Mucha nie siada. Jak odświeżyć stulatka? Popsikać

Dziś coraz trudniej czymś zaskoczyć, by zwrócić na siebie uwagę; nie pomagają cuda na kiju i inne niestworzone fanaberie, a tu proszę, eureka! Udało się prostym „mykiem”. Być może jesteśmy też świadkami czegoś pionierskiego, bo nie wiem, czy ktoś wcześniej wpadł na banalny w swej istocie pomysł, żeby rywalizację odświeżyć w sensie dosłownym – odświeżaczem powietrza.

Otóż zestaw takich kosmetyków, przeznaczonych do pielęgnacji samochodu, otrzymały zawodniczki za udział w meczu finałowym w Kaliszu. Bogactwo zapachów wszelakie – od cytryny przez wanilię do choinki! Wyszła szopka, tym bardziej, że część podobno przeterminowana…

Wiadomo, darowanemu koniowi w zęby… No ale intencje mogą być złożone: może chciano zabić zapach potu sportowców, a może przypudrować własny uwiąd i zniedołężnienie. A może w dobrej wierze – wszak już następnego dnia zwycięskie piłkarki ręczne z Lublina miały zagrać kolejny mecz, więc chciano im pomóc w błyskawicznej regeneracji w podróży? A czemu w ogóle miały biegać za piłką dzień po dniu w miejscach oddalonych od siebie o jakieś 400 kilometrów? Bo krajowa centrala nie przewidziała, że polska drużyna może się doczołgać do finału jakichkolwiek europejskich rozgrywek, więc terminy się pokryły. Ot, szczegół.

Więc jak się rypło na początku, tak się rypało dalej. Niby poważne rozgrywki, a tu taki fetorek. – To kpina, organizatorzy powinni się wstydzić! – grzmi jedna z zawodniczek zwycięskiej Perły, zawiedziona być może brakiem pereł. Aha, ale przecież był jeszcze puchar i medale…

Stare demony jednak wróciły – trzy lata temu klub z Lublina za zdobycie mistrzostwa kraju otrzymał od ZPRP dyplom, na którym nazwę drużyny wypisano flamastrem, powiedzmy, że finezyjnie. Otwartym było wówczas tylko pytanie, czy autorem rozbujanego pisma był stawiający pierwsze kroki w trudnej sztuce kaligrafii pierwszoklasista, czy też jakiś oficjel po nieprzespanej nocy.

Teraz związek zareagował błyskawicznie: piórem swojego rzecznika zrugał szyderców informacji o śmierdzących gadżetach – wszak już samo ujawnienie faktu było ciężkim przestępstwem! – ale niestety, znowu pracodawców mimochodem skompromitował. Z dumą oświadczył bowiem, że „oczywiście drużyny otrzymają nagrody finansowe, o ich wysokości zdecyduje Zarząd ZPRP na posiedzeniu 20 maja”. Całość zwieńczyła przechwałka: „podobnie było przed rokiem”…

Kluczowy jest tu fakt, że decyzja o wysokości nagród i ich podziale zapada zawsze już po zakończeniu niby to profesjonalnych rozgrywek. Czyli: wy się zgłoście, wy wystartujcie, wy zagrajcie, wy najpierw wygrajcie, o! A my potem wam powiemy, za ile… Logika i następstwo faktów godne centrali piłki ręcznej, zabetonowanej w stuletniej kapsule czasu na wieki wieków amen.