Nowe rozdanie

W grupie Jastrzębski Węgiel dwa razy pokonał Friedrichshafen i oddał rywalowi tylko seta. Teraz powalczy z tym zespołem o półfinał LM.


Na pewno drużyna Jastrzębskiego Węgla, podczas losowania par ćwierćfinałowych Ligi Mistrzów mogła trafić gorzej. Wpadł jednak na rywala, z którym mierzył się w fazie grupowej, czyli niemiecki VfB Friedrichshafen. I którego dwa razy pokonał. Podobnie, jak teraz, pierwsze spotkanie rozegrano na wyjeździe i mimo pewnych problemów zespół Marcelo Mendeza triumfował 3:1, choć pierwszą odsłonę przegrał do 18, a w drugiej skończyło się 33:31 dla JW. W rewanżu, w hali przy al. Jana Pawła II, zespół z Niemiec również stawił czoła „pomarańczowym”.

Dwa sety wicemistrz Polski wygrywał na przewagi, a w ich końcówkach skutecznie odrabiał straty. Nie były to, zresztą, jedyne konfrontacje JW z tym rywalem na europejskiej arenie. W sezonie 2009/10 oba zespoły, w grupie LM, wygrały po jednym meczu. W poprzednich rozgrywkach, również w grupie, jastrzębianie dwa razy Friedrichshafen ograli.

Jeden z celów

„Pomarańczowi” przystąpią do meczu po wygranym meczu ligowym ze Ślepskiem Malow Suwałki. To był, poza trzecim setem, bardzo dobry występ podopiecznych Mendeza. Na pewno bardzo pozytywnie drużyna zareagowała na porażkę w finale Pucharu Polski z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle.- Istotnie zareagowaliśmy bardzo dobrze. W ostatnim meczu ligowym pokazaliśmy wyższość nad przeciwnikiem we wszystkich elementach. To – w kontekście rywalizacji w Lidze Mistrzów – na pewno cieszy. Bo był okres, podczas którego trochę spuściliśmy z tonu. Ale teraz znów byliśmy naładowani, zdeterminowani i te emocje zostały uwolnione – mówi Tomasz Fornal, przyjmujący JW, który w grupowych starciach z VfB był jednym z kluczowych zawodników swojej drużyny.

– Rywalizacja w Lidze Mistrzów, to jeden z naszych celów na ten sezon i niezmiennie chcemy się zaprezentować na europejskiej arenie jak najlepiej. Lecimy do Niemiec z przekonaniem, że chcemy wrócić do Jastrzębia-Zdroju ze zwycięstwem, a u siebie – tydzień później – przypieczętować awans – podkreśla siatkarz rodem z Krakowa, który – pomimo dwóch zwycięstw nad niemieckim rywalem zdaje sobie sprawę z tego, że ta rywalizacja nie będzie spacerkiem.

– Do żadnego meczu nie podchodzimy w ten sposób, by „pojechać, zagrać i wygrać”. Nieważne, kto jest naszym przeciwnikiem. Mamy do czynienia z ćwierćfinałem Ligi Mistrzów. Friedrichshafen, to zespół, który na pewno wierzy, że może nas pokonać i do tego będą dążyć. Czeka nas ciężkie spotkanie, zresztą ten pierwszy mecz grupowy nie był dla nas łatwy, choć wygraliśmy. Zobaczymy, jak będzie tym razem – zaznacza wicemistrz świata z 2022 roku.

Gładyr… debiutantem

Zdanie kolegi z zespołu podziela [Jurij Gładyr], który z powodu kontuzji nie mógł grać w meczach fazy grupowej LM. Ukraiński środkowy przyznaje, że jest głodny rywalizacji na najwyższym europejskim poziomie. – Zamierzam pomóc zespołowi najlepiej jak tylko będę w stanie. Chłopaki bardzo dobrze poradzili sobie beze mnie w fazie grupowej, a teraz wspólnie chcemy kontynuować tę zwycięską passę w Lidze Mistrzów i zostać w tych rozgrywkach do samego końca. To byłaby nie lada gratka dla nas i dla naszych kibiców. To jest nasze marzenie i aby się spełniło, trzeba wyjść i pokazać swoją wyższość w ćwierćfinale, a potem w kolejnej rundzie. Niezależnie od tego, kim byłby przeciwnik – mówi doświadczony zawodnik.

– To, że wygraliśmy z nimi dwa razy w grupie nie ma już żadnego znaczenia. – Przed nami nowe rozdania i z pewnością oni tak samo jak my będą chcieli awansować do następnej rundy. Nie można myśleć, że skoro z nimi wygrywaliśmy dwukrotnie, to zaraz będzie lekki spacerek. Oby tak było, ale jedziemy tam i nastawiamy się na twardą walkę. Jesteśmy pewni tego, że uda się ich pokonać i nie możemy mieć innego nastawienia. Patrzymy pozytywnie na rozstrzygnięcie w tej rywalizacji, ale to boisko zweryfikuje, kto przejdzie do następnej rundy – stwierdza podstawowy siatkarz JW.




Na zdjęciu: W grupie jastrzębianie dwa razy byli górą nad Friedrichshafen. „Pomarańczowi” są faworytem rywalizacji o półfinał LM.

Fot. Tomasz Kudala/PressFocus