Nauczycielka życia

Rozmowa z wójtem gminy Pilchowice, Maciejem Gogullą.


Jaką rolę w pana życiu odegrała piłka nożna?

Maciej GOGULLA: – Z dumą podkreślam, że ukształtowała mnie jako człowieka. Urodziłem się w Knurowie. W wieku 8 lat zacząłem treningi w tamtejszym Górniku, a z piłką spędzałem 24 godziny na dobę. Szedłem do szkoły kopiąc ją przed sobą, za nią biegałem w każdej wolnej chwili, a nawet z nią spałem. Kochałem ją i to się nie zmieniło. Zawsze będę uważał, że piłkarz to najpiękniejszy zawód świata. Nie dostałem co prawda tyle talentu od Boga, żebym mógł ten zawód uprawiać, ale cieszę się, że dziś jako wójt mogę przez działanie gminy dać innym tę szansę i ułatwiać realizowanie sportowej pasji.

Jak się potoczyły pana piłkarskie losy?

Maciej GOGULLA: – Przeszedłem przez wszystkie młodzieżowe szczeble w Górniku Knurów, w którym zakończyłem występy na Międzywojewódzkiej Lidze Juniorów. Moimi idolami byli wtedy Boniek i Platini. Natomiast jako senior znalazłem się w Żernicy. Mieszkaliśmy już wtedy w Nieborowicach, bo tu się przeprowadziliśmy gdy miałem 10 lat. Stąd dojeżdżałem do knurowskiej klasy sportowej, a później było liceum w Gliwicach i studia prawnicze na Uniwersytecie Śląskim. W LKS-ie Naprzód Żernica zadebiutowałem jako 18-latek w klasie B i doszedłem do okręgówki. W tym klubie też podjąłem się pierwszej pracy. Jestem z tego dumny, że „sypałem” linie przed meczem i prałem stroje po meczu, mając z tego niezłe kieszonkowe. W sumie występowałem tu 10 lat.

Nie myślał pan o w wyższej lidze?

Maciej GOGULLA: – Spróbowałem. Po jednym z bardzo udanych sezonów jeszcze w klasie A zostałem wytypowany na testy w Górniku Zabrze, który od najmłodszych lat kojarzył mi się z wielkim futbolem. Gdy miałem kilka lat zabrzanie rok po roku sięgali przecież po mistrzostwo i rywalizowali w europejskich pucharach z wielkimi klubami, zaczynając od Bayernu w 1985 roku, przez Real i Juventus po HSV Hamburg w 1991 roku. Gdy przyszło powołanie na testy w Górniku miałem 19 albo 20 lat i potraktowałem to jako wielką przygodę. Trenowałem dwa-trzy tygodnie z pierwszym zespołem, siadając w szatni, w której aż roiło się od wicemistrzów olimpijskich z Barcelony, z Brzęczkiem, Kłakiem, Wałdochem i Kosełą na czele i reprezentantów Polski, Jegorem czy Hajtą. Będę to pamiętał do końca życia. Utkwiło mi też w pamięci, że po jednej z gier treningowych, oglądający te zajęcia Stanisław Oślizło zapytał mnie: „skąd ty jesteś chłopcze?”. Odpowiedziałem, że z Naprzodu i już nawet nie prostowałem, gdy usłyszałem jak komentując moją grę legendarny kapitan zabrzan powiedział do stojących z nim działaczy, że jestem z Naprzodu… Rydułtowy, który wtedy grał w II lidze.

Jaki jest pana ulubiony klub piłkarski?

Maciej GOGULLA: – W Polsce oczywiście Górnik Zabrze, a w Europie Real Madryt, z którym zabrzanie w 1986 roku stoczyli zacięte boje. Jako 9-latek byłem na Stadionie Ślaskim, gdzie po karnym wykorzystanym przez Hugo Sancheza „Królewscy” wygrali 1:0. A w rewanżu po trafieniach Piotra Jegora i Krzysztofa Barana Górnik prowadził 2:1, ale ostatecznie przegrał 2:3. Natomiast moim ulubionym piłkarzem jest Robert Lewandowski. Mam więc teraz dylemat, bo w ostatnim meczu Realu z Barceloną kibicowałem Katalończykom. Mam jednak salomonowe rozwiązanie. Realowi kibicuję w Champions League, a Barcelonie w La Lidze. Jak się podzielą trofeami, wygrywając „swoje” rozgrywki, to będę w pełni usatysfakcjonowany i jako kibic Realu, i jako fan „Lewego”.

Jak zakończyła się pana przygoda z piłką?

Maciej GOGULLA: – Z boiskiem pożegnałem się przez problemy zdrowotne. Przed trzydziestką nabawiłem się kontuzji łąkotki, później do tego doszły problemy z więzadłami i nie mogłem już trenować. Musiałem więc przerwać piłkarską przygodę, z której najbardziej utkwił mi w pamięci przegrany mecz z Sośnicą Gliwice w Pucharze Polski. Strzeliłem w nim gola, który przez lokalne media został uznany za bramkę tygodnia. Lewą nogą, czyli moją słabszą, trafiłem w pełnym biegu, z pierwszej piłki, z 16 metra w samo okienko. Szkoda, że nie było wtedy kamer na takich meczach, bo naprawdę to był gol godny telewizji. To był już ten czas, w którym coraz mocniej angażowałem się w pracę w samorządzie. Na ostatnim roku studiów zacząłem bowiem pracę w Starostwie Powiatowym w Gliwicach, a po 10 latach przeszedłem do Urzędu Miasta Katowice, żeby po 5 latach wystartować w wyborach i drugą kadencję jestem wójtem Gminy Pilchowice.

