Na kolejkę zaprasza Józef Dankowski: Liczy się także intuicja

Rozmowa z kapitanem mistrzowskiego Górnika z lat 80., a później szkoleniowcem m.in. Piasta oraz klubu z Roosevelta.


Był pan kapitanem zespołu Górnika, który w 1988 zdobył mistrzostwo Polski. Potem z powodzeniem pracował pan jako szkoleniowiec. To za pana kadencji Piast awansował na zaplecze ekstraklasy, a w 2008 roku – jako asystent Piotra Mandrysza – świętował pan pierwsze w dziejach „Piastunek” wejście do krajowej elity.

Józef DANKOWSKI: – Gdy spoglądam na te daty, to wierzyć mi się nie chce, że już tyle czasu minęło. Od 17 marca jestem emerytem i… pracowicie spędzając czas w ogrodzie, cieszę się także z tego, że mam dużo wolnych chwil, które mogę poświęcić na oglądanie piłki nożnej. Przy okazji odżywają także wspomnienia. Pamiętam na przykład moment, w którym zostałem kapitanem Górnika. To się stało… na dworcu w Zabrzu – wtedy na dalekie wyjazdy jeździliśmy kuszetkami. Przed wyjazdem do Szczecina na mecz z Pogonią, na początku sezonu 1987/1988 „rada starszych” z Jasiem Urbanem, Ryśkiem Komornickim i Markiem Kostrzewą na czele doszła do wniosku, że powinienem przejąć opaskę, którą wcześniej nosili Bogdan Gunia, a po nim Waldek Matysik. Pytanie było krótkie: „Dana” chcesz czy nie? Co miałem odpowiedzieć? Poczułem się zaszczycony i powiedziałem tak. To był Górnik, który rok po roku zdobywał mistrzostwo. To była moja drużyna, w której grałem od 1982 roku. Cieszyłem się z każdego wyjścia na boisko, a tej radości, przeżytej 35 lat temu, po zdobyciu pierwszego mistrzostwa, nigdy nie zapomnę.

Do Piasta Gliwice trafił pan w 2003 roku, mając już za sobą doświadczenia trenerskie zdobyte jako asystent i tymczasowy trener w Górniku Zabrze oraz szkoleniowiec GKS-u Bełchatów i Concordii Knurów.

Józef DANKOWSKI: – To był wielkanocny poniedziałek 17 lat temu. Walczący o awans do II ligi gliwiczanie, po dwóch porażkach z rzędu 0:2 w Wielką Środę w Sosnowcu z Zagłębiem i 0:6 w Kietrzu w Wielką Sobotę z Włókniarzem szukali trenera. Przyszedłem więc i od 22. kolejki zanotowaliśmy serię 7 meczów bez porażki – 6 zwycięstw i 1 remis. W 28. kolejce wygraliśmy 3:0 z wiceliderem Lechem/Zrywem Zielona Góra i mając 7 punktów przewagi, na dwa tygodnie przed końcem sezonu, mogliśmy świętować awans na zaplecze ekstraklasy. Miałem też przyjemność, 12 lat temu, być przy historycznym dla Piasta awansie do najwyższej klasy rozgrywkowej, więc ten klub także jest mi bliski.

Józef Dankowski. Fot. Dorota Dusik

Jak z takim bagażem doświadczeń patrzy pan na najbliższą kolejkę zarówno przez pryzmat serca, jak i rozumu, przewidując wyniki pierwszej serii po podziale stawki?

Józef DANKOWSKI: – W grupie mistrzowskiej Piast, tak jak roku temu, startuje z drugiego miejsca. Co pokazuje, że praca Waldka Fornalika wciąż daje efekty. Gliwiczanie zaufali szkoleniowcowi i mogą mieć powody do zadowolenia. Jednak w spotkaniu z Lechem, czyli w konfrontacji ekip, które mają solidnych egzekutorów – Jorge Felix i Piotr Parzyszek oraz Christian Gytkjaer i Dani Ramirez – stawiam na remis 1:1. Gliwiczanie nie grają efektownie i czasem aż zęby bolą, gdy patrzy się na ich konsekwencję, ale dzięki temu unikają wpadek. Natomiast w „Kolejorzu” Dariusz Żuraw z mieszanki młodości z rutyną zbudował zespół, który włączył się do walki o europejskie puchary. Liczę więc na ciekawe widowisko dwóch drużyn, których celem będzie zwycięstwo.

Inne spotkania?

Józef DANKOWSKI: – W meczu Cracovia – Jagiellonia faworytem są gospodarze i wygrają 2:1. Wprawdzie trzy tygodnie temu przegrali u siebie z białostoczanami 0:1, ale przełamali serię porażek i najgorsze Michał Probierz ma już za sobą. W parze Legii ze Śląskiem najwięcej zależy od koncentracji warszawian. Do Zabrza tydzień temu przyjechali jako faworyci i przegrali. Jeżeli nie wyciągnęli wniosków z tej lekcji, to wrocławianie wygrają 1:0. A w ostatniej parze pierwszej ósemki, czyli w rewanżu za 1:1 sprzed tygodnia, znowu w Szczecinie Pogoń ponownie zremisuje z Lechią, tym razem 0:0. Drużyny te, nie mając nic do stracenia, mogą już myśleć o… następnym sezonie.


Przeczytaj jeszcze: Kibice wejdą już teraz?!


A co można powiedzieć o grupie spadkowej?

Józef DANKOWSKI: – W grupie „pod kreską” patrzę przede wszystkim na pozycję Górnika. U siebie zrobił swoje, ale jedno zwycięstwo na obcych boiskach to było za mało, żeby wejść do ósemki. Z Koroną drużyna Marcina Brosza gra jednak u siebie i wygra 2:0, chyba że trener będzie chciał eksperymentować, myśląc już o nowym sezonie. W meczu Raków – Wisła Kraków po 10 dniach będziemy mieli rewanż za bój pod Wawelem. Uważam, że drużyna Marka Papszuna jest bardziej scementowana. Wszyscy ciągną wózek w tę samą stronę i byli blisko wejścia do ósemki. Wygrają więc 1:0, bo Wisła po restarcie ligi to nie jest ten sam zespół, który na początku rundy wiosennej imponował formą. Spotkanie Zagłębie – ŁKS ma zdecydowanego faworyta, bo podrażnieni 11. pozycją lubinianie na tle ostatniej drużyny tabeli będą mieli okazję zrehabilitować się za swoje ostatnie remisy u siebie. Wygrają 3:0. I wreszcie w ostatniej parze Arka – Wisła Płock, choć goście nie mogą sobie pozwolić na porażkę, żeby gdynianie nie złapali kontaktu, to gospodarze mają w oczach boiskowe szaleństwo. Dlatego napisałem sobie przy tym meczu 1:0, bo w piłce choć rozum podpowiada co innego, to liczy się także intuicja.


Na zdjęciu: Józef Dankowski żałuje, że w tym sezonie nie zobaczy już derbów Górnika z Piastem.

Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus.pl