Odra Opole. Szlaban dla stranierich

 

Opolanie byli jedną z drużyn najmocniej wyczekujących oficjalnej informacji o odwołaniu przez PZPN marcowych kolejek I i II ligi, wszak w myśl terminarza już w najbliższy piątek mieli zmierzyć się przy Oleskiej z GKS-em Jastrzębie. Jakkolwiek to brzmi, z taką myślą musieli spędzić weekend – przynajmniej w ujęciu formalnym, bo raczej nie zdroworozsądkowym…

– Firma InStat wysłała mi nawet raport o naszym najbliższym przeciwniku, ale nie miałem do tego głowy – mówi Dietmar Brehmer, trener Odry. – Żadnych bezpośrednich przygotowań do tego meczu nie czyniłem, bo ani przez moment nie wyobrażałem sobie, by ten mecz się odbył.

Na marginesie – o Jastrzębiu wiedzę mam, bo byliśmy w gronie sztabu na spotkaniu GKS-u z Radomiakiem. Ten rywal nie zajmował mojej głowy. Raczej przez weekend myślałem, jak to wszystko połapać w wyjątkowej sytuacji, jakie strategiczne plany z zarządem i sztabem poczynić. Próbujemy działać, ale wszystko może się przecież zmienić z dnia na dzień – dodaje szkoleniowiec opolan.

Przy Oleskiej będą nasłuchiwać najbliższych wieści z niepokojem. Jeśli PZPN zakończyłby przedwcześnie sezon, dla Odry mogłoby mieć to opłakane skutki, skoro plasuje się w tej chwili w strefie spadkowej tabeli Fortuna 1 Ligi. Na razie nie ma jednak co ferować wyroków, a czekać na kolejne decyzje.

– Nikt nie spodziewał się innego rozwiązania niż odwołania dwóch marcowych kolejek, to była absolutna konieczność i chyba tylko kwestia formalna. Niepotrzebnie czekano z tym aż do poniedziałku, to powinno nastąpić już w piątek. Byliśmy przygotowani, że minimalny okres bez gry to czas do końca marca.

W tej chwili mamy trzy tygodnie na taki mini okres przygotowawczy. Co najmniej przez tydzień trenujemy indywidualnie. Potem – na podstawie tego, co dzieje się w kraju – będziemy reagować – przyznaje Brehmer.

Sztab Odry przekazał piłkarzom rozpiski, na podstawie których realizować mają treningi stabilizacyjno-funkcjonalne oraz biegowe. Te pierwsze można wykonać w warunkach domowych, te drugie wymagają już wyjścia na zewnątrz.

– Można biegać w bezpiecznych przestrzeniach, to nawet będzie ważne dla zdrowia psychicznego. Poza tym pozostaje kwestia pilnowania diety, wagi. Zawodnicy mogą spędzić ten czas z rodzinami – mówi trener opolan. Nie dotyczy to jednak zawodników zagranicznych. Słowak Tomas Mikinicz, Ukrainiec Witalij Fedotow oraz Holender Thisj Timmermans muszą zostać w Polsce.

– Bardzo mi przykro, ale to profesjonaliści, muszą być przygotowani na różne niesprzyjające czynniki. Dajemy chłopakom takie wsparcie, jakie tylko jest możliwe, pozostajemy z nimi w kontakcie. Wszyscy są tu teraz bez rodzin, nawet Tomas wysłał żonę na Słowację – zaznacza Brehmer.