Niemcy. Końcówka z podtekstami

Ta historia jest doskonale znana. Kovacz we Frankfurcie wykonywał kapitalną robotę, którą przypieczętował zdobyciem Pucharu Niemiec w maju tego roku. W berlińskim finale pokonał na dodatek Bayernu Monachium, którego trenerem miał zostać niedługo potem. Bawarskie szefostwo zatrudniło niezbyt doświadczonego szkoleniowca bez jakiegoś wielkiego przekonania, ponieważ Chorwat nie był ani ich pierwszym, ani nawet drugim wyborem.

Nie tak miało być

Teraz może tego wyboru żałować, ponieważ Kovacz w Monachium radzi sobie słabo. Końcówka roku w wykonaniu jego drużyny jest już nieco lepsza, ale nadal nie jest to ten Bayern, do którego jesteśmy przyzwyczajeni. Trener nie ma najlepszych relacji z zespołem, a i jego warsztat pozostawia wiele do życzenia. Chociaż oczywiście winę ponoszą także klubowi działacze, którzy nie popisali się podczas letniego okienka transferowego i kadrę drużyny zbudowali po prostu źle.

Przed sezonem mnóstwo osób miało wątpliwości co do siły Bayernu w bieżących rozgrywkach i jak widać mieli rację. Szefowie klubu stają w obronie Niko Kovaca, zapewniają o zaufaniu i przekonują, że chcieliby, aby pozostał w ich zespole na najbliższe lata, lecz trudno brać takie słowa na poważnie. Co się dzieje w Monachium, każdy widzi i nie wygląda to optymistycznie, choć i tak aktualnie jest lepiej, niż było.

Nikt już nie tęskni

Kovacz już raz przyjechał do Frankfurtu jako trener monachijczyków. Ba, był to jego oficjalny debiut na ławce trenerskiej mistrzów Niemiec i zakończył się rewelacyjnie – jego zespół pokonał w meczu o Superpuchar Niemiec Eintracht aż 5:0. Następne tygodnie pokazały jednak, że wynik nie oddawał faktycznej rzeczywistości, ponieważ wkrótce to „Orły” złapały kapitalną formę, którą trzymały przez większość rundy, zaś Bayern zaczął być nawiedzany przez najróżniejsze problemy.

Trener Adi Huetter, następca Kovaca w Eintrachcie, początek miał fatalny, bo oprócz kompromitacji w Superpucharze przyszło jeszcze odpadnięcie z Pucharu Niemiec z IV-ligowcem. Od samego początku pojawiały się głosy porównujące go do jego chorwackiego poprzednika, ale szybko ucichły.

Austriak próbował, zmieniał, szukał i ustabilizował ekipę „Orłów”, a w im dłużej trwała runda, tym bardziej ulepszał drużynę. Frankfurtczycy zaczęli grać ofensywnie, efektownie, świetnie radzili sobie w Lidze Europy. Huetter jesienią nie tylko dorównał Kovaczowi, ale stworzył zespół, który za poprzedniego trenera nigdy nie grał tak dobrze. We wrześniu porównania do Chorwata znikły, a w Eintrachcie już nikt za nim nie tęskni.

Całe Niemcy liczą na to, że Eintracht pokona Bayern. Ich ostatnie 3 mecze ligowe we Frankfurcie kończyły się 2 remisami i 1 wygraną Bawarczyków, lecz wówczas „Orły” były słabszym zespołem niż obecnie.

 

Na zdjęciu: Kilka miesięcy temu Niko Kovac utarł nosa Bayernowi, zdobywając Puchar Niemiec. Teraz będzie po drugiej stronie barykady.