MKS Kluczbork. Asy wyciągane z rękawa

 

Trener Jan Furlepa w rundzie jesiennej miał szczęśliwą rękę przy dokonywaniu zmian.

 

Kiedy Jan Furlepa przejmował stery w III-ligowym MKS-ie Kluczbork, „jego” drużyna zajmowała dopiero 16. miejsce z dorobkiem zaledwie 6 punktów w 8 meczach. Przed doświadczonym szkoleniowcem stało nie lada wyzwanie, gdy po raz pierwszy zasiadł na ławce w wyjazdowym meczu z Rekordem Bielsko-Biała.

Ku zaskoczeniu wielu kibiców, goście pokonali faworyzowanych rywali 3:1. – Był to pierwszy mecz, w którym przekonałem się, że w moim zespole rezerwowi są wartością dodaną – cieszy się niespełna 64-letni Furlepa. – Kiedyś, jak grałem przeciwko GKS-owi Katowice, asystent Piotra Piekarczyka, Henryk Górnik powiedział mi znamienne słowa: „Pokaż mi swoją ławkę rezerwowych, a powiem ci, jak mocny masz zespół”.

Święte słowa, o czym przekonałem się wielokrotnie, ale ten sezon jest szczególny. Mam teraz mnóstwo wolnego czasu, więc spokojnie analizuję sobie wszystkie mecze, jakie drużyna rozegrała pod moją wodzą. Mogę pokusić się o takie wnioski, bo prowadziłem Kluczbork w 10 kolejkach.

Zaczął od… Rekordu

Wszystko zaczęło się od wspomnianego meczu w Bielsku-Białej. Po bramkach Bartosza Włodarczyka i Jakuba Rysia goście prowadzili 2:0, gdy w 83 minucie na boisku w miejsce strzelca drugiego gola wszedł 37-letni obecnie Bartosz Szepeta.

– Wpuściłem go na boisko krótko przed zakończeniem spotkania, by wprowadził trochę spokoju, przytrzymał piłkę – powiedział Jan Furlepa. – Tymczasem on zrobił akcję palce lizać! Urządził sobie slalom między obrońcami, „położył” trzech rywali, potem bramkarza i posłał piłkę do pustej bramki.

Powiedziałem mu zaraz po końcowym gwizdku: „Gdybyś nie strzelił gola, nie miałbym do ciebie pretensji, ale gdybyś spudłował w sytuacji, jaką sobie wypracowałeś, to chyba bym cię udusił”. Dodam tylko, że byłem wtedy na etapie poznawania zespołu, więc jedną zmianę zrobiłem w przerwie przy wyniku 0:0, drugą krótko po zdobyciu przez nas bramki.

Kamera nie wyłapie wszystkich niuansów, a to spotkanie było dla mnie inspiracją przed kolejnymi meczami, by nie bać się zmian.

Kolejny egzamin czekał trenera Furlepę i jego drużynę w następnym meczu, w którym podejmowała Foto-Higienę Błyskawicę Gać. Po strzale Michała Bartkowiaka goście prowadzili 1:0.

– Minęło pół godziny, gdy zdecydowałem się wpuścić na boisko Kamila Nitkiewicza (zastąpił Łukasza Szukiełowicza – przyp. BN) – wyjaśnia Jan Furlepa.

– „Nita” rozpoczął mecz na ławce, bo z Rekordem nie zagrał z powodu kartek, a ja postanowiłem, że zwycięskiego składu nie zmienię. Nie zdążył wejść na boisko, gdy strzeliliśmy wyrównującego gola po strzale Marcina Jantosa. Mimo poprawy wyniku nie wycofałem się z tej zmiany i nasz kapitan wszedł na plac gry.

Szukiełowicz grał poprawnie, ale Nitkiewicz więcej daje drużynie w ofensywie, a ja przecież chciałem ten mecz wygrać. Zaraz po przerwie miał udział w bramce zdobytej przez Włodarczyka, co pomogło nam przełamać obronę rywali.

Istne szaleństwo

Jan Furlepa na długo zapamięta wyjazdowy pojedynek ze Ślęzą Wrocław, bo to była jazda bez trzymanki. Po 20 minutach jego zespół przegrywał 0:2. Jakuba Szymańskiego zmusili wtedy do kapitulacji Szymon Lewkot i Maciej Matusik.

