Na kolejkę zaprasza… Mariusz Śrutwa

Tak na rozgrzewkę, czy pana zdaniem to dobry pomysł, że miasto przyznaje Ruchowi kolejne pożyczki, będzie budowało nowy stadion za niemałe pieniądze?

MARIUSZ ŚRUTWA: Pożyczek nie chcę komentować, to jest poza mną. A o stadionie powiem tak – nie sztuką będzie wydać tak duże pieniądze, dużo większe niż pierwotnie planowano, bo koszt budowy miał się najpierw zamknąć kwotą 85 milionów, a teraz wyniesie prawie dwa razy więcej, bo 150 milionów. Sztuką jest dobrze wydać te pieniądze. To powinien być funkcjonalny, nowoczesny obiekt, który będzie żył nie tylko w dniu meczu. Naturalnie nie ulega dla mnie kwestii, że nowy stadion musi powstać w Chorzowie,jest potrzebny, inaczej trudno sobie wyobrazić biznes pod nazwą „piłka nożna w Chorzowie”, „Ruch w ekstraklasie”. Bez nowego stadionu nie da się nawiązać do wspaniałych sukcesów, wspaniałej tradycji klubu.

Zapewne nie tylko panu brakuje „Niebieskich” w elicie klubowej piłki, ale na brak emocji pan nie narzeka?

MARIUSZ ŚRUTWA: Ciekawie zaczęła się wiosna. Wszyscy w ekstraklasie chcą się za wszelką cenę spokojnie utrzymać, włącznie z zamykającymi po jesieni tabelę Zagłębiem Sosnowiec i Górnikiem Zabrze. Większość zespołów marzy o grupie mistrzowskiej, a sporo drużyn aspiruje do medali, europejskich pucharów. Tak dzieje się dlatego, że wszyscy zdają sobie sprawę, jak ogromny przeskok finansowy jest  między ekstraklasą, a pierwszą ligą. Jak trudno się bez ekstraklasowych pieniędzy podnieść się po spadku. Ruch, Termalica, Polonia Warszawa, Widzew i ŁKS, czy Odra Wodzisław są tego idealnymi przykładami.

Górnikowi Zabrze jednak się udało spaść i wrócić do elity…

MARIUSZ ŚRUTWA: Jeden przypadek Górnika, który po karkołomnym sezonie szybko się podniósł po spadku nie zmienia realiów. Różnica w potencjale finansowym między ekstraklasą a niższymi poziomami jest gigantyczna i będzie jeszcze większa. Dystans stale się powiększa, będzie rósł, a nie zapominajmy, że pierwszoligowców i niższe klasy czeka jeszcze drenaż młodzieżowców, którzy od przyszłego sezonu będą musieli znaleźć się w składach zespołów najwyższej klasy rozgrywkowej.

Liga nabiera rumieńców, ta kolejka będzie obfitować w niezwykle ciekawe starcia.

MARIUSZ ŚRUTWA: Jak najbardziej. Zacznijmy od pojedynków dwóch poprzednich selekcjonerów reprezentacji Polski w Gliwicach. Już pod tym kątem to będzie jeden z hitów piłkarskiego weekendu. Znając trenera Waldemara Fornalika wiem, że będzie chciał udowodnić swoją wyższość nad Adamem Nawałką. Piast sąsiaduje w tabeli z Lechem, a wygrywając przeskoczy lechitów. Oba zespoły muszą też oglądać się za siebie, bo w grupie mistrzowskiej i tuż za nią robi się ciasno. Piast prezentuje się w tym sezonie bardzo dobrze i ma ten atut, że nie ma w Gliwicach takiego ciśnienia, jakie jest w Poznaniu, gdzie europejskie puchary byłyby najmniejszą z możliwych nagród. Tam przecież pracuje pod Nawałką najbardziej rozbudowany i najdroższy sztab szkoleniowy w kraju, a mimo to Lech coraz bardziej traci dystans do prowadzących. Przy Bułgarskiej nie mają marginesu błędu. Gdyby Lechowi przytrafiła się druga z rzędu porażka wiosną…

Ciekawie zapewne będzie w stolicy, gdzie murowany kandydat do złota podejmie najlepiej punktujący w Polsce zespół w ostatnich sześciu kolejkach. Zatem Michał Probierz ostudzi aspiracje Portugalczyka Sa Pinto?

MARIUSZ ŚRUTWA: Cracovia na pewno tanio skóry nie sprzeda. Michał to jeden z najbardziej zadziornych ludzi jakich znam. Tak ambitny był jako piłkarz, takim jest człowiekiem, takim trenerem. Ale Cracovia ma atuty, by sprawić niespodziankę na Łazienkowskiej, by w jej jaskini ograć Legię.

Poprawy nastrojów będą szukać dwaj najwięksi przegrani wiosennej inauguracji z Sosnowca i Krakowa. Uda im się sztuka natychmiastowej rehabilitacji?

MARIUSZ ŚRUTWA: Zacznę od „Białej gwiazdy” naszpikowanej byłymi reprezentantami Polski, która lekko poległa w Zabrzu, ale czy można się było spodziewać czegoś innego po zawirowaniach wokół klubu? Trudno było oczekiwać, by jej piłkarze w takiej sytuacji wychodzili na boisko i rozbijali wszystkich. To będzie dla Wisły trudny okres, dobrze, że ma tyle punktów na koncie, bo w innym przypadku byłoby bardzo źle. Zagłębie musi wygrać z Arką, bo jak nie z Arką, to z kim? Między Zagłębiem a resztą stawki jest już przepaść punktowa, więc sobotni mecz może być jedną z ostatnich szans na zbilansowanie nadziei w Sosnowcu.

Mistrzem będzie Lechia Gdańsk?

MARIUSZ ŚRUTWA: Transfery i rozbuchany budżet, niebotyczne pensje zawodników sprawiają, że nie dziwi pukanie do bram najlepszej polskiej drużyny. Z drugiej strony słychać o zaległościach, problemach finansowych w Gdańsku. Jak to wypośrodkować i czy dyżurny kandydat ze stolicy pozwoli komuś innemu sprzątnąć tytuł sprzed nosa? To jedna z ciekawszych zagadek ligi. Być może część odpowiedzi nasunie się po wizycie w Kielcach u jednego największych plusów tego sezonu.

Rozmawiał: Zbigniew Cieńciała