Odra Opole. To już klątwa?!

Opolanie znów – jak zawsze od ponad 30 lat – nie dali rady wygrać u siebie z rywalem z Jastrzębia. Tym razem była to sztuka, skoro już po 6 minutach prowadzili różnicą dwóch goli!


Jeśli ktoś wierzy w piłkarskie klątwy, to pewnie zgodzi się, że cierpi na nią Odra w konfrontacjach z GKS-em Jastrzębie. Wczorajszego popołudnia zdołała co prawda nie przegrać z nim po raz pierwszy, odkąd rywal wrócił na zaplecze ekstraklasy (6 poprzednich meczów kończyło się zwycięstwem GKS-u!), ale ten fakt nie mógł zadowolić. Potrzebne było ledwie 6 minut, by niebiesko-czerwoni wyszli na 2-bramkowe prowadzenie, lecz to nie wystarczyło, by pierwszy raz od sezonu 1987/88 pokonać jastrzębian przy Oleskiej!

Szybko na deskach

Początek Odra miała piorunujący – w sporej mierze za sprawą Krzysztofa Janusa. Po dośrodkowaniu doświadczonego skrzydłowego z rzutu rożnego piłkę na krótkim słupku zgrał Miłosz Trojak – a na „długim” do pustej bramki wpakował ją Dawid Czapliński. Potem Janus sam wpisał się na listę strzelców, ale nie on wystąpił w roli głównej, a Mikołaj Reclaf.

Młody jastrzębski golkiper zaskoczony tym, że piłka wykonała kozioł, nie obronił takiego uderzenia z dystansu, z którym powinien sobie poradzić nawet obudzony w środku nocy. Nikt nie miałby z pewnością do niego pretensji w 43 minucie po próbie Janusa dużo wyższej jakości, ale wtedy uratował go słupek. Na samym początku II połowy Reclaf częściowo zrehabilitował się, broniąc w jednej akcji uderzenia Maksymiliana Tkocza, Adama Żaka i Mateusza Marca, dzięki czemu utrzymał swój zespół w grze. Bramka nr 3 pewnie „zabiłaby” ten mecz.

Błędy stoperów

Dwubramkowe prowadzenie jakby uśpiło Odrę, bo oddała pole GKS-owi, a ten z upływem czasu miał coraz większą inicjatywę i sumiennie zapracował na to, by nie wracać do domu z pustymi rękami. Trzeba oddać, że specjalnie nie przeszkodzili mu w tym dwaj opolscy stoperzy. Konrad Kostrzycki w 53 minucie został łatwo objechany w polu karnym przez rozpędzonego Szymona Zalewskiego, który przymierzył lewą nogą i piłka odbiwszy się od słupka wpadła do siatki. Wyrównanie padło z kolei po rzucie karnym podyktowanym za zagranie Mateusza Kamińskiego ręką.

Kapitan Odry popełnił prosty techniczny błąd, próbując wybić piłkę po dośrodkowaniu Daniela Ferugi z rzutu wolnego. Sędzia Kornel Paszkiewicz długo oglądał tę sytuację na VAR-ze, aż wreszcie wskazał na 11. metr, z którego w środek bramki z zimną krwią uderzył Dawid Witkowski. Radość jastrzębian chwilę później mogła zamienić się w euforię, lecz po rzucie wolnym Ferugi tuż sprzed pola karnego piłka odbiła się od muru, a potem poprzeczki. Zwycięska seria jastrzębian z Odrą dobiegła końca, ale punkt wywalczony w meczu, który tak fatalnie się dla nich ułożył, muszą traktować za cenną zdobycz w boju o utrzymanie.


Odra Opole – GKS Jastrzębie 2:2 (2:0)

1:0 – Czapliński, 3 min, 2:0 – Janus, 6 min, 2:1 – Zalewski, 53 min, 2:2 – Witkowski, 84 min (karny).

ODRA: Kuchta – Spychała, Kamiński, Kostrzycki, Maćkowiak (41. Tkocz) – Trojak, Niziołek (73. Pawlik) – Mikinicz (73. K. Nowak), Czapliński (46. Marzec), Janus – Żak (57. Piech). Trener Piotr PLEWNIA.

GKS: Reclaf – Borkała, Słodowy, Witkowski – Zalewski (65. Zejdler), Handzlik (90. Gulczyński), Kuczałek, Niewiadomski (46. Gajda), Jadach (46. Balboa) – Kamiński, Rumin (75. Feruga). Trener Jacek TRZECIAK.

Sędziował Kornel Paszkiewicz (Kąty Wrocławskie). Żółte kartki: Czapliński – Borkała.


Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus