Mistrzowie nad mistrzami

Jastrzębski Węgiel Francuzami stoi! Mistrzostwo Polski mają mu dać trzej złoci medaliści olimpijscy.


Działacze klubu z Jastrzębia-Zdroju od lat chętnie sięgają po graczy znad Sekwany. Nie zniechęciła ich do tego nawet „przygoda” z Kevienem Tillie. W sezonie 2017/18 przyjmujący miał być jednym z kluczowych graczy. Podpisał umowę i tyle go widziano. Tuż przed startem rozgrywek zerwał kontrakt, bo podpisał drugi, lukratywny w Chinach i tam postanowił kontynuować karierę. Tille ostatecznie w Jastrzębskim Węglu nie wystąpił, ale Yacine Louati, Julien Lyneel, Nicolas Marechal, Guillaume Quesque, czy Guillaume Samica z powodzeniem reprezentowali jego barwy. Od dwóch lat natomiast o sile wicemistrzów Polski stanowią mitrzowie olimpijscy z Tokio: Benjamin Toniutti, Trevor Clevenot oraz Stephen Boyer.

Niebotyczny poziom atakującego

Bieżący sezon jest szczególnie udany dla tego ostatniego. Jest największą gwiazdą początku sezonu. – Jest fenomenalny i od początku rozgrywek jest liderem w każdym meczu. To on ciągnie ten wózek w pierwszym rzędzie, a wszyscy dookoła mu w tym pomagamy. Jeden zawodnik wprawdzie nie przesądzi losów meczu, ale możemy być dumni, że mamy tak wielkiego siatkarza w swojej drużynie – z podziwem wypowiadał się po meczu z Projektem Warszawa o wyczynach Boyera Jakub Popiwczak, libero Jastrzębskiego Węgla. – Zaczął sezon z poziomu, jakiego chyba jeszcze w PlusLidze nie widziałem – dodawał Artur Szalpuk, przyjmujący stołecznej ekipy.

Boyer faktycznie gra rewelacyjnie. I to w każdym elemencie. Z Projektem zdobył aż 32 punkty, zaserwował pięć asów i miał cztery bloki punktowe. Powyżej 20 punktów zdobywał też w starciach z Indykpolem AZS Olsztyn (26) i LUK Lublin (22). W dziewięciu spotkaniach wywalczył 146 punktów. Wraz z Jakubem Jaroszem (GKS Katowice) przewodzą też klasyfikacji na najczęściej wyróżnionego gracza meczu (MVP). Mają już po pięć statuetek. Z tym, że GieKSa ma za sobą dwanaście meczów, a Jastrzębski Węgiel dziesięć. Warto też dodać, że z pozostałych pięciu spotkaniach Boyer wchodził na parkiet tylko na chwilę.

To m.in. dzięki znakomitej postawie francuskiego przyjmującego ‘pomarańczowi” notują tak znakomity start. Są niepokonani zarówno na ligowych– dziesięć zwycięstw – jak i na europejskich parkietach. W Lidze Mistrzów odnieśli dwie wygrane. Do tego dochodzi jeszcze triumf w Superpucharze Polski. – Ta seria jest efektem naszej ciężkiej pracy, którą musimy kontynuować. Bo wciąż mamy wiele rzeczy do poprawy. Na pewno pomaga nam to, że się już znamy. Mamy niemal taki sam skład jak w poprzednim sezonie. Dzięki temu jest nam łatwiej na początku sezonu – zdradzał w wywiadach receptę na zwycięstwa Boyer.

Stephen Boyer. Fot. Łukasz Laskowski/PressFocus

Początku Francuza w Jastrzębskim Węglu wcale jednak nie były „różowe”. Przychodził jako gwiazda, mistrz olimpijski, ale miał też łatkę gracza niepokornego, który nie zawsze chce się dostosowywać do panujących reguł. Do tego przyplątała się mu kontuzja – złamanie kości śródręcza – i stracił większość sezonu. W nowym pokazał jednak wszystkie swoje atuty. A że jest atletą nieprzeciętnym, imponuje dynamiką i siłą, za nic mając blok rywali. W grze nie przeszkadza mu też intensywny sezon reprezentacyjny, który ma za sobą.

