Najgorsza decyzja? Brak decyzji

Sezon się skończył w minioną niedzielę, tymczasem pod Klimczokiem nadal nie podjęto żadnych decyzji. Może to i dobrze. Może w klubie nikt nie chce podejmować gwałtownych ruchów? Tak wydaje się na pierwszy rzut oka. Jednak jeżeli całej sprawie przyjrzeć się nieco dokładniej, to fakty są zupełnie inne. Wszystko bowiem wskazuje na to, że przyczyny opieszałości są zgoła inne. Złożone, dodajmy, i spróbujmy przybliżyć co dzieje się w klubie. A, biorąc pod uwagę zarówno doniesienia medialne, jak i informacje pełzające wokół klubu pocztą pantoflową, nie dzieje się zbyt dobrze.

Prezydent jest w szpitalu

Zacznijmy zatem od tego, że wciąż nie wiadomo, kto poprowadzi Podbeskidzie w kolejnym sezonie. Według naszej wiedzy w poniedziałek doszło do spotkania pomiędzy władzami klubu, a trenerem Adamem Noconiem. Żadnych konkretnych decyzji nie podjęto. Zresztą wcześniej, w rozmowie ze „Sportem”, prezes Tomasz Mikołajko powiedział, że decyzję w sprawie szkoleniowca podejmą właściciele klubu. Niezwykle istotnym jest w tym miejscu fakt, że prezydent Bialska-Białej, Jacek Krywult przebywa obecnie na zwolnieniu lekarskim. Znajduje się w szpitalu, a w poniedziałek przeszedł trzeci kolejny zabieg operacyjny. Z tego powodu decyzji jeszcze nie podjęto, chociaż nieoficjalnie mówi się, że Adam Nocoń nie poprowadzi zespołu w kolejnym sezonie. Jeżeli chodzi o piłkarzy, którym kończą się kontrakty, to w tej sprawie również nie ma żadnych konkretów. Zainteresowani zawodnicy się niecierpliwią i trudno im się dziwić, bo nie wiedzą, na czym stoją.

3 miliony zobowiązań

Niewiele też wiadomo o okresie przygotowawczym zespołu do rundy jesiennej kolejnego sezonu. To – w linii prostej – wynika z powyżej przedstawionych zagadek natury personalnej. Wiemy jednak, że „górale” mają wrócić do zajęć 20 czerwca, czyli czasu nie pozostało zbyt wiele, bo zaledwie dwa tygodnie. Z tego, co udało nam się dowiedzieć latem Podbeskidzie nie wyjedzie na obóz przygotowawczy. Dlaczego? Jak powszechnie wiadomo kondycja finansowa klubu nie jest najlepsza. Według medialnych informacji Podbeskidzia jest zadłużone na ok. 3 mln złotych. Są to jednak tzw. zobowiązania „nie licencyjne”, bo jak wiadomo klub otrzymał zgodę na udział w rozgrywkach I ligi, z nadzorem finansowym. Ale wszystkie długi trzeba spłacić, a Podbeskidzie nie ma z czego i próbuje ciąć koszty. Jeden z pracowników klubu już otrzymał wypowiedzenie, a w kolejce czekają następni. Czasowym ratunkiem dla klubowej kasy może okaże się z pewnością transfer Mariusza Malca do Pogoni Szczecin. Obrońca przeszedł już testy medyczne i lada chwila podpisze kontrakt z „Portowcami”.

Inwestor spłaci długi?

23-latek miał w kontrakcie z Podbeskidziem wpisaną kwotę odstępnego. Jak wysoką? Tego nie wiadomo, ale nieoficjalnie mówi się, że „górale” mogą zarobić na nim ok. milion złotych. To jednak zaledwie jedna trzecia spośród wymienionej kwoty zobowiązań. Co dalej? W tym tygodniu w mediach pojawiła się informacja o możliwym powrocie do Podbeskidzia… Wojciecha Boreckiego. Chodzi o to, że były prezes klubu nie jest zainteresowany ponownie tą funkcją, ale jest w stanie ściągnąć do Podbeskidzia poważnego inwestora, który miałby zainwestować i odkupić udziały od miasta, które jest właścicielem 65 procent akcji spółki, a następnie spłacić długi. Zapytanie do ratusza, podobno, zostało złożone, ale nikt nie udzielił jeszcze na nie odpowiedzi. Prezes klubu nie ma w tym momencie nic do powiedzenia. Zresztą pozycja Tomasza Mikołajki w Podbeskidziu nie jest zbyt silna. Podobnie, jak dyrektora sportowego, Andrzeja Rybarskiego. Od dłuższego czasu mówi się o tym, że w niedalekiej przyszłości ma go zastąpić Marek Sokołowski.