Na różnych biegunach

Porażka przed własną publicznością z Legią nie zachwiała pewnością siebie drużyny z Okrzei, ale w Gliwicach mocno żałują straconej szansy. – Rozmawiałem z Joelem Valencią, bo obaj oglądaliśmy mecz Legii w Luksemburgu i czujemy, że mogliśmy wygrać – mówi nam Gerard Badia. To już za nami, ale przez pierwsze dni niedosyt był. Powinniśmy go wygrać, nie ma co ukrywać, że byliśmy lepsi, bo nawet w 10 pokazaliśmy, że możemy walczyć. To już historia, teraz przez cały tydzień przygotowujemy się na Jagiellonię. Mamy taką ligę jaką mamy i każdy może wygrać z każdym. Różnice są niewielkie, więc trudno wytypować faworyta – przyznaje z kolei Mateusz Mak.

Może być lepiej

Skrzydłowy Piasta ma też mieszane uczucia co do swojej postawy w ostatnich spotkaniach. – Nie wiem czy rywale zwracają na mnie więcej uwagi. Patrzę przede wszystkim na siebie. Dwa pierwsze mecze w moim wykonaniu były lepsze niż spotkania z Legią i Zagłębiem. Czasami brakowało mi ułamków sekundy lub innego odbicia piłki i byłbym w dogodnej sytuacji na oddanie strzału. Czuję, że jestem formie i wierzę, że to może wyglądać jeszcze lepiej – „Maczek”, który uważa drużyna jest dobrze przygotowania do czekających ją wyzwań. – Może i więcej sił nas kosztował mecz z Legią, ale mieliśmy siedem dni na przygotowanie do meczu z Jagiellonią, więc wszyscy się dobrze zregenerowali. Poza tym ławka rezerwowych jest szeroka i wyrównana – dodaje Mak.

Chce grać

Nogami z niecierpliwości przebiera za to Badia, który przecież był szykowany do gry na inaugurację w Sosnowcu, ale z powodu pęknięcia żebra tylko przyglądał się poczynaniom kolegów. W meczu z Legią zasiadł na ławce rezerwowych, ale nie dane mu było wejść na boisko. – Gdy zobaczyłem, że będziemy grali w osłabieniu to pomyślałem, że mogę nie zagrać. Szkoda, ale jestem zdrowy i gotowy. Czekam wciąż na swoją szansę w tym sezonie. W każdym sezonie miałem chwilowe kłopoty z granie. I to z różnych względów, ale za każdym razem wywalczałem sobie miejsce w składzie. Najgorsze jest siedzenie na ławce. To bardziej denerwujące i stresujące niż siedzenie na trybunach. Wtedy wiesz, że i tak nie pomożesz kolegom. A gdy jesteś na ławce to aż chce się wbiec na murawę – opowiada Katalończyk, który po cichu liczy na szansę w Białymstoku.

– Wychodzi na to, że walczę o miejsce w składzie z rodakiem Jorge. Mogę jednak grać na kilku pozycjach. Mateusz Mak i Joel Valencia wyglądają bardzo dobrze i trudno na razie wygrać z nimi rywalizację. Zaczęliśmy dobrze sezon i chcemy wygrywać kolejne spotkania. To oczywiste, że lepiej się gra mając już kilak zwycięstw na koncie, niż grają ze świadomością, że ma 1 lub 2 punkty i jeszcze nie wygrałeś w lidze. W poprzednim sezonie to przerabialiśmy – przyznaje Badia.