Czym dla pana jest piłka nożna?

Maciej GOGULLA: – Nauczycielką życia. Powtarzam to przy wielu okazjach. Różne szkoły pokończyłem, ale ukształtował mnie futbol i wychowała szatnia. Wiele sytuacji życiowych i zawodowych, dzięki temu, że 20 lat grałem w piłkę nożną, łatwiej mi rozwiązać. Choć teraz jestem w roli wójta, to jedno od moich najmłodszych lat się nie zmieniło. Miłość do futbolu ciągle jest taka sama, bo jak ktoś raz się w piłce zakocha to do grobowej deski, a jednocześnie ta pasja łączy i wyzwala energię do działania. Współpracy, gry zespołowej, pokory, cierpliwości, szacunku dla przeciwnika nauczyłem się właśnie na murawie. Z przymrużeniem oka powiem, że prezesi klubów w naszej gminie, znając moją przeszłość i wiedząc o mojej pasji, wykorzystują to.

Jak pan reaguje na słowa „Sportowa Gmina Pilchowice”?

Maciej GOGULLA: – Cieszę się, bo w naszej 12-tysięcznej gminie, w której są cztery kluby: A-klasowy Naprzód Żernica oraz B-klasowe: Victoria Pilchowice, Orzeł Stanica i Wilki Wilcza, sport jest bardzo ważny. Dla mnie najważniejsze jest to, że drużyny na terenie naszej gminy mają swoje miejsca piękniejące z dnia na dzień. Modernizacja bazy sportowej w gminie Pilchowice jest bowiem od kilku lat absolutnie jednym z naszych podstawowych, strategicznych celów. Wspólnie z klubami, co podkreślam na każdym kroku, staramy się to zadanie realizować. Mamy już za sobą kompleksową modernizację obiektu w Stanicy i termomodernizację domku klubowego na Wilczy, a cały obiekt zmienił się nie do poznania.

Kilka dni temu klucze do zmodernizowanego obiektu otrzymał zarząd Victorii Pilchowice i wreszcie przyszedł czas też na mój – nie boję się tego stwierdzenia użyć – klub. Został bowiem podpisany kontrakt na kompleksową modernizację boiska Naprzodu. Powinna potrwać kilka miesięcy i miejmy nadzieję, że wykonawca się wywiąże i do końca tego roku będziemy mieli piękną nową murawę ze wszystkimi udogodnieniami. To jest nasz cel na ten rok. Przed nami jeszcze modernizacja boisk w Pilchowicach, na Wilczy i modernizacja domku klubowego w Żernicy, które będziemy realizować w następnej kolejności. Ale nie tym się chciałem pochwalić. Najważniejsze dla mnie jest to, że obecnie w tych czterech klubach, w różnych rolach, przede wszystkim zawodników, ale także trenerów, opiekunów i działaczy zaangażowanych jest pół tysiąca mieszkańców naszej gminy. Każdego dnia, jadąc do pracy czy z pracy, przejeżdżam obok boiska i widzę tłum dzieciaków, bo w tej liczbie, o której wspomniałem, zdecydowana większość to dzieci i młodzież.

Te cztery kluby sportowe na naszych oczach w ciągu ostatnich kilku lat zmieniły się w szkółki piłkarskie z prawdziwego zdarzenia, czego najlepszym dowodem są certyfikaty PZPN. Obowiązkiem władz samorządowych jest zapewnienie tym dzieciom, tej młodzieży, tym działaczom-społecznikom odpowiedniego miejsca do rozwijania swojej pasji. Podkreślam jednak, że realizowane projekty nie znaczyłyby nic, gdyby nie fantastyczne zaangażowanie działaczy. Dziękuję im, bo bez doskonałej współpracy nie byłoby tych inwestycji. Życzę więc im, nam i wszystkim, których łączy miłość do futbolu, żeby się nam udawało te nasze małe cele realizować. Żebyśmy odnosili kolejne sukcesy przede wszystkim z myślą o młodym pokoleniu.

A czego życzy pan sobie jako kibic?

Maciej GOGULLA: – Bardzo chciałbym, żeby się powiodło naszemu nowemu selekcjonerowi. Powiem szczerze, że Fernando Santos zrobił już na mnie dobre wrażenie, gdy prowadził reprezentację Grecji na mistrzostwach Europy w Polsce w 2012 roku. Biłem mu brawo, gdy doprowadził Portugalię do mistrzostwa Europy w 2016 roku i wygrał Ligę Narodów UEFA w 2019 roku. Życzę mu więc, żeby potwierdził swoją wielką trenerską klasę jako selekcjoner biało-czerwonych i żebyśmy go kiedyś miło wspominali, dziękując za sukcesy, ale żeby także on miło wspominał Polskę i Polaków. Do tego oczywiście potrzebny jest sukces i widowiskowa gra, czego – jako kibic na dobre i na złe – życzę naszej reprezentacji.


Na zdjęciu: Górnik Zabrze to ulubiony klub Macieja Gogulli, ale jego futbolowe serce jest wielkie…

Fot. Dorota Dusik