Nie ma zmiłuj. Skoczkowie wznowili treningi trzy dni po zakończeniu sezonu

Sezon 2017/2018 w skokach dobiegł już końca. Nagrody rozdane, pierwsze podsumowania już dokonane, więc można jechać na wakacje. Z tym że nie dotyczy to na razie polskich skoczków, którzy już wczoraj… rozpoczęli przygotowania do nowego sezonu. To nie żart. Stefan Horngacher już myśli nad tym, aby kolejna zima była jeszcze lepsza niż ostatnia, dlatego jeszcze przed świętami jego podopieczni musieli udać się na siłownię. Polacy o planach trenera dowiedzieli się w niecodziennych okolicznościach.

Widział ich miny

– Jeszcze w Planicy, w piątek mieliśmy spotkanie z jednym ze sponsorów. Padło pytanie, kiedy rozpoczną się przygotowania: w maju czy w czerwcu. A Stefan odpowiedział: w środę. Widziałem po nim, że chyba chciał to ogłosić trochę później, bo zobaczył nasze miny. Ale to nie jest tak, że od tej pory będziemy cały czas trenować. Na pewno znajdzie się czas na dłuższą przerwę – przyznał Maciej Kot.

– Myślę, że wszyscy są gotowi na kolejny sezon i wiedzą, w jakim systemie pracują. Jeśli chcemy być lepsi niż w tym roku, musimy rozpocząć tak wcześnie – podkreślił Stefan Horngacher. Warto wspomnieć, że jeszcze za czasów trenerskiego panowania Łukasza Kruczka zawodnicy wznawiali treningi w połowie maja lub nawet w czerwcu.

Prezes był zaskoczony

Ale Horngacher ma inny system pracy i powoli przyzwyczaił swoich podopiecznych do tego, że po sezonie nie mają co liczyć na porządny urlop. W pierwszym roku współpracy Austriaka z polską kadrą zawodnicy zaczęli przygotowania na początku kwietnia. Wtedy jednak można było ten ruch wytłumaczyć koniecznością poznania skoczków i ich indywidualnych predyspozycji. Ale rok później było podobnie. Takim obrotem spraw był zaskoczony nawet prezes PZN.

– Horngacher zaczął przygotowania już 7 kwietnia i to od mocnego treningu siłowego. Byłem tym zdziwiony, ale mu zaufałem. Sam przyznał, że gdyby nie zaczął tak wcześnie, później nie można by było tego nadrobić – zdradził dwa miesiące temu w rozmowie ze „Sportem” Apoloniusz Tajner.

Efekty rzeczywiście były fantastyczne, bo Kamil Stoch zdeklasował rywali w Turnieju Czterech Skoczni, zdobył złoto igrzysk olimpijskich i srebro mistrzostw świata w lotach, a w końcówce sezonu zwyciężył w pięciu konkursach. Szczególnie jego równa i wysoka forma na finiszu kampanii zrobiła na wszystkich wrażenie. Podczas gdy wielu skoczków oddychało już rękawami, Kamil latał coraz dalej. Co ważne, wszyscy biało-czerwoni jak jeden mąż podkreślali, że w tym okresie nie czuli większego zmęczenia, a przecież w poprzednich latach bywało z tym różnie.

Gorycz Kota

Ale nie dla wszystkich miniony sezon był udany. Zdecydowanie gorzej niż przed rokiem na skoczniach prezentowali się Piotr Żyła i Maciej Kot. – Ten sezon to moja osobista porażka – bije się w pierś ten ostatni, choć razem z kolegami na igrzyskach w Pjongczangu wywalczył brązowy medal w konkursie drużynowym. – Ale goryczy było znacznie więcej – twierdzi Kot, któremu kibice wielokrotnie zarzucają nadmierną ambicję i to, że nie potrafi cieszyć się skokami.

– Być może jest to problem, ale ja nie akceptuję niczego, co znajduje się poniżej moich możliwości. Z jednej strony jest to dobra postawa, ale z drugiej, kiedy coś nie idzie, lepiej to zaakceptować, a to dla mnie bardzo trudne. Nie da się zmienić człowieka o 180 stopni. Owszem, można pracować nad sobą, stawać się bardziej cierpliwym, ale całkowita przemiana charakteru nie jest możliwa. Ważne w tym wszystkim jest to, by pozostać sobą – tłumaczy 21. zawodnik Pucharu Świata.

Trener ma plan

– Wiem, że trener Horngacher ma jakiś plan na mnie i Piotrka, ale nie chciał nam jeszcze go zdradzać. Zacząłem się zastanawiać, czy może nie chce nas rozdzielać (Kot i Żyła od lat mieszkają podczas zgrupowań i zawodów w jednym pokoju, przyp. red.), ale Adam Małysz nas uspokoił, że nic takiego nie będzie miało miejsca – śmiał się reprezentant AZS-u Zakopane. – Chcę odpocząć od skoków, ale nie od treningów. Dlatego z przyjemnością do nich wrócę, bo to najlepszy sposób, by zapomnieć o ostatnich miesiącach i pomyśleć tylko o przyszłości. Chcę wciąż ciężko pracować, aby kolejny sezon był lepszy – kończy Maciej Kot.