O co zagra GieKSa?

W poniedziałek Komisja Kultury, Promocji i Sportu Rady Miasta Katowice obradowała przy Bukowej. Nieprzypadkowo; jedno z głównych zagadnień w dyskusji – zilustrowane multimedialną prezentacją przygotowaną przez Marcina Janickiego – brzmiało bowiem: „Po co miastu GKS”?
Sama prezentacja to oddzielny temat, do którego być może warto będzie powrócić; na co dzień bowiem – w pogoni za wynikiem sportowym – umykają nam takie choćby zagadnienia, jak działalność… charytatywna klubu. Ale o niej akurat – czego się można było spodziewać – radni raczej nie dyskutowali. Za to największe emocje wzbudziło zdanie, którym sternik z Bukowej zamknął swe wystąpienie. – Wierzę, że wynik sportowy w końcu przyjdzie, ale chcemy do niego być dobrze przygotowani – te słowa oczywiście odnosiły się do wciąż nieziszczone marzenia o ekstraklasie piłkarskiej…

Cel… nie(do)określony
Zaraz potem proza życia zaczęła się mieszać z… polityką. W reakcji na wystąpienie prezesa, radny Krzysztof Pieczyński pytał m.in. o kolejne transfery GKS-u w obecnym okienku, w tym – o poszukiwania napastnika. – Kadra nie jest zamknięta. Decydujjąc się na gruntowną przebudowę przyjęliśmy, że być może ostatecznie zostanie skompletowana dopiero 31 sierpnia, w dniu zamknięcia okienka transferowego. Jesteśmy klubem tylko I-ligowym. Musimy poczekać na moment, w których bardzo wysokiej jakości zawodnicy będą chcieli rozważyć grę w GKS-ie – odpowiadał dyrektor sportowy, Tadeusz Bartnik, nawiązując do myśli o ewentualnym zakontraktowaniu piłkarzy, którzy po sześciu tygodniach rozgrywek nie będą mieć miejsca w składach zespołów ekstraklasowych.
– Skrzydłowy i napastnik – to nasze dwa cele w najbliższym czasie – konkretyzował. – Póki jednak nie będziemy mieć zamkniętej kadry, trudno jednoznacznie skonkretyzować cel na ten sezon. Mamy świadomość, że dokonując tak głębokiej przebudowy, podejmuje ryzyko z punktu widzenia realizacji celu, który w Katowicach jest zakładany przed każdym sezonem. Tym niemniej uważamy, że właściwy moment, by nową drogę obrać.

Pochwała za „subtelność”

Szanuję pana za te słowa. Bardzo subtelnie mówi pan o celu w postaci awansu – reagował na wystąpienie dyrektora radny Andrzej Zydorowicz, doskonale znany wszystkim sympatykom „kopanej”. – Do tej pory mówiono nam, że GKS musi awansować: w ciągu roku, maksimum dwóch. Te przypuszczenia były – jak się okazywało – oderwane od ziemi, przez nie stracił stanowisko pan Cygan. – Apeluję o realną ocenę, której – zdaje się – był pan blisko. Jeżeli dojdziemy do wniosku, że stać nas tylko na solidną drużynę pierwszoligową, powiedzmy to sobie jasno. A awans odsuńmy na dalszą przyszłość. Daleki jestem od tego, by go żądać za wszelką cenę.

Publiczne do prywatnych

Do głosów o sposobach – i wysokości – finansowania z miejskiego budżetu jeszcze wrócimy. W tym miejscu warto przytoczyć jednak głos, który z wystąpieniem redaktora Zydorowicza współbrzmiał, a który – w przeciwieństwie do „ciała ustawodawczego” – był głosem „ciała wykonawczego”. – Ostatnio dwukrotnie byliśmy blisko awansu. Nie udało się, ale nieprawdą jest, że miastu na nim nie zależało. Przekazujemy przecież publiczne pieniądze, które ostatecznie trafiają do prywatnych kieszeni – bo czym innym jest kontrakt zawodniczy? Przy każdych środkach wydatkowanych na klub – czy jest to jeden, czy 11 milionów – musimy mówić o tym, że walczymy o najwyższe cele – przypominał zasadę naczelnik wydziału edukacji i sportu, Sławomir Witek. Ale…

2021?

… padały też z jego ust słowa o sensowności i stosownej kolejności pewnych działań. – Bądźmy konsekwentni w tym, co robimy. Niech to będzie proces. Takie układanie sobie krok po kroku jest dużo lepszym rozwiązaniem niż rzucanie się na chybcika na sukces. Moglibyśmy zrobić budżet klubu na poziomie 40 mln zł, wręczyć go dyrektorowi czy prezesowi i zbudować drużynę, która dałaby gwarancję awansu. Ale nie o to chodzi. Mamy dobrze zorganizowany klub, stabilne finansowanie GieKSy. Pamiętajmy jednak, że dołączyć do tego musi cały proces szkolenia, byśmy mogli ligowców wychowywać sami; by drużyna opierała się na naszych własnych zawodnikach – podkreślał naczelnik. – No i pozostaje jeszcze kwestia stadionu. To ważna rzecz; znacie państwo pewnie problemy, jakich doświadcza w tym momencie na przykład Sosnowiec i Zagłębie. Nasz zostanie oddany do użytku w 2021 roku. Granie w ekstraklasie tutaj przy Bukowej – przy całym szacunku dla tego miejsca – to … trochę wstyd, choć oczywiście jesteśmy do niego bardzo przywiązani emocjonalnie – dodawał Sławomir Witek.

Czy te słowa to próba ściągnięcia z nowych zawodników GieKSy presji, która przeszła już do kwestii niemal mitycznych? Czas pokaże…