Michniewicz: Najważniejsze, żeby wszyscy grali

Nie tylko śledzi pan przygotowania i formę młodzieżowców, ale pewnie i zimowe transfery. Czy mogą one być jeszcze istotniejsze w kwestii formy pana piłkarzy przed czerwcowymi mistrzostwami Europy we Włoszech?
Czesław MICHNIEWICZ: – Nie ma co ukrywać, że w tym temacie sporo się dzieje. Do skutku dochodzi transfer Szymona Żurkowskiego do Włoch, Kamil Grabara przeszedł do Danii, Karol Świderski do Grecji, Bartłomiej Drągowski do Włoch. Mam nadzieję, chociaż szanse są coraz mniejsze, że Dawid Kownacki trafi do Fortuny Duesseldorf zanim zamknie się zimowe okno. Jego sytuacja jest bardzo skomplikowana. Oczywiście cieszy mnie to, gdy zawodnik wybiera klub w którym ma realne szanse gry.

Czuję na własnej skórze, że wiele się dzieje, bo nawet ja dostaje pytania o poszczególnych reprezentantów z różnych krajów. Wszyscy się zastanawiają kto jest w naszej kadrze, która po 24 latach awansowała do ścisłego europejskiego grona, pokonując Portugalię. Widzą to też tak, że chłopcy zbierają profity za to co ostatnio prezentowali. Przez europejskie puchary trudno się ostatnio wybić i pokazać, dlatego taki baraż z Portugalią był idealną okazją do pokazania, że mogą grać jak równy z równym z tak dobrą ekipą. Poza tym piłkarze czują, że są obserwowani i jeszcze bardziej się starają. Kluczowe jest jednak to, żeby grali w nowych klubach.

Czy największy przeskok może odczuć wspomniany Grabara, który grał w rezerwach Liverpoolu, a teraz walczy o miejsce w składzie duńskiego Aarhus GF?
Czesław MICHNIEWICZ: – Członek naszego sztabu, Kamil Potrykus jest w Portugalii, gdzie nie tylko trenowała Legia, ale będzie także Grabara z nowym klubem. Jesteśmy cały czas z nim w kontakcie. Kamil też jest bardzo zadowolony, że będzie grał w piłce seniorskiej, bo w Liverpoolu, jak wiadomo szanse na grę były małe. Zderzy się dorosłą piłką i jestem przekonany, że sobie poradzi. Wszystko mamy pod ścisłą obserwacją. Staramy się, że by każdy z tych piłkarzy od tego pierwszego do dwudziestego piątego czy szóstego czuł, że interesujemy się nim tak samo.

Przebywa pan już od ponad tygodnia w Turcji, więc też zmierzył się pan z tutejszymi anomaliami pogodowymi. Wichury, ulewy, mocno komplikowały panu misję obserwacji młodzieżowców?
Czesław MICHNIEWICZ: – Był trochę problem, bo mieliśmy wszystko dokładnie zaplanowane, kto z kim gra, gdzie i kiedy warto pojechać, a sparingi zostały odwołane czy przekładane. Plan żeby porozmawiać z każdym piłkarzem i jego trenerem został pokrzyżowany. Na szczęście widziałem w akcji Lechię, Pogoń, Zagłębie Lubin, Jagiellonię i Piasta. Najważniejszy jest sam kontakt z zawodnikami, możemy odświeżyć pewne rzeczy, przypomnieć o paru sprawach.

Dużo się pan jednak przemieszcza, a widzieliśmy na żywo i w internecie dantejskie sceny w regionie Antalyi i Belek. Pan bez przeszkód docierał do klubów?
Czesław MICHNIEWICZ: – Gdy wracałem z meczu sparingowego Pogoni Szczecin z Banikiem Ostrawa to chwilę przed nami na drodze przewróciło się drzewo. Jadąc z kolei na mecz Piasta z Bohemians pokonywaliśmy wiele zalanych fragmentów dróg i baliśmy się, że w pewnym momencie utkniemy w wielkiej kałuży wody. W Turcji bywa co rok, bo wcześniej przyjeżdżałem z zespołami klubowymi i czegoś takiego jeszcze nie widziałem. Oczywiście czasem pada, czasem jest chłodno, ale wichury, ulewne deszcze i grad! Nie zazdroszczę klubowym trenerom, bo każdy z nich coś sobie zaplanował i musi się nagimnastykować, żeby przygotowania przebiegały bez większych zakłóceń. Nie po to się jedzie do Turcji, żeby chować się po siłowniach czy salkach gimnastycznych…

Planując swój pobyt i aktywność w Turcji, ogranicza się pan tylko do tego grona, z którego korzystał pan podczas eliminacji do młodzieżowych mistrzostw Europy?
Czesław MICHNIEWICZ: – Nie. Oglądamy wszystkie roczniki od 1996 do 1998, bo 1999 to rocznik kadry trenera Jacka Magiery i nie zamierzamy zabierać tamtych chłopaków oprócz dwóch wyjątków – Kamila Grabary i Sebastiana Szymańskiego, który grali u nas w eliminacjach. Piłkarzem Piasta jest Denis Gojko, który został wypożyczony do Stali Mielec. Znamy go dobrze i jak zacznie regularnie grać, to kto wie. To samo dotyczy Mateusza Wdowiaka, który jest pod naszą baczną obserwacją. Oczywiście dla każdego nowego dostanie się nie będzie łatwe, bo jest dość liczna grupa „stała”. To są ci piłkarze, którzy byli na większości zgrupowań i którzy wywalczyli awans na turniej finałowy. Nowi muszą być lepsi od tych, którzy są. Nie zamykamy jednak drzwi. Pojedzie 23 i na pewno wielu nie będzie zadowolonych, ale taka nasza rola, aby wybrać odpowiednią grupę.

Wspominał pan o spotkaniach z piłkarzami i trenerami, ale mnie najbardziej zaciekawiło spotkanie z niedawno mianowanym nowym wiceprezesem Cracovii, Michałem Probierzem. Czy rozmawiali panowie o sytuacji Kamila Pestki, pana podstawowego lewego obrońcy, który w klubie ma problemy z grą?
Czesław MICHNIEWICZ: – Poruszaliśmy temat Kamila nie tylko z wiceprezesem, ale i z trenerem Cracovii (śmiech). Gdy pytałem Michała w której połowie da szanse gry Pestce on mi odpowiedział: a w której chcesz, żeby zagrał? Odpowiedziałem, że pasowałoby mi w drugiej i tak też zrobił.

 

Na zdjęciu: Czesław Michniewicz stara się zobaczyć w Turcji wszystkich młodzieżowych reprezentantów Polski.