To był jego błąd

Patryk Dziczek po meczu z Lechem Poznań może mieć mieszane uczucia. Z jednej strony pomocnik zdobył pierwszą bramkę Piasta w tym sezonie, a z drugiej – przyczynił się do powrotu „Kolejorza”.


Górnośląskie drużyny w ekstraklasie jak jeden mąż przegrały swoje spotkania inauguracyjne. W przypadku Piasta różnica jest jednak znacząca, bo nie dość, że mierzył się z najmocniejszym rywalem, to w dodatku zaprezentował się najlepiej ze swoich regionalnych sąsiadów. Ba, nie będzie przesadą stwierdzenie, że gliwiczanie mogą czuć się rozczarowani faktem, że nie zdobyli chociaż jednego punktu.

Miękkich nie chce gwizdać

Oczywiście faworyzowany Lech miał przewagę w posiadaniu piłki, także celność jego podań była wyższa. Jednak jeśli chodzi o sytuacje strzeleckie, te były już wyraźnie po stronie Piasta. Kibice mogli tylko chwytać się za głowy, kiedy swoje „setki” marnowali Jakub Czerwiński czy Arkadiusz Pyrka.

– Mieliśmy swoje 2-3 klarowne sytuacje, żeby wyrównać, a może nawet i wygrać ten mecz. Teraz musimy przeanalizować to wszystko, wyciągnąć wnioski i przyszykować się na kolejne spotkanie. To pierwszy mecz i dopiero wchodzimy w rytm tego sezonu. Szkoda sytuacji Arka Pyrki w ostatnich sekundach, bo mógł być z tego remis, ale musimy przyjąć tę porażkę na klatę. Trzeba z podniesioną głową wyjść do kolejnego meczu – powiedział Patryk Dziczek, zdobywca pierwszej bramki dla Piasta w tym sezonie.

25-latek do siatki trafił po rzucie karnym, którego Lech tak naprawdę sam sobie sprokurował. Joel Pereira w kuriozalny sposób wkopał wysoką piłkę we własne pole karne. Tam chcący piąstkować bramkarz Filip Bednarek trafił nie w futbolówkę, lecz w Michaela Ameyawa. Doświadczony sędzia Szymon Marciniak widział wszystko doskonale. Od razu wskazał na „wapno”, a decyzja ta nie spotkała się z większymi protestami boiskowymi.

Nie zmienia to jednak faktu, że niektórzy najchętniej tej „jedenastki” by nie odgwizdali. – Ja zawsze będę powtarzał, że miękkie rzuty karne nie powinny mieć miejsca. Może i zawodnik Piasta zagrał piłkę głową, natomiast ja jestem na „nie” – wyraził swoją opinię na antenie Canal+ były sędzia Adam Lyczmański.

Wtedy się zaczęło

Nieco bardziej rzeczowo w tej kwestii wypowiedział się sędziowski ekspert Interii Łukasz Rogowski: – Sęk w tym, że Michale Ameyaw był w wyskoku i nawet minimalny kontakt może wpłynąć na zachwianie równowagi i w efekcie jakość oddanego strzału. Gdyby bramkarz Lecha trafił w piłkę, to za pewne nie byłoby karnego. Tutaj jednak był on daleki od skutecznej interwencji. Tym bardziej utwierdza to w przekonaniu, że Szymon Marciniak prawidłowo ocenił tę sytuację – napisał. Warto też dodać, że w tej akcji nie zareagował VAR, który interweniować powinien tylko w przypadku ewidentnego błędu arbitra głównego.

Dziczek „jedenastkę” wykorzystał, rewanżując się tym samym Bednarkowi za ostatni, marcowy mecz tych ekip w Gliwicach, kiedy pomocnik Piasta do siatki nie trafił, a Lech golem w ostatnich sekundach wywalczył remis. Piłkarze trenera Aleksandara Vukovicia schodzili więc do szatni z prowadzeniem, ale po 8 minutach drugiej połowy… przegrywali. Zaczęło się już po kilkunastu sekundach od straty… Dziczka. – Przy pierwszej bramce Lecha to był mój błąd, bo nie powinienem tak stracić piłki. Od tego to się naprawdę zaczęło. W drugiej sytuacji „Fero” też był bez szans, bo wrzutka była bardzo dobra – ocenił strzelec pierwszego gola Piasta w tym sezonie. Obie bramki dla „Kolejorza” zdobył Filip Marchwiński.


Czytaj także w kategorii EKSTRAKLASA


Dziczek został też zapytany o jakość murawy, która budziła znaki zapytania przed spotkaniem. – Do murawy nie ma co się przyczepić. Prawda, pojawiły się jakieś skurcze u naszych chłopaków, ale w przeciwnej drużynie także były i tutaj nie ma co szukać dziury w całym. Pierwsze minuty były pod dyktando Lecha, ale dobrze się ustawiliśmy i broniliśmy naszej bramki. Później mecz zrobił się bardziej otwarty i myślę, że przede wszystkim druga połowa była lepsza dla oka, bo każdy z nas chciał wygrać. Niestety to Lech zgarnął trzy punkty – skwitował Dziczek.


Na zdjęciu: Patryk Dziczek pewnie wykorzystał rzut karny, zdobywając pierwszą bramkę Piasta w tym sezonie.

Fot. Łukasz Laskowski/PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.