte.

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