MKS Kluczbork. Rzeź niewiniątek

MKS Kluczbork nie miał litości dla Pniówka 74 Pawłowice i odesłał go do domu z bagażem czterech goli.


Przed wyjazdowym pojedynkiem z MKS-em Kluczbork sytuacja kadrowa Pniówka 74 Pawłowice była nie do pozazdroszczenia. Z powodu kontuzji poza meczową kadrą znaleźli się dwaj doświadczeni zawodnicy: stoper i zarazem kapitan zespołu Szymon Ciuberek oraz defensywny pomocnik Tomasz Musioł. Trener gości Jan Furlepa najbardziej jednak żałował absencji skrzydłowego Dawida Weisa, którego z występu w Kluczborku wyeliminował nadmiar żółtych kartek. W trzech poprzednich spotkaniach ligowych „Wejsik” był motorem napędowym zespołu z Pawłowic. Do Kluczborka trener Jan Furlepa zabrał tylko 17 zawodników, w tym trzech bramkarzy. Miedzy słupkami stanął Bartosz Gocyk, zaś na ławce rezerwowych usiedli Patryk Zapała i Mateusz Pońc.

W rundzie jesiennej oba zespoły pogodził remis 1:1 (bramki strzelili Wojciech Caniboł i Beniamin Glinka), teraz podział punktów nie satysfakcjonował żadnej z drużyn, zwłaszcza gospodarzy. W 38 minucie podopieczni trenera Tomasza Chatkiewicza cieszyli się ze zdobycia gola. Na lewej glance faulowany był Dominik Lewandowski, z rzutu wolnego centrował Tomasz Gajda, a akcję zamknął Radosław Krzyśków, który głową umieścił w bramce Pniówka. Pniówek miał szansę na zniwelowanie tej straty, ale po główce Mateusza Szatkowskiego piłka odbiła się od poprzeczki.

Drugą połowę ekipa z Kluczborka rozpoczęła od mocnego uderzenia. W chwilę po wznowieniu gry (46 min) Gajda wpadł w pole karne rywali i oddał soczysty strzał na bramkę Gocyka, po którym futbolówka odbiła się od poprzeczki. Dwie minuty później już nie było apelacji – Marcin Przybylski zszedł do środka i oddał kapitalny strzał, zdejmując „pajęczynę” z bramki rywali. Jednak gospodarzom wciąż było mało i w 70 minucie „skaleczyli” drużynę z Górnego Śląska po raz trzeci. Rozgrywający kapitalną partię Gajda obsłużył Lucjana Zielińskiego, a kapitan MKS-u po raz trzeci tego dnia zmusił Gocyka do kapitulacji. Kilka minut później „Zielu” wykorzystał błąd Piotra Pacholskiego i po raz drugi w tym meczu wpisał się na listę zdobywców bramek. Wniebowzięty sympatyk MKS-u napisał na facebooku: „Niech Pan Janek, dziś ma pusty dzbanek”. To oczywiście były słowa skierowane do szkoleniowca Pniówka.

Wygrał zespół zdecydowanie lepszy – powiedział trener Pniówka, Jan Furlepa.

– Pierwsza połowa odbyła się praktycznie bez nas. Potem Przybylski strzelił bramkę „stadiony świata” i wtedy wróciliśmy do gry, zaczęliśmy coś robić. Niestety, dwa indywidualne błędy Piotra Pacholskiego spowodowały utratę kolejnych bramek. Ale żeby nie było niedomówień – nie można na niego zrzucać całej winy za naszą porażkę.

MKS Kluczbork – GKS Pniówek Pawłowice 4:0 (1:0)

1:0 – Krzyśków, 38 min (głową), 2:0 – Przybylski, 48 min, 3:0 – Zieliński, 72 min, 4:0 – Zieliński, 78 min.

KLUCZBORK: Grzesiak – Paradowski, Błaszkiewicz, Krzyśków, Szota – Lewandowski (82. Nemtinow), Nahrebecki (82. Begar), Nykiel (66. Jóźwicki), Gajda (73. Moś) – Przybylski, Zieliński (82. Staszkiewicz). Trener Tomasz CHATKIEWICZ.

PNIÓWEK: Gocyk – Glenc, Płowucha (69. B. Musiolik), Pacholski, Morcinek – Herman (46. Glapka), Spratek (54. Kasperowicz), Trąd, Wiciński (54. Fulianty) – Szatkowski – Hanzel. Trener Jan FURLEPA.

Sędziował Damian Nowak (Wrocław-Fabryczna). Widzów 200. Żółte kartki: Nykiel, Staszkiewicz – Pacholski, Glenc.


Na zdjęciu: Bramkarz Pniówka Bartosz Gocyk zapewne nie spodziewał się, że w środę będzie musiał wyciągać piłkę z siatki cztery razy.
Fot. gkspniowek74@com.pl