Na kolejkę zaprasza Paweł Sibik: Cuda się zdarzają

Rozmowa z byłym reprezentantem Polski, uczestnikiem mistrzostw świata w 2002 roku w Korei Płd. i Japonii.


W mojej ocenie niemal wszystkie karty w ekstraklasie zostały już rozdane. W związku z tym, czy widzi pan w ostatniej kolejce mecz, do oglądania którego z czystym sumieniem może pan zachęcić kibiców?

Paweł SIBIK: – Na górze wszystko już jest jasne, na dole – tak mi się wydaje – chyba też. Zażarta walka może być o czwarte miejsce, o które walczą między innymi Lechia Gdańsk i Śląsk Wrocław. Poleciłbym mecz tej ostatniej drużyny, bo jej przeciwnikiem będzie niepewna jeszcze swojego losu Stal Mielec.

Nie wierzę w wygraną Podbeskidzia w Warszawie z Legią. Pan dostrzega cień szansy na utrzymanie drużyny, której barwy kiedyś pan reprezentował?

Paweł SIBIK: – Jest takie porzekadło, że dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe. Też nie wierzę, że Legia pokpi sprawę i przegra przed własnymi kibicami z prawie murowanym spadkowiczem. Mimo wszystko jednak nie zakopywałbym żywcem Podbeskidzia, które nie ma nic do stracenia, a wszystko do zyskania. Pomyślą: „już spadliśmy, więc co nam zależy?”. Cuda w piłce – od czasu do czasu – przecież się zdarzają.

Podbeskidzie może się utrzymać tylko wtedy, jeżeli Stal nie dostanie licencji na następny sezon. Ja jednak w taki wariant nie wierzę, bo wielokrotnie były już łamane fundamentalne przepisy i stosowano furtki typu wszelkiego rodzaju nadzory – finansowe, infrastrukturalne…

Paweł SIBIK: – Też w to nie wierzę, Podbeskidzie może się utrzymać tylko pod względem sportowym.

Fot. Maciej Przygoda/PressFocus

Stali Mielec wystarczy remis we Wrocławiu, by nie było żadnych niedomówień w kwestii degradacji do I ligi. Myśli pan, że Śląsk zagra na maksa, by utrudnić to zadanie beniaminkowi?

Paweł SIBIK: – To jest dobre pytanie. Na pewno większa determinacja będzie po stronie piłkarzy Stali, natomiast Śląsk zagra bez większej presji, na luzie. Ale decydująca może być tzw. sportowa złość, która na pewno będzie większa w drużynie z Mielca. Poza tym wydaje mi się, że trener wrocławian Jacek Magiera będzie chciał przetestować kilku młodzieżowców, by ocenić ich przydatność do zespołu w następnym sezonie.

Toczy się zażarty wyścig o czwarte miejsce w tabeli, premiowany występem w europejskich pucharach. Najbliżej tego celu jest Piast Gliwice. Wisła Kraków jest w stanie pokrzyżować mu szyki?

Paweł SIBIK: – Musiałby się zdarzyć cud lub nie wiadomo co, by Wisła zdobyła punkty w Gliwicach. Odnoszę wrażenie, że każdy z piłkarzy „Białej gwiazdy” rozgrywa swoją „gierkę”, nie tworzą zespołu, nie walczą o wspólny cel. Piast powinien sobie poradzić i rozstrzygnąć to spotkanie na swoją korzyść. Sądzę, że to będzie mecz do pierwszej strzelonej bramki, potem będzie już „z górki”. Z tego powodu uważam, że szanse Lechii i Śląska na pozbawienie Piasta europejskich pucharów są znikome.

Do niedawna wydawało się, że mecz w Szczecinie będzie decydował o tytule wicemistrza Polski. Pogoń jednak na finiszu pokpiła sprawę i zagra już tylko o prestiż. Taki mecz, bez jakiejkolwiek presji, może być rodzynkiem nadchodzącej kolejki?

Paweł SIBIK: – Oba zespoły nie mogą już nikomu zaszkodzić, ani tym bardziej pomóc. Jeżeli trenerzy Pogoni i Rakowa nie będą eksperymentowali ze składami, to to powinniśmy być świadkami bardzo fajnego i emocjonującego meczu. Liczę na to, że to spotkanie będzie obfitować w dużą liczbę ciekawych akcji i… bramek. Każda z drużyn będzie miała powód do satysfakcji, jeżeli wygra ostatni mecz w sezonie. Czyje akcje stoją u mnie wyżej? Raków prezentuje bardzo dojrzały futbol, ma dłuższą ławkę rezerwowych i bardziej wyrównaną kadrę.

Powrót kibiców na trybuny stadionów będzie miał jakikolwiek wpływ na postawę drużyn, czy jest to raczej zabieg symboliczny?

Paweł SIBIK: – Jestem przekonany, że drużynom będzie się lepiej grało, gdy ich poczynania kibice będą obserwować z trybun, a nie tylko przed ekranem telewizora. Kibice są spragnieni spektakli piłkarskich na żywo, piłkarze z utęsknieniem czekali na doping z trybun. Dla wszystkich osób związanych z futbolem to wspaniała wiadomość!

Postawa której z drużyn w kończących się rozgrywkach była dla pana największym zaskoczeniem?

Paweł SIBIK: – Mam dwóch faworytów i za chwilę ich wskażę. Na pewno trzeba docenić to, czego dokonał Raków Częstochowa, który grał bardzo fajną piłkę dla oka. Bardzo dobrą robotę w Warcie Poznań wykonał trener Piotr Tworek, jego zespół był prawdziwą sensacją tych rozgrywek. Beniaminka nikt nie brał na poważnie, miał „zarezerwowaną” walkę o utrzymanie w ekstraklasie, tymczasem do pewnego momentu liczył się w wyścigu o europejskie puchary. Drugą młodość przeżywał Łukasz Trałka, piłkarze wspaniale współpracowali z trenerem Tworkiem. Wiosnę mieli fantastyczną, zapewne nie tylko dla mnie to było największe zaskoczenie.

Na zdjęciu: Piłkarze Śląska mają jeszcze cień nadziei nadziei na grę w euroepsjkich pucharach.

Fot. Paweł Jaskółka/PressFocus