Miedź Legnica. Wymuszone korekty

Miedź Legnica, chociaż poważnie osłabiona, nie odpuści ostatniego meczu z GKS-em 1962 Jastrzębie.


Jest niemal pewne jak „amen” w pacierzu, że parę barażową utworzą zespoły Radomiaka i Miedzi Legnica. Przed kilkoma dniami obie jedenastki zagrały ze sobą w Radomiu i wówczas wyższość gospodarzy nie podlegała dyskusji. Po golach Rafała makowskiego, Dawida Abramowicza i Patryka Mikity podopieczni trenera Dariusza Banasika pokonali „Miedziankę” aż 3:0.

Była to pierwsza porażka drużyny z Legnicy, odkąd jej trenerem został Ireneusz Kościelniak. 46-letni szkoleniowiec nie rozdzierał jednak szat z powodu wysokiej porażki.

– Przyjechaliśmy do Radomia świadomi tego, że zapewniliśmy już sobie miejsce w barażach – powiedział.

– Chcieliśmy realizować nasz plan poprawy gry w obronie. Niestety, w dzisiejszym meczu przydarzyło nam się zbyt wiele błędów indywidualnych, które miały przełożenie na wynik. Gratuluję trenerowi oraz drużynie przeciwnej, bo zwycięstwo Radomiaka było zasłużone. Liczę na to, że w przypadku, gdy tabela się nie zmieni, za dziewięć dni się zrewanżujemy. Na pewno będzie to już zupełnie inny mecz i przyjedziemy tu nastawieni na wygraną.

Czy wysoka porażka w Radomiu nie zmartwiła sympatyków „Miedzianki”?

– Myślę, że o wyniku spotkania zadecydowało przygotowanie motoryczne – powiedział były trener zespołu z Legnicy, a obecnie ambasador Miedzi. Janusz Kudyba.

– Po prostu Miedź miała jeden dzień mniej na regenerację i to było widoczne na boisku. Radomiak biegał szybciej od przeciwnika, był bardziej dynamiczny, natomiast w szeregach gości zauważalne było pewne rozluźnienie, gdy okazało się, że mają już zagwarantowane miejsce w barażach. Dlatego nie podejmuję się wskazać faworyta w meczu barażowym tych drużyn. To rosyjska ruletka, szanse obu zespołów oceniam na 50 procent.

Nim jednak jedenastki Radomiaka i Miedzi zmierzą się ponownie, legniczan czeka pojedynek na własnym boisku z walczącym o utrzymanie GKS-em 1962 Jastrzębie. Gospodarze będą zdecydowanym faworytem, chociaż na pewno nie zagrają w najsilniejszym składzie. Miedź sprytnie wykartkowała się w ostatnich dwóch meczach, więc w sobotę z powodu nadmiaru „żółtek” nie zagrają pomocnicy Adrian Purzycki, Omar Santana i Marquitos oraz stoper Bożo Musa. Trener Kościelniak ma jednak na ławce wystarczającą liczbę dobrych zawodników, by nie martwić się potyczką z Jastrzębiem.

-Umiejętne łapanie kartek to element taktyki – śmieje się Janusz Kudyba.

– Piłkarze Miedzi woleli nie ryzykować kartek w ostatnim meczu sezonu zasadniczego, więc na wszelki wypadek wyautowali się wcześniej. Oprócz wymuszonych zmian dojdzie chyba jeszcze do kilku innych, ale to nie oznacza, że Miedź odpuści mecz z GKS-em Jastrzębie. Głupio byłoby przecież przegrać ostatni meczu w sezonie na własnym boisku, bo przecież w barażach Miedź zagra na wyjeździe. Przemeblowania będą, ale raczej w małym wymiarze. Irek Kościelniak na pewno da szansę piłkarzom, którzy do tej pory mniej grali, chociaż niekoniecznie muszą oni wyjść w podstawowym składzie. Być może w bramce pojawi się Mateusz Hewelt, by Łukasz Załuska mógł trochę odsapnąć. Trener Kościelniak uszczelnił defensywę, cały zespół gra lepiej w destrukcji, co może mieć decydujący wpływ na wynik spotkania. Nie sądzę, by Miedź w sobotę zeszła z boiska pokonana.


Na zdjęciu: Pomocnik Miedzi Omar Santana (na pierwszym planie) nie zagra w najbliższym meczu ligowym. Hiszpan szykuje się na pojedynek barażowy z Radomiakiem.

Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus