Mucha nie siada. Hazardziści z Puławskiej galopują kłusakiem

Nielogiczne, prawda? A jakże! – w Związku Piłki Ręcznej w Polsce logika to pojęcie dyskusyjne. Jak mawiał klasyk z dziedziny państwowości: istnieje tylko teoretycznie.

Żeby nie trzymać dłużej Czytelników w niepewności, spieszę wyjaśnić. Po pierwsze działacze – pardon, prezes jeden, Kraśnicki! – zatrudnił na stanowisku selekcjonera niejakiego Arne Henstada. Zatrudnił? Eee, tylko teoretycznie. Bo zdziwiony mocno Norweg szybko zdementował – przecież jeszcze żadnej umowy nie podpisał!

Hmm, bardzo profesjonalne to prawda – ogłosić, że coś jest, choć jeszcze nie jest?

Tradycja tego rodzaju faktów niedokonanych jest zresztą w tymże słynącym z profesjonalizmu związku nader piękna. Już dekadę temu kadrę miał przejąć jeden Niemiec, oficjalnie został nawet namaszczony, po czym po kilku dniach okazało się, że panowie jednak nie uzgodnili wszystkich warunków umowy – tu kością niezgody był asystent Niemca – i za chwilę świat się dowiedział, że w Polsce trener niemiecki był, ale już go nie ma, tak jakby więc w ogóle go nie było. Tradycja to ważna rzecz, nieraz wejdzie w krew.

Jednak to nie koniec. Bo oto działacze z ulicy Puławskiej w Warszawie – pardon, prezes!, tam wszystko prezes… – zwolnił z obowiązków poprzednika, Leszka Krowickiego. Poinformował przy tym publicznie, że zaproponował temuż „honorowe” rozwiązanie umowy, ale że niby ten się nie zgodził (na honorowe…)…

Zaraz, zaraz… Czy to znaczy, że Krowicki nie jest honorowy, czy to Kraśnicki uważa, że nie jest? Nieładna to sugestia, prawda, w ustach prezesa uchodzącego za dyplomatę, prawda? W każdym razie w obu wariantach, gdyby rzecz działa się, dajmy na to przed wojną, za taką jednostronną potwarz panowie musieliby się spotkać na ubitej ziemi, bo jak wiadomo z naszej historii „honor jest rzeczą bezcenną”…

Ale zaraz… Czy aby na pewno prezes faktycznie zwolnił Krowickiego? Otóż zwolnił go tylko teoretycznie. Praktycznie warunków rozwiązania umowy obowiązującej do sierpnia 2020 roku nie uzgodniono, więc de facto w sensie prawnym kontrakt z Krowickim wciąż obowiązuje! Formalnie więc ten wciąż pełni obowiązki, które rzekomo miał przejąć Norweg, no ale ten z kolei nie wie jeszcze, czy przejmie, w każdym razie żadnego papieru nie podpisał. Hmm, sam się już w tym pogubiłem, wątpię zresztą, by ktokolwiek w samym zamku przy Puławskiej wiedział, jaka aktualnie jest sytuacja z trenerem reprezentacji piłkarek ręcznych…

Mucha nie siada. Wszyscy żołnierze królowej

Hmm, bardzo to profesjonalne, prawda?

Tak więc teoretycznie mamy jedną reprezentacją, dwóch królów, a jednak bezkrólewie.

Idealną puentą tego ambarasu wydaje się fakt, że nowy selekcjoner – pamiętajmy, teoretyczny! – jest jawnym hazardzistą: mianowicie obstawia wyścigi tak zwanych kłusaków i wcale się z tym nie kryje.

Zresztą – nic zdrożnego, któż z nas nie ma jakichś nałogów (?!), a skoro pan trener jest dorosły, no i nie obstawia po kryjomu meczów swoich drużyn, to wolnoć panie…

Aby Norweg to niezwykły egzemplarz hazardzisty: otóż kiedyś w dniu meczu swojej drużyny obstawiał koniki i wygrał na nich jakieś około pół miliona złotych! Jego drużyna co prawda w tym samym czasie potyczkę na boisku przegrała, no ale jak to mówią: „coś za coś”…

Galopując dalej na łeb na szyję: być może ZPRP zawiąże jakąś spółkę celową z Norwegiem – przynajmniej teoretycznie możemy przecież taki wariant rozważyć, nie roszczę praw majątkowych do pomysłu – i dzięki wygranych na koniach u buka związek zasili swój budżet, z którego… pokryje apanaże nowego selekcjonera! Genialne, prawda?! I jeszcze może starczy na zatrudnienie kilku kolejnych mądrych głów…

I nawet jeżeli polskie dziewczyny nadal będą wszystko przegrywać, to jest szansa, że pod takim opiekunem przynajmniej odkują się finansowo. Żeby tylko nie musiały na konie pożyczać, bo teoretycznie…

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem