MŚ Dywizji IB do lat 20. Pozostała tylko iluzja…

Tuż przed wyjściem w ekipie biało-czerwonych bojowe okrzyki wśród zawodników, zaś trenerzy mocnym słowem ich wspierali. Panowie: jedziemy od początku – tak brzmiała ostatnia instrukcja II trenera Krzysztofa Majkowskiego. Stan podwyższenia bojowego obowiązywał kilkanaście godzin przed trzecim meczem ze Słowenią w mistrzostwach świata Dywizji IB do lat 20. Trudno się dziwić, wszak nasi młodzi hokeiści musieli odnieść zwycięstwo, ale ostatecznie musieli zadowolić punktem po przegranej 3:4 po dogrywce. Biało-czerwonym pozostał cień szansy na zdobycie awansu, ale to raczej jest iluzja…

Pod dni przerwy zobaczyliśmy zupełnie innych polskich hokeistów. Poprzednie potyczki z Ukrainą oraz Włochami zaczynali bojaźliwie i stres dawał im się we znaki. Oddawali inicjatywę rywalom i z góry stawiali się w trudnej sytuacji. Tutaj jednak założenia byli zupełnie inne i zobaczyliśmy młodzież nastawioną od początku na agresywną i ofensywną grę. Robili sporo zamieszania w tercji rywali, którzy chyba nie spodziewali się takim obrotem sprawy i sprawiali zaskoczonych. W 9 min. Kamil Wałęga trafił w słupek, ale po kolejnej akcji radość zapanowała na trybunach. Kiedy skończyła się druga kara Słoweńców Wałęga podał do Igora Smala, a ten idealnie wyłożył krążek Janowi Sołtysowi, który nie miał problemów z umieszczeniem go w siatce. Potem rywale kilka razy zagrozili Sebastianowi Lipińskim, ale obyło się bez przykrych konsekwencji.

To była dobra tercja w wykonaniu biało-czerwonych i niezły prognostyk przed kolejnymi. Niemniej rywale również pokazali się z niezłej strony i trzeba było na nich uważać. W 28 min. pod naszą bramką było sporo chaosu i do bezpańskiego krążka dopadł Jan Drozg i z bliskiej odległości wpakował go do siatki. Zrobiło się nerwowo i na dodatek w 35 min. przeżyliśmy 95 sek. grozy, bo na ławie kar przebywał Łukasz Kamiński oraz Jakub Worwa. Trójka biało-czerwonych dzielnie stawiała czoła Słoweńców i się wybroniła. Wówczas zatliła się iskierka nadziei na końcowy sukces. Ba, na dodatek w 37 min. Słoweńcy źle wyprowadzili krążek i na niebieskiej linii przejął go Sołtys i ponownie pokonał Żigę Kogovseka.

Słoweńcy nie zrezygnowali z uzyskania korzystnego rezultatu. W ciągu 3 min. zdołali zdobyć 2. gole i zrobiło się mało ciekawie. Nasi hokeiści jednak szybko wyrównali Armen Khoperia uderzał z daleka, zaś Sebastian Brynkus przekierował go do bramki rywali. W niespełna 60 sek.mogliśmy rozstrzygnąć, ale ani Wałęga ani Brynkus z bliskiej nie zdołali uzyskać zwycięskiego gola.

O wszystkim miała zadecydować dogrywka, a w niej na 10 sek. fantastycznym po uderzeniem poprzeczkę popisał Drozg i Słoweńcy cieszyli się z wygranej.

 

POLSKA – SŁOWENIA 3:4 (1:0, 1:1, 1:2, 0:1) po dogrywce

1:0 – Sołtys – Smal – Wałęga (8:48), 1:0 – Drozg (27:10), 2:1 – Sołtys (36:54), 2:2 – Stojan – Drozg (43:33), 2:3 – Sodja – Kapel – Svetina (46:49, w przewadze), 3:3 – Brynkus – Wałęga – Khoperia (47:28), 3:4 – Drozg – Urukalo – Stojan (64:50)

Sędziowali: Pierre Dehanen (Francja) – Aleh Kliaszczewnikow (Białoruś) i Andrej Korowkin (Kazachstan). Widzów 800.

POLSKA: Lipiński; Bieniek – Bizacki, Wysocki (2) – Libik, Gosztyła – Noworyta (10), Khoperia; Kamiński (4) – Paś – Zygmunt, Wałęga – Brynkus – Sołtys, Smal – Tyczyński – Worwa (4), Słowakiewicz – Mularczyk (2) – Obłoński, Olszewski. Trener Piotr SARNIK.

Kary: Polska – 24 (2 tech.+10 niesport. zach) min., Słowenia – 26 (10 za niesport.zach.) min.

 

1. Węgry 3 9 18:6

2. Słowenia 3 8 12:6

3. Polska 3 4 8:9

4. Włochy 3 3 5:10

5. Japonia 2 0 4:8

6. Ukraina 2 0 5:13

W środę grają: Ukraina – Włochy (13.00), Polska – Japonia (16.30), Słowenia – Węgry (20.00).

 

Na zdjęciu: Jan Sołtys zdobył dwa pierwsze gole, ale to nie wystarczyło do zwycięstwa ze Słoweńca. Fot. Michał Chwieduk/400 mm

Liczba

26

tyle razy biało-czerwoniu zatrudnili bramkarza słoweńskiego.

32

Sebastian Lipiński miał skutecznych interwencji.