– Nie mogłem czekać na rozwój wydarzeń z założonymi rękami – powiedział trener Furlepa. – Nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek dokonał tak szybko dwóch niewymuszonych zmian. Pierwszą zrobiłem już w 23 minucie, wpuszczając w miejsce Michała Mazura Arkadija Herasymowa. Mazur, który jest podstawowym młodzieżowcem, był bardzo zdziwiony moją decyzją, nie wiedział, co powiedzieć.

W 27 minucie z boiska zszedł „Włodar”, a zastąpił go Norbert Jaszczak. Jakby tego było mało, w przerwie dokonałem trzeciej zmiany – za Marcina Jantosa wszedł Patryk Palat. Istne szaleństwo! Po przerwie Ryś szybko strzelił kontaktowego gola, a wyrównał jeden z moich dżokerów, czyli Palat.

W 60 minucie wyciągnąłem kolejnego asa z rękawa, zastępując Adriana Kowalskiego Kamilem Jurasikiem. I to właśnie „Jura” w 88 minucie zdobył bramkę. Tego dnia przeszedłem drogę z piekła do nieba, a jak mocno się spociłem i ile nerwów mnie to kosztowało, wiem tylko ja.

Kapitalny jako… dżoker

Huśtawkę nastrojów Jan Furlepa przeżył jeszcze w meczu z Gwarkiem Tarnowskie Góry. Wprawdzie jego drużyna już w 2 minucie objęła prowadzenie po golu Norberta Jaszczaka, ale rywale odrobili straty z nawiązką w ciągu zaledwie 5 minut (Rafał Kuliński, Kamil Bętkowski). – Do przerwy był remis, bo bramkę dla nas zdobył „Nita” – wspomina trener Furlepa.

– W 70 minucie zrobiłem „standardową” zmianę – Jurasik wszedł za Kowalskiego i znowu strzelił dla nas zwycięskiego gola, tym razem w 90 minucie. Prawdziwe „wejście smoka” miał „Jura” w kolejnym meczu z rezerwami Miedzi Legnica. Graliśmy na wyjeździe, w składzie naszych rywali większość stanowili gracze z I-ligowego zespołu, a ich poczynaniom przyglądał się trener Dominik Nowak.

Mój dżoker wszedł na boisko w 46 minucie i zdobył dwie bramki, które zapewniły nam 3 punkty. To był nasz najlepszy mecz pod względem taktycznym. W końcówce rywale nie mogli nam się dobrać do skóry. Rzecz zastanawiająca – kiedy Jurasik grał w podstawowej jedenastce, nie trafił do siatki.

Nie dawał wtedy takiej jakości jak wówczas, gdy był rezerwowym. Wchodził na boisko z ławki i „robił” mecz. Za spotkanie z Miedzią II dostał 100 procent premii, bo takiego zawodnika trzeba docenić.

To samo spotkało Szepetę po meczu z Ruchem Zdzieszowice. Wszedł na boisko na 8 minut, w tym czasie przeciwnik – po faulu na nim – zobaczył żółtą kartkę, sam wywalczył rzut karny, który był ewidentny, ale sędzia go nie podyktował. W czasie swojego pobytu na boisku aż 5 minut był przy piłce!

„Pomyłki” trenera

Żeby jednak nie było zbyt fajnie i słodko, to Jan Furlepa uczciwie przyznał, że przeprowadzone przez niego zmiany nie wypaliły w meczach ze Śląskiem II Wrocław i z Piastem Żmigród.

– Ze Śląskiem do przerwy było 0:0, ale chciałem ten mecz wygrać, więc w drugiej połowie zrobiłem dwie zmiany i… straciliśmy bramkę – powiedział szkoleniowiec MKS-u Kluczbork. – Potem przeprowadziłem jeszcze dwie roszady, ale niczego nie wskórałem. Podobnie było w Żmigrodzie. Straciliśmy gola na początku drugiej odsłony i – mimo czterech zmian – nie doprowadziliśmy nawet do remisu.

 

Na zdjęciu: Bartosz Szepeta (z prawej) w Kluczborku doskonale sprawdza się w roli zmiennika.
Fot. Marcin Bulanda/PressFocus

 

Gole rezerwowych

9. kolejka: Rekord Bielsko-Biała – MKS Kluczbork 1:3 (Bartosz Szepeta 90 min).
11. kolejka: Ślęza Wrocław – MKS Kluczbork 2:3 (Patryk Palat 51 min, Kamil Jurasik 88 min)
15. kolejka: MKS Kluczbork – Gwarek Tarnowskie Góry 3:2 (Jurasik 90 min).
16. kolejka: Miedź II Legnica – MKS Kluczbork 1:2 (Jurasik 61 i 68 min).