NMC Górnik Zabrze. Premiera pandemiczna

Po ponad pięciu miesiącach NMC Górnik zagra dziś oficjalny mecz – w Zabrzu powalczy z Zagłębiem Lubin o półfinał Pucharu Polski.


Drużyna Marcina Lijewskiego ostatni mecz o stawkę zagrała 8 marca, remisując na własnym parkiecie w superlidze z Piotrkowianinem, a potem ulegając mu w serii rzutów karnych. Górnik był już jednak wtedy pewny 3. miejsca przed play offem, do którego ostatecznie nie doszło. Zagłębie rywalizowało zaś 11 marca w Pucharze Polski z Pogonią Szczecin i po zwycięstwie 28:27 awansowało do ćwierćfinału. Chwilę później doszło do zawieszenia wszystkich rozgrywek z powodu epidemii COVID-19. Na parkiety zespoły wróciły pod koniec lipca, grając mecze sparingowe i bez udziału publiczności.

Dziś w Zabrzu obie ekipy powalczą o półfinał Pucharu Polski sezonu 2019/20, w którym czekają już Łomża Vive Kielce, Orlen Wisła Płock (obie drużyny „z automatu”) oraz Azoty Puławy. Losowanie półfinałów odbędzie się jutro w południe w siedzibie Związku Piłki Ręcznej w Polsce w Warszawie, nie będzie rozstawienia. Turniej finałowy ma się odbyć na początku października.

Czy nie za łatwo?

Faworytem dzisiejszego ćwierćfinału będą gospodarze, ale w zakończonym w sobotę – i wygranym – turnieju o Puchar Prezesa NMC Górnika zagrali bez kontuzjowanych, chorych lub wracających z kwarantanny Adriana Kondratiuka, Marka Daćki i Iso Sluijtersa. Pod nieobecność rehabilitującego się Damiana Pawelca na kole Bartłomieja Bisa wspomagał 19-letni Szymon Medwid.

Mimo to zabrzanie na tle ligowych przeciętniaków (Chrobry Głogów, Pogoń Szczecin, Grupa Azoty Tarnów) zaprezentowali się jak zespół z innej bajki, już po 30 minutach przesądzając rywalizację z tarnowianami i głogowianami. – Aż się zastanawiam, czy nie poszło za łatwo. Ma nadzieję, że w środę pójdziemy za ciosem, bo to frajda widzieć, jak po meczu zawodnicy schodzą uśmiechnięci – mówi Lijewski.

Szanse Gogoli i Dudkowskiego

Dziś będzie ciekawie zobaczyć, jak Górnik w ataku radzi sobie bez swojego najlepszego strzelca w minionym sezonie i MVP superligi Szymona Sićki, którego z wypożyczenia ściągnął do siebie potentat z Kielc. Pod nieobecność Kondratiuka za kreowanie gry w znacznym stopniu odpowiada – obok weterana Rafała Glińskiego – Łukasz Gogola. – Dostrzegł szansę, udźwignął temat i mam nadzieję, że to wykorzysta – mówi szkoleniowiec Górnika.

Mecz z Zagłębiem będzie też szczególny dla Pawła Dudkowskiego, który latem dołączył w Zabrzu do bogatej kolonii graczy z lubińską przeszłością, a którą rok wcześniej zasilili bramkarz Jakub Skrzyniarz i skrzydłowy Jan Czuwara. W okresie sparingowym „Pająk” – bo taki pseudonim nosi prawy rozgrywający – dobrze korzystał na nieobecności Sluijtersa.

– Nieszczęście jednego jest szczęściem drugiego. Paweł zrobił progres, bo na początku nasze granie było dla niego jak rewolucja. W Zagłębiu grał inaczej i potrzebuje czasu, by przestawić się na nasz system – opowiada Lijewski.

„Miedziowi” już bez Jaszki

Lubinianie latem – oprócz Dudkowskiego – stracili także trenera: Bartłomiej Jaszka, który pomimo wielu osłabień rok temu zbudował zespół bliski gry w play offie, objął MMTS Kwidzyn. „Miedziowych” przejął jego dotychczasowy asystent Jarosław Hipner, który do pomocy dostał Białorusina Igora Czebrowa, pracującego w lubińskiej Szkole Mistrzostwa Sportowego. Dwóch absolwentów SMS-u zostało dołączonych do kadry zespołu, a dziurę po Dudkowskim na prawym rozegraniu ma wypełnić Kamil Netz z MMTS-u.

Zagłębie rozegrało 7 sparingów, najwartościowsze są dwie wygrane z Chrobrym Głogów. Na turnieju w Mielcu przegrało z Azotami (29:41) i Orlen Wisłą (21:28). – Jedziemy do Zabrza z jasnym zadaniem – zwyciężyć. Pamiętamy jednak, że naszym najważniejszym celem pozostaje dobry start w rozgrywkach PGNiG Superligi – zauważa były „górnik” i kapitan Zagłębia Maciej Tokaj.


Na zdjęciu: Nowy prawy rozgrywający Górnika Paweł Dudkowski zagra dziś przeciwko byłym kolegom.

Fot. Krzysztof Kuroń/handballzabrze.pl