Debiut okazją do rewanżu

Drużyna Jastrzębskiego Węgla, która dziś podejmuje GKS Katowice, ma w miarę bezpieczną sytuację w tabeli PlusLigi. W kontekście walki o czołową szóstkę po fazie zasadniczej rozgrywek. Inaczej ma się sytuacja w przypadku zespołu trenera Piotra Gruszki. W Katowicach nikt głośno nie mówił o tym, że drużyna ta ma w szerszej perspektywie włączyć się do walki o medale. Niemniej po zwycięstwie ze Skrą Bełchatów i dobrej, grze przeciwko ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle, katowiczanie przyjeżdżają do hali przy al. Jana Pawła II rozochoceni. I gotowi powalczyć o swoje pierwsze zwycięstwo w derbach Górnego Śląska.

Cudu nie było

Do tej pory w PlusLidze oba zespoły mierzyły się czterokrotnie i zawsze górą byli jastrzębianie. GKS zawsze jednak uszczknął coś dla siebie; dwukrotnie w Katowicach grano tie breaki; u siebie „Pomarańczowi” wygrywali po 3:1. Co ciekawe, w jastrzębskiej hali świetne mecze przeciwko „GieKSie” rozgrywał Salvador Hidalgo Oliva. Zdobywał kolejno 20 i 24 punkty, otrzymał też za drugim razem tytuł MVP, ale na podobne wyróżnienie dziś nie ma raczej co liczyć. Wprawdzie w Jastrzębiu-Zdroju nie dokonał się cud i prezes Adam Gorol nie znalazł w kilkadziesiąt godzin nowego przyjmującego, więc Oliva powinien w składzie się pojawić, ale w związku z zamiarami opuszczenia przez niego klubu trudno się spodziewać, że będzie grał pierwsze skrzypce.

Roberto Santilli, dla którego dzisiejszy mecz będzie debiutem w roli opiekuna „Pomarańczowych”, nie zdążył się jeszcze odnieść do konkretnego rywala. Podkreślił, że jastrzębski zespół ma duży potencjał, a on wchodzi w drużynę nie po to, aby być jej centralnym punktem. – Nie chcę rewolucji. Ferdinando De Giorgi jest trenerem bardzo wysokiej klasy. Wiem, że Jastrzębski Węgiel – w dłuższej perspektywie – jest zdolny do walki o najwyższe cele. Klub ma wszystko, aby tak się stało. Ma organizację, tradycję i wspaniałych kibiców – powiedział włoski szkoleniowiec.

Rewanż trochę szybciej

W środowisku sympatyków Jastrzębskiego Węgla, bo o tym jeszcze nie pisaliśmy, decyzja o zatrudnieniu Roberto Santilliego spotkała się ze zdecydowaną aprobatą. Podczas poprzedniego pobytu w klubie Włoch był bardzo lubiany, a kiedy po rocznej nieobecności przyjechał z Iskrą Odincowo na otwarcie hali, fani skandowali jego imię i nazwisko. – Zapamiętałem doskonale jastrzębskich kibiców i mam nadzieję, że na mecze będą przychodzić z takim samym entuzjazmem, jak kiedyś – tymi słowy trener dał do zrozumienia, że liczy na wsparcie sympatyków, które z pewnością się przyda, bo trener JW ma coś GKS-owi Katowice do udowodnienia.

24 października br., na inaugurację sezonu, Santilli grał bowiem w stolicy Górnego Śląska z Indykpolem AZS-em Olsztyn i przegrał 1:3. Gdyby włoski szkoleniowiec pozostał w stolicy Warmii, to okazja do rewanżu nadarzyłaby się w przyszły piątek. A tak, już przed świętami Santilli może mieć wyrównane rachunki z Piotrem Gruszką. Pod warunkiem, że jastrzębski zespół będzie skuteczniejszy w ataku i wymyśli coś, aby powstrzymać Karola Butryna. Te dwa elementy zadecydowały wcześniej, że we wspomnianym spotkaniu lepsi okazali się katowiczanie.

Trzy pytania do…

… Grzegorza Kosoka, środkowego Jastrzębskiego Węgla

1. Jak zespół przyjął decyzję o zmianie na stanowisku trenera, która nastąpiła niespodziewanie i bardzo szybko?
Grzegorz Kosok: – Nowy trener wszedł do zespołu bardzo płynnie. W środę odbyliśmy pierwszy wspólny trening i zrozumieliśmy się błyskawicznie. Wiemy, że w niektórych aspektach musimy poprawić swoją grę, ale tak naprawdę, to niewiele się zmienia. Podeszliśmy do tematu bardzo spokojnie. Z dnia na dzień, bo liga pędzi. Już w sobotę kolejny mecz,z GKS-em Katowice. Musimy skupić się na pracy. Trener powiedział nam, że jest z nami po to, aby w niej pomóc. Nasz cel na resztę sezonu się nie zmienia. Nadal mierzymy wysoko.

2. Zamieszanie przed meczem z ONICO miało duży wpływ na waszą postawę w tym spotkaniu?
Grzegorz Kosok: – Z koncentracją mógł być pewien problem, ale uważam, że nie miało to przełożenia na grę i wynik w tym meczu. Nie zaprezentowaliśmy się źle, chociaż oczywiście mogliśmy i bardzo chcieliśmy to spotkanie wygrać. Nie udało się, ale idziemy dalej i w sobotę interesuje nas tylko zwycięstwo.

3. Kto zadecydował o tym, że Ferdinando De Giorgi nie poprowadził was w ostatnim spotkaniu? Taki był plan…
Grzegorz Kosok: – Decyzję podjęła drużyna, którą jako kapitan przekazałem prezesowi. Nie chcieliśmy, aby trener De Giorgi prowadził nas w tym meczu. To był dobry krok, bo dzień po tym, kiedy okazało się, że szkoleniowiec odchodzi, na treningu było widać, że wszystko zrobiło się sztuczne. Takie zmuszanie do pracy, robienie czegoś na siłę, deprymowało nas. Dlatego zdecydowaliśmy się na taki krok.

Podpis

Na zdjęciu: Karol Butryn (z lewej) już raz w tym sezonie dał się we znaki Roberto Santilliemu.