Miedź Legnica. Solidnie w defensywie

Miedź Legnica chce kontynuować zwycięską passę, lecz na jej drodze staje teraz wicelider, czyli ŁKS Łódź.


Po dwóch zwycięstwach z rzędu nastroje w Miedzi Legnica wyraźnie się poprawiły. Ale na świętowanie nie ma czasu, ponieważ już dzisiaj na drodze zespołu trenera Jarosława Skrobacza stanie wicelider I ligi, ŁKS Łódź. Szkoleniowcem łodzian jest 54-letni Wojciech Stawowy, który w przeszłości prowadził „Miedziankę”, konkretnie w sezonie 2014/2015. Jego misja w Legnicy zakończyła się fiaskiem, w 11 meczach drużyna zdobyła zaledwie 9 punktów (średnia 0,81 pkt) i zajmowała w tabeli 16. miejsc! Nic zatem dziwnego, że pokazano mu wtedy drzwi.

W tej chwili ŁKS zajmuje w tabeli 2. miejsce. Zgromadził na swoim koncie w 14, meczach 32 punkty za 10 zwycięstw, 2 remisy i dwie porażki. Ostatnio łodzianie jednak mocno spuścili z tonu – najpierw przegrali na wyjeździe z Radomiakiem 0:1, potem po szalonym meczu zremisowali u siebie 4:4 z Puszczą Niepołomice, zaś w ubiegły piątek ulegli w Łęcznej tamtejszemu Górnikowi 0:2. Dzisiaj zapewne zechcę podreperować nadszarpniętą w ostatnim okresie reputację.

– Początek rozgrywek mieli bardzo dobry – zauważył trener Miedzi, Jarosław Skrobacz. – Myślę, że dla nikogo nie było to wielką niespodzianką, bo to faworyt Fortuna 1 Ligi. Ostatnie trzy mecze wprawdzie nie poszły po ich myśli, ale trzeba też wziąć pod uwagę fakt, że mieli duże rotacje w składzie i trochę braków kadrowych spowodowanych pauzami za kartki i kontuzjami. Nie wiemy do końca, w jakim składzie wystąpią we wtorek, ale jaki by on nie był, jest to silny rywal i trzeba mu się bardzo mocno przeciwstawić, jeśli myślimy o jakiejkolwiek zdobyczy punktowej.

ŁKS znacznie lepiej sobie radzi na własnym boisku, na którym do tej pory rozegrał sześć spotkań, z których pięć rozstrzygnął na swoją korzyść. Bilans bramkowy jest imponujący – 19:6, a w całym sezonie – 33:11! Mniej bramek straciły tylko Bruk-Bet Termalica Nieciecza (6) i Górnik Łęczna (8). W zespole trenera Stawowego gra kilku czołowych snajperów w I lidze – Antonio Dominguez i Pirulo, którzy mają na koncie po 7 trafień. Sześć razy zmusił bramkarzy rywali do kapitulacji Łukasz Sekulski, a cztery gole strzelił Samuel Corral.


Czytaj jeszcze: Po szczęśliwym rollercoasterze czas na ŁKS

– Na pewno musimy być bardzo mocno skoncentrowani i unikać głupich błędów, aby nie popełniać prostych strat piłki i w ten sposób nie nakręcać przeciwnika – to jeszcze raz trener Jarosław Skrobacz. – Musimy grać solidnie w defensywie, nie narażając się na ryzyko utraty bramki. To na pewno będzie czynnikiem, na który bardzo mocno musimy zwrócić uwagę. W grze ofensywnej mamy swoje atuty i plan na to, by ŁKS pokonać.

W zespole gospodarzy wtorkowego meczu zabraknie na pewno Macieja Wolskiego, pod znakiem zapytania stoi występ Corrala. W Miedzi wszyscy zawodnicy są do dyspozycji sztabu szkoleniowego, nikt nie pauzuje za kartki, nikt nie narzeka na kontuzję.

W rozgrywkach ligowych „Miedzianka” zagrała z ŁKS-em tylko… raz. Czwartego listopada 2012 roku wygrała w Łodzi 1:0 po bramce Mariusza Zasady w 60 minucie.

Oba zespoły zagrały w składach:

ŁKS: Olszewski – Sasin, Gieraga, Borsukow, Osiński – K. Kaczmarek (77. Pawlak), Kuklis, Brud (66. Golański), Poźniak (66. Papikjan), P. Kaczmarek – J. Więzik. Trener Marek CHOJNACKI;

MIEDŹ: Ptak – Wołczek, Bany, Woźniczka, Zasada – Madejski, Łuszkiewicz, Kasperkiewicz, Nowacki (61. Zakrzewski), Łobodziński (86. Lenkiewicz) – Grzegorzewski (90. Mowlik). Trener Bogusław BANIAK.

Do rewanżu, zaplanowanego na 29 maja 2013 roku nie doszło, ponieważ ponieważ ŁKS wycofał się z rozgrywek I ligi i „Miedzianka” otrzymała walkowera.


Na zdjęciu: Kapitan Miedzi Szymon Matuszek (z lewej) poprowadził swoją drużynę do zwycięstw z GKS-em Tychy i Odrą Opole. W obu strzelał gole.

Fot. Mateusz Porzucek/PressFocus