Największe wpadki PlusLigi. Przyłapany na dopingu

Z okazji 20-lecia PlusLigi przypomnieliśmy już wszystkie „profesjonalne” sezony walki o mistrzostwo Polski, największe zagraniczne gwiazdy i szkoleniowców, którzy odcisnęli piętno na krajowych rozgrywkach. Pora na przedstawienie ligowych wpadek, których w w minionych dwóch dekadach nie brakowało.


Siatkówka to czysty sport. Przypadki stosowania środków dopingujących zdarzają się bardzo sporadycznie. Na tyle, że gdy któryś zawodnik lub zawodniczka zostania na nim przyłapana, odbija się to szerokim echem. Nie inaczej było na początku 2018 r., gdy niedozwoloną substancję wykryto w organizmie Jakuba Rohnki. Siatkarz Łuczniczki Bydgoszcz został przyłapany na stosowaniu metyloheksanaminy. Większe konsekwencje go nie spotkały, a coś do zarzucenia ma sobie pewnie i sam klub.

W Święto Trzech Króli Łuczniczka występowała w Warszawie. Mecz z ONICO był nadspodziewanie ciekawy, a drużyna ze stolicy potrzebowała tie-breaka, by pokonać bydgoszczan. W hali Torwaru pojawili się przedstawiciele Polskiej Agencji Antydopingowej (POLADA), którzy poddali badaniu kilku siatkarzy, w tym Jakuba Rohnkę. Przyjmujący był wówczas filarem swojego zespołu, podobnie jak w kolejnych spotkaniach z GKS-em Katowice i MKS-em Będzin. W następnym spotkaniu z Espadonem Szczecin siatkarza jednak zabrakło w składzie, co spotkało się z dużym zaskoczeniem.

– Kuba jest odsunięty od pierwszego zespołu – jednym zdaniem odpowiadał na pytania dziennikarzy Jakub Bednaruk, ówczesny trener Łuczniczki. Media wiedziały już jednak, że Jakub Rohnka został przyłapany na dopingu.

– Próbka została przez nas pobrana w styczniu. Wykryto w niej obecność zakazanego środka – metyloheksanaminy. To środek stymulujący, stosowany w suplementach diety – wyjaśnił Michał Rynkowski, szef POLADY.

Na siatkarza spadły gromy. Łuczniczka Bydgoszcz zawiesiła go w prawach zawodnika, a sam zainteresowany nie wypowiadał się w mediach. W badaniu próbki B również potwierdzono obecność niedozwolonego środka. Tym samym Jakub Rohnka został zawieszony na trzy miesiące przez Polską Agencję Antydopingową. Po zakończeniu sezonu sprawa nieco ucichła, a sam zainteresowany postanowił zmienić otoczenie i przeniósł się do I-ligowego zespołu z Suwałk, w którym występował już przed epizodem w Bydgoszczy.

W mediach natychmiast pojawiły się doniesienia, że konsekwencje mogą dotknąć nie tylko samego zawodnika, ale i klubu. Jak się później okazało, wszelkie obawy były bezpodstawne.

– Nasz regulamin nie zakłada takiego rozwiązania, że z powodu podejrzenia czy też stwierdzonego stosowania niedozwolonych środków przez konkretnego gracza jego drużyna miałaby ponieść konsekwencje w postaci walkowera, czy kar finansowych. Takiego rozwiązania nie ma, bo przez 18 lat zawodowej ligi tego typu wypadki zdarzały się bardzo rzadko. Siatkówka jest tak technicznym i złożonym sportem, że stosowanie klasycznego dopingu zwyczajnie nie ma sensu – stwierdził Kamil Składowski, rzecznik Polskiej Ligi Siatkówki S.A.

Dopiero po wielu miesiącach – i to nieoficjalnie – na świat wyszły okoliczności dlaczego Rohnka został przyłapany na stosowaniu dopingu. Zdaniem świadków klub z Bydgoszczy nie zagwarantował swoim zawodnikom odpowiedniej jakości suplementacji i odżywek. W związku z tym część siatkarzy sama zaopatrzyła się w tego typu środki. Przyłapany zamówił część odżywek w Stanach Zjednoczonych i nie sprawdził, jakie mogą dotknąć go konsekwencje. Te były jednak wyjątkowo małe jak na przewinienie. Niemniej jego przypadek rzucił cień na siatkarski rok 2018.

Michał Kalinowski

Fot. Facebook/Jakub Rohnka