Niebiescy” grają dalej w Pucharze Polski. Bomba „Fosy” gasi Znicz!

Ruch Chorzów po bramkach Tomasza Foszmańczyka i Mikołaja Kwietniewskiego wygrał z II-ligowym Zniczem Pruszków w rundzie wstępnej Pucharu Polski. Przy Cichej mogą teraz czekać na piątkowe losowanie i… trzymać kciuki za przeciwnika z ekstraklasy!


Po blisko trzech latach Ruch wrócił na centralną drabinkę Pucharu Polski. W sezonie 2019/20 i 2020/21 występował na poziomie podokręgu i okręgu, przed rokiem nie było go w ogóle. Teraz zameldował się z przytupem, w pełni zasłużenie pokonując Znicza Pruszków, czyli rywala uchodzącego dla „Niebieskich” za bardzo niewygodnego. Nie pokonali go ani w rozgrywkach 2018/19, ani tych poprzednich. Mało tego – zespół spod Warszawy był jedynym drugoligowcem, któremu nie strzelili choćby jednego gola! Tego wieczoru przy Cichej było jednak widać, kto dziś występuje już na wyższym szczeblu, a kto nadal ma status drugoligowca.

Chorzowianie mieli wyraźną przewagę. Goście skupili się na defensywie, bronili się w ustawieniu 5-4-1, dlatego podopieczni Jarosława Skrobacza musieli kruszyć mur. Mógł uczynić to Artur Pląskowski, ale spudłował z prawej strony pola karnego. Co nie wyszło jemu – dokonał Tomasz Foszmańczyk. Kapitan „Niebieskich” w końcówce I połowy przymierzył efektownie zza pola karnego w górny róg, nie dając szans bramkarzowi Znicza. Można wtedy było pomyśleć, że aż żal, iż nikt nie transmituje tego meczu… Gol „Fosy” był zwieńczeniem kilkuminutowej dominacji Ruchu, który nie wypuszczał pruszkowian z ich połowy, a nawet gdy tracił piłkę, to natychmiast ją odzyskiwał.

Druga połowa mogła zacząć się idealnie dla Ruchu. Po faulu Mateusza Grudzińskiego na Kacprze Michalskim gospodarze mieli rzut karny. Piłkę wziął Artur Pląskowski, czyli ten, który strzelił gola w sobotnim ligowym starciu w Głogowie. Spudłował jednak z 11 metrów, uderzając mocno i obok bramki. Coś w tych karnych ze Zniczem jest – przecież niedawno, w majówkę, gdy bezbramkowo zremisowali z nim w drugiej lidze, jedenastki po spektakularnym pudle nie wykorzystał Michał Mokrzycki.

Ale druga bramka i tak wpadła – w 65. minucie Mikołaj Kwietniewski ze spokojem minął Piotra Misztala i skierował piłkę do siatki, zdobywając pierwszą bramkę w chorzowskich barwach. Jak się okazało – postawił pieczątkę na wygranej Ruchu. Potem gra była już rwana, mało było sytuacji, a więcej – rozbrzmiewającego raz za razem gwizdka sędziego, żółtych kartek i zmian.

„Niebiescy” zrobili to, co w lidze – znów zagrali na zero z tyłu, znów dobrze czuli się w ataku pozycyjnym, choć przecież nie wystąpili w optymalnym składzie. Na trybunach zasiedli m.in. Jakub Bielecki czy Łukasz Janoszka, a na ławce – Patryk Sikora czy Daniel Szczepan. Debiut w Ruchu zaliczył bramkarz Jakub Osobiński, który w każdej z połów zanotował po jednej klasowej interwencji, parując piłkę do boku. Pierwszy mecz po powrocie do Chorzowa zanotował też Mateusz Winciersz, lewy wahadłowy wypożyczony z Piasta Gliwice, ale już po 45 minutach został zmieniony, mając na koncie żółtą kartkę. W drugiej połowie debiutowali jeszcze juniorzy Bartłomiej Barański i Antoni Franke oraz młodzieżowiec Maksymilian Roguła. Pierwszy raz od 1. minuty zagrali Mikołaj Kwietniewski czy Jakub Witek.

Ten mecz to potwierdzenie, że Ruch ma dobry start sezonu. W lidze po dwóch kolejkach ma 4 punkty i 0 straconych bramek, teraz dorzucił do tego awans w Pucharze Polski. Może czekać na sobotni, domowy mecz z liderem zaplecza ekstraklasy, Puszczą Niepołomice. Ale najpierw… piątek i losowanie kolejnej rundy PP, a w niej można trafić już na przeciwnika z ekstraklasy, którego przyjazdu po ponad 5 latach z pewnością życzyłoby sobie sporo chorzowskich kibiców. Dziś, mimo środka tygodnia, mało atrakcyjnego przeciwnika, stawiło się ich przy Cichej ponad 5 tysięcy. To tylko dowodzi, że ludzie lubią oglądać Ruch. „Puchar jest nasz” – niosło się w doliczonym czasie z trybun, ale z tym to poczekajmy…


Ruch Chorzów – Znicz Pruszków 2:0 (1:0)

1:0 – Foszmańczyk, 42 min, 2:0 – Kwietniewski, 65 min

RUCH: Osobiński – Kasolik, Szur (85. Franke), Nawrocki – Michalski (80. Roguła), Witek, Piątek (66. Swędrowski), Winciersz (46. Moneta) – Kwietniewski, Foszmańczyk (66. Barański) – Pląskowski. Trener Jarosław SKROBACZ.

ZNICZ: Misztal – Tabara (62. Baranowski), Winglarek, Juchymowycz, Grudziński, Niewiadomski (62. Moskwik) – Możdżeń, Pomorski (77. Proczek), Skórecki, Nagamatsu (77. Czarnowski) – Firlej (81. SKładowski). Trener Mariusz MISIURA.

Sędziował Damian Gawęcki (Kielce). Widzów 5104. Żółte kartki: Winciersz, Michalski, Witek, Swędrowski, Barański – Skórecki, Grudziński, Juchymowycz, Możdżeń.


Na zdjęciu: Piękny strzał Tomasza Foszmańczyka z dystansu skruszył pruszkowski mur.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus


Źródło: YouTube/RuchTV