Niepotrzebna strata

GKS Katowice przegrał z Czarnymi Radom do zera. Rozczarowania nikt nie ukrywał.


Po meczu w ekipie GKS-u Katowice dominującym uczuciem była irytacja, bo strata, którą zanotowano, była zupełnie niepotrzebna. Tej potyczki – rozegranej awansem – można było uniknąć, bo przecież w regulaminowym terminie (w ostatni weekend listopada) najpewniej część problemów personalnych byłaby już załatwiona. Siatkarze GKS-u już po pierwszych piłkach sprawiali wrażenie zrezygnowanych i jakby pogodzonych z losem. Owszem, podrywali się do walki, ale ostatecznie to goście wygrywali kluczowe momenty meczu.

Piotr Hain już trenuje, ale jeszcze nie był gotowy do gry. Natomiast przerwa Jakuba Lewandowskiego z powodu naderwanych więzadeł potrwa od 4 do 6 tygodni. W tej sytuacji w trybie awaryjnym działacze rozglądają się za środkowym i jak nas zapewnili, być może już w najbliższym czasie pojawi się zawodnik, który uzupełni lukę na tej pozycji. W meczu z Radomiem w roli środkowego wystąpił atakujący Damian Domagała, który przez 2 dni trenował na tej pozycji. W 1. secie dziełem tego zawodnika były 2 bloki. Do tego dołożył asa serwisowego oraz punkt z ataku. To dorobek więcej niż przyzwoity jak na środkowego z konieczności, ale – jak się później okazało – były to jego jedyne punkty.

Jeszcze kibice dobrze nie usadowili się na miejscach, a już goście prowadzili 5:1 i trener Grzegorz Słaby był zmuszony poprosić o przerwę. Przy stanie 1:7 boisko opuścił Gonzalo Quiroga, a jego miejsce zajął Tomas Rousseaux i pozostał na nim dość długo; w kolejnych odsłonach Argentyńczyk powrócił na parkiet. Po tej zmianie gra zmieniła oblicze i gospodarze zbliżyli się na odległość zaledwie dwóch „oczek” (8:10). Zatliła się iskierka nadziei na wyrównaną partię. Ostatecznie nic z tego nie wyszło, bo goście szybko powiększyli przewagę do 5 pkt (16:11), cały czas trzymali gospodarzy na dystans i nie mieli większego problemu z wygraniem 1. partii. Siatkarze z Radomia osiągneli to, podejmując spore ryzyko w polu serwisowym, ale właśnie dzięki temu wypracowali solidną przewagę.

W 2. secie gospodarze prowadzili 5:1 i 6:3, ale potem stracili 5 „oczek” i ich entuzjazm został mocno utemperowany. Co prawda belgijski rozgrywający Rousseaux doprowadził do remisu 20:20 i pojawiła się nadzieja, lecz znów gra GKS-u się posypała. Zaczęło się od błędu serwisowego Domagały, a potem autowego ataku oraz udanego bloku po ataku Kani. Goście wyszli na prowadzenie 24:20, a zatem i tę odsłonę trzeba było zapisać po stronie strat. Gospodarzom brakowało błysku, jaki im zawsze towarzyszy podczas meczów w szopienickiej hali.

Kolejna odsłona znów zaczęła się obiecująco dla GKS-u – od prowadzenia 6:2 i 9:4. Ale goście grali cierpliwie, krok po kroku odrabiali straty, a po ataku Piotra Lipińskiego wyszli na prowadzenie 13:12. I od tego momentu rozgorzała twarda walka o każdy punkt. Prowadzenie się zmieniało, tyle że goście sprawiali wrażenie nieco pewniejszych w swoich poczynaniach zarówno ofensywnych, jak i defensywnych. Znów był remis 20:20, ale potem goście odskoczyli na 3 pkt. Przy stanie 24:22 mieli pierwszą piłkę meczową, ale po udanym ataku Jakuba Szymańskiego oraz bloku gospodarze doprowadzili do remisu 24:24. Rozpoczęła się gra na przewagi, w której minimalnie lepsi okazali przyjezdni.

Wygrana Czarnych jest w pełni zasłużona, bowiem byli zespołem bardziej dojrzałym, umiejętnie rozgrywającym końcówki poszczególnych setów.

GKS Katowice – Cerrad Enea Czarni Radom 0:3 (21:25, 21:25, 28:30).

KATOWICE: Seganow (1), Szymański (11), Kania (6), Jarosz (7), Quiroga (2), Domagała (4), Mariański (libero) oraz Rousseaux (11), Mielczarek (4), Ogórek (libero), Nowosielski. Trener Grzegorz SŁABY.

RADOM: Woicki (1), Borges (6), Tammemaa, Schulz (17), Łukasik (19), Lemański (3), Masłowski (libero) oraz Warda (7), Rusin, Nowak, Gąsior. Trener Jacek NAWROCKI.

Sędziowali: Tomasz Flis i Piotr Kasprzyk (obaj Kraków). Widzów 140.

Przebieg meczu

I: 5:10, 11:15, 15:20, 21:25.
II: 7:10, 11:15, 17:20, 21:25.
III: 10:8, 15:14, 19:20, 28:30.

Bohater – Piotr ŁUKASIK.

Następne mecze – 21.10.: Bielsko-Biała – Jastrzębie, Nysa – Kędzierzyn-Koźle; 22.10.: Zawiercie – Olsztyn, Lublin – Katowice; 23.10.: Lwów – Suwałki, Warszawa – Lubin; 24.10.: Gdańsk – Radom,


Na zdjęciu: Jakub Szymański zagrał niezłe spotkanie, ale ponieważ jego koledzy wypadli poniżej oczekiwań, GKS zaliczył porażkę.
Fot. PressFocus.pl