Zakochany w Polsce

Na grę jego rodaków, Clevenota oraz Toniuttiego, w Jastrzębskim Węglu też nikt nie narzeka. Spisują się równie dobrze. Toniutti w PlusLidze gra już ósmy sezon i w każdym z nich należy do najlepszych na pozycji rozgrywającego. Doświadczenie, precyzja, szybkości i nieszablonowe zagrania są jego wizytówką. – Zakochałem się w Polsce w 2014 roku, w trakcie mistrzostw świata. Wcześniej niewiele wiedziałem o waszym kraju. Gdy zobaczyłem jak tu wygląda zainteresowanie siatkówką, nie mogłem uwierzyć w to, co widzę.

Pamiętam swój szok, gdy na meczu mojej Francji z Włochami, czy później z USA było więcej niż dziesięć tysięcy ludzi. Pomyślałem sobie, gdzie ja do cholery jestem, co tu się dzieje? Jak to możliwe, by przyszło tylu kibiców, gdy nie grają gospodarze. Dlatego zdecydowałem się przejść do PlusLigi. Dziś wiem, że to był dobry ruch. Moje córki czują się jak w domu, starsza mówi już całkiem dobrze po polsku, ma przyjaciół. Spędzają w Polsce więcej czasu niż we Francji. Ja też czuję się doskonale. Zostałem na kolejny sezon, liczę na sukcesy z Jastrzębskim Węglem – mówił w rozmowie z PlusLigą Benjamin Toniutti.

Clevenot tak jak Boyer też nie miał łatwego wejścia w Jastrzębiu-Zdroju. Przez cały poprzedni sezon zmagał się z urazami. W meczach, w których grał, spisywał się na tyle dobrze, że działacze postanowili przedłużyć z nim umowę. Francuz też nie miał nic przeciwko pozostaniu w klubie na kolejny sezon. – Klub jest świetny, z wielkimi ambicjami. Walczymy o mistrzostwo i to dlatego chcę zostać. Jestem zadowolony, że udało się w tym sezonie wygrać Superpuchar, bo to było pierwsze takie trofeum dla klubu, ale chcę dać mu jeszcze więcej i dlatego zostaję na dłużej. Jestem tu niesamowicie szczęśliwy – powiedział siatkarz. – Jastrzębski Węgiel to świetny klub z rodzinną atmosferą. Jest profesjonalny, a to dla mnie bardzo ważne. Podoba mi się to, że zawsze mierzymy w wygraną, bo to równie istotne – dodał.

Najwyższe cele

Mając w składzie trzech francuskich mistrzów olimpijskich, dwóch wicemistrzów świata, Jakuba Popiwczaka i Tomasza Fornala, solidnych środkowych, wartościowych zmienników i uznanego oraz doświadczonego trenera na ławce, Marcelo Mendeza, jastrzębianie celują w najwyższe cele. – Chcę zdobyć tytuł mistrza Polski – zadeklarował Clevenot. – Przyszedłem do Jastrzębskiego Węgla wygrywać, a nie sobie pograć. Zaczęło się bardzo udanie od triumfu w Superpucharze, ale później nie szło po naszej myśli. Nie mieliśmy łatwo, bo przydarzyły się kontuzje, choroby. Ale nie mam zamiaru przerzucać na to odpowiedzialności za wynik. Nie zmienia to jednak faktu, że nie daliśmy rady. W finale PlusLigi kluczowy był według mnie drugi mecz w domu, który przegraliśmy 2:3 i zostaliśmy przełamani. Cóż, w tej chwili nie zostaje nam nic innego, jak wziąć się w garść i walczyć o mistrzostwo w tym sezonie – dodał Toniutti.

Na razie gra przebieg rozgrywek układa się po myśli jastrzębian. Zdają sobie oni jednak sprawę, że porażki muszą przyjść, że nie da się wygrać wszystkich meczów. W długim sezonie musi przyjść słabszy moment. – Pracujemy każdego dnia, by poradzić sobie z tym. O wiele łatwiej o zwycięstwo, gdy wszystko wychodzi ci idealnie. A chodzi o to, by wygrywać, gdy będziemy gorzej dysponowani – przyznał Boyer. – Czasami po drugiej stronie jest przeciwnik, który jest lepiej dysponowany, który błędów nie wybacza, a czasami jest on trochę słabszy. Dla nas kluczowe jest to, by nikomu tanio skóry nie sprzedawać – ocenił Popiwczak.


Na zdjęciu: Od lewej: Stephen Boyer, Benjamin toniutti i Trevor Clevenot, czyli trójka jastrzębskich muszkieterów.

Fot. Wojciech Szubartowski/PressFocus

Stephen Boyer to najlepszy atakujący PlusLigi.

Fot. Łukasz Laskowski/PressFocus