Coraz więcej indywidualistów

Hokeiści coraz częściej decydują się na własną drogę treningową, zaś w GKS-ie Katowice to już standard. Tak robi również Michał Kotlorz.


Gdyby przygotowanie motoryczne decydowało o grze w NHL to pewnie byłby czołowym obrońcą ligi – tak mówią o nim od lat jego koledzy. Od zawsze nie stronił od pracy w siłowni. Podczas biegów terenowych czy też jeździe na rowerze po górskich pagórkach należał do liderów swojej drużyny. W czasie rowerowych sprawdzianów podczas mozolnego wspinania się na Równicę śmigał jak kozica i gdy jego koledzy byli w połowie trasy on już odpoczywał na mecie. A któż to taki?

Michał Kotlorz, przez 15 lat reprezentował swój macierzysty klub i był wieloletnim kapitanem GKS Tychy, zdobywając z nim trzynaście medali mistrzostw Polski, w tym cztery złote. A ponadto sześć razy cieszył się z Pucharu Polski i trzy z Superpucharu. Po dość nieoczekiwanym rozstaniu z klubem poprzedni sezon spędził się w Zagłębiu Sosnowiec i znów należał do czołowych postaci w drużynie.

Życie pędzi

– Było minęło i nie ma już do tego wracać, bo życie pędzi do przodu – mówi „Kotek”, jak nazywają go koledzy. – Dla mnie najważniejsze, że nadal czuję się na siłach, by kontynuować grę i już nie mogę się doczekać wyjścia na lód. Jeszcze treningi do połowy lipca, potem urlop z rodziną na Ibizie. Zaraz potem spotykam się z kolegami na nowym lodowisku w Sosnowcu. To dla nas wszystkich dodatkowy bodziec. Na razie po raz pierwszy przygotowuje się sam do sezonu, tak ustaliłem z działaczami oraz trenerami. Mam rozpisany harmonogram treningów i staram się skrzętnie realizować.

Wprawdzie Zagłębie jeszcze oficjalnie nie poinformowało o kontrakcie Kotlorza. Jednak to wydaje się tylko formalnością, bo 36-letni defensor jest ważnym elementem układanki trenera Piotra Sarnika. Oficjalnie większa część kadry ma być znana w przyszłym tygodniu, bo na razie działacze nowej spółki hokejowej porządkuje wszystkie sprawy.

Własna droga

Jeszcze pięć lat, a może nieco więcej było nie do pomyślenia, by nasi rodzimi hokeiści przygotowywali się na „sucho” do sezonu indywidualnie. Kilku trenerów klubowych kręciło i nadal kręci nosem, że obcokrajowcy pojawiają się w drużynie dopiero na zajęciach na lodzie. Z ich przygotowaniem bywało różnie i często już w trakcie sezonu dochodzili do pełnej dyspozycji. A gdy już odrobili straty to zazwyczaj byli pełnowartościowymi zawodnikami zespołu. Niemniej coraz częściej zawodnicy decydują się na własną drogę treningową.

Hokeiści GKS-u Katowice, obrońcy tytułu mistrzowskiego, od momentu rządów trenera Jacka Płachty sami ćwiczą i spotykają się na pierwszym wspólnym treningu 1 sierpnia. Grzegorz Pasiut, kapitan „GieKSy”, podczas gry w Niomanie Grodno (2016-2018) doświadczył takich przygotowań i nie widzi w tym żadnego problemu.

W poprzednim sezonie był hokeistą nr 1 na ligowych lodowiskach i ważną postacią reprezentacji. Z kolei Szymon Marzec, wychowanek Stoczniowca, napastnik GKS-u Tychy, już od dwóch sezonów pod kuratelą trenera personalnego trenuje w Gdańsku. Podczas testów przed wyjściem na lód nie odbiegał od kolegów, którzy trenowali wspólnie w drużynie.

Ciekawe doświadczenie

Kotlorz nie czekał co się wydarzy w klubie i wcale nie zamierzał patrzeć w niebo oraz myśleć co też się może wydarzyć.

– Szybko skończyliśmy sezon, bo już pod koniec lutego i zrobiłem sobie kilka dni wolnego – wyjaśnia Kotlorz. – W marcu przystąpiłem do roztrenowania, zaś w kolejnym miesiącu przystąpiłem do treningu. Nie, nie były one szaleńcze (śmiech), raz dziennie, ale solidne. Wykupiłem karnet trzymiesięczny karnet w siłowni w centrum handlowym „Libero”, a do tego zajęcia w terenie.


Czytaj także w kategorii POLSKA HOKEJ LIGA


– Wokół domu mam wspaniałe leśne tereny do biegania i nic tylko to robić. Jest nieźle, zaś po zakończeniu całego cyklu treningu, urlop z rodziną, ale nie sądzę, bym na nim leniuchował. Pewnie będę odwiedzał siłownie (śmiech), bo taki już jestem. Indywidualny tok zajęć to dla mnie ciekawe doświadczenie, ale również oszczędność czasu. Mogę śmiało powiedzieć, że pod względem motorycznym nie będę odbiegał od młodszych, ligowych tuzów.

Zagłębie udanie przeszło proces licencyjny i wszyscy mogą myśleć o nadchodzącym sezonie. Kadra drużyny jest nieco owiana tajemnicą, ale ma ona być nieco mniejsza i lepsza jakościowa. Zagłębie ma być silniejsze i groźniejsze dla najlepszych, ale o tym zadecyduje twardy lód.


Na zdjęciu: Michał Kotlorz po tyskich lasach biega jeszcze w koszulce GKS-u, ale ma do tego prawo, wszak spędził w nim 15 lat.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.