Od 0:2 do 5:2!

Tyszanie cudownie odrodzili się w trzeciej tercji i zdobyli pięć goli. To było zupełnie niespodziewane.


Przez 40 minut nic nie wskazywało, by hokeiści GKS-u Tychy po końcowej syrenie mieli powody do radości. Owszem, mieli przewagę, ale pod bramką zespołu z Oświęcimia spisywali się mizernie. Gdy wychodzili na ostatnią odsłonę, przegrywali 0:2 i nagle nastąpiła cudowna odmiana Tyszanie strzelili trzy gole i wrócili do gry. A potem dołożyli dwa kolejne.

Andrej Sidorenko, trener GKS-u, doszedł do wniosku, że nic tak nie mobilizuje zawodników jak przetasowania w poszczególnych formacjach. Gospodarze od początku starali się atakować, ale w 7 min Aleks Boivin za zagranie wysokim kijem powędrował na ławkę kar. I bliski zmiany wyniku był Teddy Da Costa, który strącił krążek przed Tomaszem Fuczikiem, ale minął on bramkę. Osłabienie tyszanie obronili i znów ruszyli do przodu. Bartłomiej Jeziorski (7 min) i Filip Komorski (8) sprawdzili umiejętności Kevina Lindskouga. W 10 min w wymarzonej sytuacji znalazł się Krystian Dziubiński, który po podaniu Pawła Padakina nie potrafił skierować krążka do pustej bramki. Patryk Noworyta za uderzanie kijem otrzymał 2 min, ale gospodarze w liczebnej przewadze grali ślamazarnie i w rezultacie nic nie zdziałali. Przewaga w strzałach po stronie GKS-u (12-6), ale do szatni zadowoleni schodzili goście. Na 6 sek. przed końcową syreną Da Costa wygrał bulik, Michael Cichy podał do Aleksa Szczechury, a ten skierował krążek do siatki obok zaskoczonego Fuczika. Tyszanie za gapiostwo zapłacili słoną cenę. Tego gola „do szatni” można było uniknąć.

Gospodarze zaczęli drugą tercję w podobnym stylu i Jean Dupuy wraz z kolegami przedkładali akcje indywidualne nad pracę zespołową. Kanadyjczyk dwa razy zagroził gościom (22 i 27 min), ale bez żadnych efektów. Miejscowym hokeistom trudno było odmówić ambicji, ale brakowało wyrachowania i spokoju. Wszystkie akcje przeprowadzali zbyt nerwowo i trudno było zaskoczyć rywali. Natomiast przyjezdni imponowali „żelazną” taktyką. Przede wszystkim chcieli zabezpieczyć własną strefę, a potem gdy nadarza się dogodna okazja wyprowadzić kontrę. W miarę upływu czasu frustracja gospodarzy narastała, ale trudno się dziwić skoro nie potrafili zaskoczyć rywali składną akcją. Szczęście było wyraźnie po stronie gości. W 33 min Erik Ahopelto zdecydował na strzał z daleka, a krążek odbił się od nogi stojącego przed bramką Dziubińskiego i wpadł do siatki. Dwa gole to już solidna zaliczka… Gospodarze po raz kolejny rzucili się do ataku, ale efektów bramkowych nie było żadnych! Na dodatek na 68 sek. przed przerwą mocno poirytowany Filip Komorski za rzucenie na bandę otrzymał 2 min kary. To było jakby dopełnienie słabej tercji w wykonaniu obu zespołów, z których tylko Unia mogła być zadowolona.

Nic a nic nie wskazywało, że nastąpi niesłychany przełom, który zmieni losy meczu. Gdy jednak Peter Bezuszka przebywał w boksie kar, Dupuy zdobył kontaktowego gola. I on podziałał jeszcze bardziej mobilizująco. Łukasz Krzemień za przeszkadzanie otrzymał karę i Roman Szturc szybko doprowadził do 2:2. Kibice eksplodowali radością i jeszcze bardziej wzmocnili doping. Gospodarze mocno zmobilizowani za sprawą Christiana Mroczkowskiego wyszli na prowadzenie i odzyskali swój rytm gry. Na 2:13 min przed końcem z bramki zjechał Lindeskoug i Bartosz Ciura zdobył bramkę. Jego wyczyn skopiował Szturc i tyszanie odnieśli zaskakująco wysokie zwycięstwo. W tej rywalizacji dzisiaj ciąg dalszy emocji.


GKS TYCHY – TAURON RE-PLAST UNIA OŚWIĘCIM 5:2 (0:1, 0:1, 5:0)

0:1 – Szczechura – Cichy – Da Costa (19:54), 0:2 – Dziubiński – Ahopelto – Diukow (32:37), 1:2 – Dupuy – Sedivy – Younan (43:27, w przewadze), 2:2 – Szturc – Mroczkowski – Boivin (44:33, w przewadze), 3:2 – Mroczkowski – Boivin (46:11), 4:2 – Ciura (58:35, do pustej), 5:2 – Szturc (59:08, do pustej).

Sędziowali: Pawel Breske i Przemysław Gabryszak – Michał Gerne i Igor Dzięciołowski. Widzów 3000.

GKS: Fuczik; Pociecha – Kaskinen, Nilsson – Younan, Jaśkiewicz – Bizacki (2) , Ciura; Jeziorski – Starzyński – Gościński, Dupuy – Boivin (2) – Mroczkowski, Szturc – Komorski (2) – Sedivy, Marzec – Galant – Juhola (2). Trener Andrej SIDORENKO.

UNIA: Lindskoug; Jerofiejews – Diukow (2), Jakobsons (2) – Pangiełow-Jułdaszew, P. Noworyta (2) – Bezuszka (2), Paszek – M. Noworyta; Padakin – Dziubiński – Ahopelto, Szczechura – Cichy (2) – Da Costa, S. Kowalówka – Krzemień (4) – Sołtys, Prusak – Wanat – Laakso. Trener Nik ZUPANCIĆ.

Kary: GKS – 8 min, Unia – 13 min.

Liczby

21

SEKNUD przewagi (kara Krzemień) potrzebowali gospodarze, by doprowadzić do remisu.

57

SEKUND pozostało do końca kary Bezuszki, gdy Dupuy zdobył kontaktowego gola.


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus