Na Nikolskiej trwa karnawał

W jedenastu miastach, w których odbywają się mecze tegorocznego mundialu, usytuowane są specjalne strefy kibica „Fan Fest”, w których fani – nawet ci, którym nie dane było kupić biletów na mecze – mogą cieszyć się piłkarskim świętem. Takie specjalne strefy dla kibiców FIFA organizuje od 2006 roku i niezmiernie cieszą się dużą popularnością. Jak chwalą się organizatorzy, w tym roku odwiedziła je już rekordowa liczba 5 mln fanów.

Ulica z historią
Największa strefa „Fan Fest” mieści się oczywiście w Moskwie, niedaleko stadionu Łużniki. Trzeba wysiąść dwa przystanki metra za 80-tysięcznym stadionem i albo dojechać podstawionym transportem, albo kilka minut spokojnie przespacerować. To jednak spory kawałek od centrum miasta.
W sobotę nad Moskwą przeszła jednak burza z deszczem i piorunami, więc była ona zamknięta. Dla kibiców nie stanowiło to jednak żadnej przeszkody. – Widzimy, co dzieje się u nas przy okazji organizacji mundialu. Tylu zagranicznych gości nasz kraj jeszcze nie przyjmował. Kapitalna atmosfera panuje zarówno w strefach dla kibiców, czy przy ulicy Nikolskiej w Moskwie, gdzie codziennie gromadzą się tłumy fanów – opowiadał na piątkowej konferencji FIFA, podsumowującej pierwszą fazę turnieju, [Alexey Sorokin], szef komitetu organizacyjnego rosyjskiego mundialu.

Lepiej niż w Rio!
Gospodarze szacują, że do Rosji przyjechało – na podstawie „Fan ID”, który umożliwia wjazd do Rosji bez wizy, poruszanie się po kraju i korzystanie z darmowego transportu w dniach mundialowych spotkań – około 0,7 mln kibiców.
Większość stacjonuje w Moskwie i codziennie odwiedza ulicę Nikolską. Usytuowana jest ona w sercu miasta tuż przy murach Kremla. Prowadzi od Placu Czerwonego do Placu Łubiańskiego. Co ciekawe, na tej właśnie ulicy mieści się budynek, gdzie wieki temu funkcjonował „pieczatnyj dwor”, w którym Iwan Fedorowicz, słowiański Johannes Gutenberg, bakałarz Akademii Krakowskiej, a w latach 50. XVI wieku diakon cerkwi pw św. Mikołaja Hostuńskiego w moskiewskim Kremlu, wydrukował pierwszą rosyjską książkę o tytule „Apostoł” w 1564 roku. To tutaj też wyszła pierwsza gazeta na rosyjskiej ziemi „Wiedomosti” w 1703 roku. Teraz na Nikolskiej rządzą kibice z całego świata.
Aby się tam dostać, trzeba się poddać kontroli policji. Jest ich tutaj naprawdę sporo. Nie wniesie się na przykład plastikowej butelki z wodą. Tłum taki, że nie da się swobodnie przejść. Śpiewy, tańce i tysiące kibiców poprzebieranych w koszulki swoich reprezentacji. – Świetna atmosfera! – podkreśla Diogo, który do Rosji przyleciał z Rio de Janeiro z żoną Flavią.
Pytamy, czy jest porównywalna z karnawałem w jego mieście. – U nas karnawał trwa tylko cztery dni, a tutaj aż miesiąc – śmieje się tylko Diogo.

Winią trenera
Na ulicy Nikolskiej dominują fani z Ameryki Południowej. Mnóstwo jest Kolumbijczyków, którzy już sposobią się do meczu z Anglią. To spotkanie rozegrane zostanie na stadionie Spartaka Moskwa. Jest też mnóstwo Brazylijczyków czy Argentyńczyków. Ci nie mieli w sobotę powodów do zadowolenia. Ich „Albicelestes” przegrali przecież 3:4 z Francją. – Jeśli wierzyć naszym gazetom, to jest nas tutaj 50 tysięcy. Niestety, teraz przyjdzie wcześniej wracać do domu – mówi Denise z Buenos Aires.
W Rosji jest razem z Marcelo, kibicem reprezentacji Argentyny z miejscowości Catamarca, położonej w północno-zachodniej części kraju u podnóża Sierra de Ambato w Andach.
– Kogo winić za porażkę? Na pewno trenera Sampaoli, który źle zestawił tą drużynę. Messi? Dzięki niemu w ogóle tutaj jesteśmy. Gdyby nie on, to nie przebrnęlibyśmy nawet eliminacji – podkreśla Marcelo. Na Nikolskiej cieszyli się za to Francuzi, którzy w wielkim stylu awansowali do czołowej ósemki MŚ. Ciekawe jak będzie tutaj w kolejnych dniach?


Z Moskwy Michał Zichlarz