Nie tego oczekiwano w tym meczu od reprezentacji Polski

Mieliśmy w ostatnim meczu przed Euro wygrać z Islandczykami trzy, cztery do zera, a skończyło się na szczęśliwym remisie…


Biało-czerwoni spotkanie z mocną odmłodzoną reprezentacją Islandii zaczęli spokojnie. Częściej byliśmy w posiadaniu piłki, ale niewiele z tego wynikało, bo gra toczyła się głównie w środku pola. Z lewej strony pokazywał się Tymoteusz Puchacz, który ponownie – jak w meczu z Rosją – zagrał od pierwszej minuty, ale jego dośrodkowania nie były dość dokładne. Zresztą ich celność sprawiała kłopoty i innym, w tym naszej gwieździe Robertowi Lewandowskiemu,

Daliśmy się zaskoczyć

W 11 minucie po składnej akcji celnie uderzał Jakub Moder, ale rezerwowy bramkarz Arsenalu Londyn Runar Runarsson był na miejscu. Czas mijał, a akcji polskich piłkarzy nie było nawet na przysłowiowe lekarstwo, nie było ich wcale. Wolne rozgrywanie piłki w środku pola, przy skomasowanej obronie rywala nic oczywiście nie dawało. Mało tego, goście starali się kontratakować, a jeden z ich wypadów zakończył się groźnym płaskim strzałem, na nasze szczęście w boczną siatkę, w wykonaniu Birkira Bjarnassona.

Zachęcani gestami swojego selekcjonera Arnara Vidarssona Islandczycy zaczęli grać odważniej i w 24 minucie objęli niespodziewane prowadzenie! Piłka po dobrze bity rożnym trafiła pod nogi samotnie stojącego przed naszą bramką Alberta Gudmundssona, który z kilku metrów skierował ją do siatki. Początkowo węgierski arbiter nie uznał gola, ale po analizie VAR (za monitorem siedział Szymon Marciniak), trafienie zostało uznane.

Na szczęście 10 minut później było już 1:1. Akcję w środku pola zainicjował cofający się głęboko w poszukiwaniu piłki Lewandowski. Był faulowany, ale sędzia puścił grę. Piłka trafiła na lewo do Puchacza, który tym razem dobrze dograł ze skrzydła do Piotra Zielińskiego, który z kilku metrów trafił do siatki. Było to dla niego trafienie numer 7 w 60 występie w narodowych barwach.

Kilka minut później po kolejnej akcji Puchacza (znacznie bardziej widoczny niż grający na prawej stronie Przemysław Frankowski), groźnie uderzał Moder, ale futbolówka minęła cel. Wystarczyło przyspieszyć i gra biało-czerwonych od razu wyglądała lepiej.

Trafienie w końcówce

Druga połowa zaczęła się od faulu Grzegorza Krychowiaka i żółtej kartki dla niego oraz od… kolejnej straty gola przez naszych! Środkowy obrońca Brynjara Bjarnasona zachował się niczym rasowy napastnik i ładnym strzałem umieścił piłkę w siatce. Wojciech Szczęsny tylko bezradnie rozłożył ręce. W 56 minucie celnie uderzał Jakub Świerczok, ale rezerwowy w islandzkiej ekipie Ogmundur Kristinsson był na miejscu. Zaraz potem napastnik Piasta Gliwice opuścił plac gry, a w jego miejsce wszedł Kamil Jóźwiak. Po niewiele ponad godzinie mógł wyrównać rezerwowy Kacper Kozłowski, ale skończyło się na urazie islandzkiego bramkarza, który na swoje szczęście mógł kontynuować grę.

Nie szło nam, a składnych akcji było niewiele. Gra Polaków była wolna, schematyczna, brakowało w niej pomysłu. Męczyliśmy się z drużyną, która w tym roku wygrała tylko z Liechtensteinem i Wyspami Owczymi… Nawet stałe fragmenty gry, nad którym na zgrupowaniu w Opalenicy pracowano podobno szczególnie mocno, wychodziły fatalnie. Momentami żal było patrzeć na bezradność biało-czerwonych.

Dopiero w 77 minucie szansę miał Przemysław Płacheta, świetne dośrodkowanie „Lewego”, ale i tak nic z tego nie wyszło. Kilka minut przed końcem powinni byli wyrównać Karol Świderski czy zaraz potem Kozłowski, ale nie dali rady skierować piłki do siatki. Na szczęście w samej końcówce udało się trafić na 2:2! Dobrze z prawej strony dogrywał młodziutki Kozłowski, który z minuty na minutę grał lepiej, a do siatki trafił Świderski. Próba generalna przed meczem ze Słowakami w poniedziałek w Petersburgu nie wyszła nam dobrze. Oby lepiej było na mistrzowskim turnieju.


Polska – Islandia 2:2 (1:1)

0:1 – Gudmundsson, 24 min (asysta Gunnarsson), 1:1 – Zieliński, 34 min (asysta Puchacz), 1:2 – Brynjar Bjarnason, 47 min (asysta Torarinsson), 2:2 – Świderski, 88 min (asysta Kozłowski)

POLSKA: Szczęsny – Kędziora, Glik, Dawidowicz – Frankowski (64. Płacheta), Moder, Krychowiak (64. Linetty), Zieliński (46. Kozłowski), Puchacz (81. Rybus) – Lewandowski (81. Świderski), Świerczok (57. Jóźwiak). Trener Paulo SOUSA. Rezerwowi: Fabiański, Skorupski, Piątkowski, Klich, Bereszyński, Helik.

ISLANDIA: Runarsson (46. Kristinsson) – Sampsted, Hermannsson, Brynjar Bjarnason, Torarinsson – Anderson (74. Eyjolfsson), Gunnarsson (87. K. Tordarson) , Baldursson (78. S.Tordarson), Birkir Bjarnason, Gudmundsson (90. Torsteinsson) – Bodvarsson (84. Gudjohnsen). Trener Arnar VIDARSSON. Rezerwowi: E.Olafsson, Johannesson, Thardarson, Í.Olafsson, Fridriksson.

Sędziował Balazs Berke (Wegry). Widzów: 19614. [Czasy gry:] 96 min (47+49). Żółte kartki: Krychowiak (46. faul) – Baldursson (43. faul).


Fot. Rafał Rusek/PressFocus