„Niebiescy” ulegli wiceliderowi I ligi

Nie musieliśmy tego meczu przegrać – przyznał Jarosław Skrobacz, szkoleniowiec „Niebieskich”, po sparingu z Widzewem.


Chorzowianie dotarli na „Łodziankę” spóźnieni, dlatego meczu zaczął się z 20-minutowym poślizgiem, a pierwszy gwizdek i tak rozbrzmiał zbyt szybko, bo… w momencie, gdy bramka gospodarzy była jeszcze pusta. Potem Konrad Reszka i Jakub Wrąbel zamurowali ją. Ruch tydzień wcześniej innemu I-ligowcowi, Sandecji, zaaplikował 5 goli.

W piątek nie strzelił ani jednego, mimo że okazji nie brakowało. Najlepszych nie wykorzystali zakontraktowani tej zimy napastnicy: Piotr Stępień i – dwukrotnie – Kamil Chiliński. Jedyna bramka padła w 77 minucie, gdy Dani Villa ze środka pola karnego zmylił Tomasza Nowaka.

– Z wyniku nie możemy być zadowoleni. Sposób, w jaki straciliśmy gola, chluby nam nie przynosi. Stworzyliśmy sobie kilka fajnych sytuacji. Albo nie oddawaliśmy strzałów, albo dobrze interweniowali bramkarze, byliśmy nieskuteczni. Po takim meczu można powiedzieć, że dobrze, iż był to tylko sparing. Takie gole wiele kosztują – mówił szkoleniowiec Ruchu, który nie mógł skorzystać z kontuzjowanych bądź wracających do zdrowia Kacpra Kawuli, Konrada Kasolika, Jakuba Nowaka i Patryka Sikory.

Można zażartować, że choć chorzowianie plasują się dziś na „barażowym” 3. miejscu II-ligowej tabeli, to chyba już szykują się na zaplecze ekstraklasy, bo wystawili w wyjściowym składzie tylko jednego młodzieżowca, którym był Paweł Żuk.

– To tylko gra kontrolna. Rzadko zdarza się, by na boisku był taki skład, jaki będzie w spotkaniu ligowym, dlatego nie przykładałbym do tego wagi – tłumaczył Jarosław Skrobacz, trener Ruchu, który w niedzielę zacznie zgrupowanie w Rybniku-Kamieniu.

Widzew mógł z kolei cieszyć się z pierwszego tej zimy sparingowego zwycięstwa i drugiego w odstępie 2 dni czystego konta. W środę bezbramkowo zremisował w Berlinie z Unionem, czyli czołowym zespołem Bundesligi.

– Kluczowe było to zderzenie po meczu w Berlinie, dokąd pojechaliśmy z bardzo dużą ilością energii. Przy takich rywalach zawsze jest dodatkowe napięcie. 48 godzin później musieliśmy zaś zmierzyć się z Ruchem, czyli wrócić do naszej szarej rzeczywistości. Pozytywy to zwycięstwo i brak straconego gola – ocenił trener Janusz Niedźwiedź.


Widzew Łódź – Ruch Chorzów 1:0 (0:0)

1:0 – Villa, 77 min.

WIDZEW: Reszka – Tanżyna, K. Nowak, Kreuzriegler – Owczarek, Karasek, Kun (31. Chwałowski), Hansen, Gołębiowski – Kita, Montini. II połowa: Reszka (69. Wrąbel) – Stępiński, Tanżyna, Kreuzriegler (61. Dębiński) – Owczarek (61. Zieliński), Danielak, Chwałowski (61. Hanousek), Villa, Nunes – Guzdek, Machałek. Trener Janusz NIEDŹWIEDŹ.

RUCH: Bielecki – Nawrocki, Kulejewski, Szywacz – Żuk, Mokrzycki, Foszmańczyk, Szkatuła – Janoszka – Szczepan, Stępień. Grali także: T. Nowak, Będzieszak, Kowalski, Wójtowicz, Wyroba, Żagiel, Wojtek, Chiliński, Bąk. Trener Jarosław SKROBACZ.


Fot. ruchchorzow.com.pl