PHL. Dojrzałość lidera

53 sekundy zadecydowały, że drużyna z Sanoka zupełnie się rozsypała.


Liderzy z Oświęcimia nie zawiedli swoich fanów i pewnie wygrali z Ciarko. Wszystko się rozstrzygnęło w połowie meczu, kiedy to gospodarze w krótkim odstępie wykorzystali osłabienie rywala. Komplet punktów, zgodnie z przewidywaniami, zdobyli gospodarze, będąc zespołem wyraźnie lepszym.

Sanoczanie w tym sezonie potrafią być groźni dla najlepszych i z każdym podejmują walkę. I nie inaczej było z Re-Plastem Unią. Wprawdzie gospodarze mieli przewagę, lecz Andriej Themar i Krystian Dziubiński nie potrafili zaskoczyć Patrika Spesznego. Goście w najmniej oczekiwanym momencie objęli prowadzenie. Na początku 8 min gospodarze bawili się pod swoją bramką, a Sami Tamminen wyłuskał krążek Sebastianowi Kowalówce i podał do swojego rodaka Juliusa Marvy. Fiński obrońca niewiele się zastanawiał i skierował krążek do siatki.

Po zdobyciu gola miejscowy zespół był lekko zszokowany i Sanok próbował to wykorzystać. Jednak niezawodny Teddy Da Costa w swoim stylu z okolic bulika precyzyjnie uderzył i sanocki bramkarz nie miał nic do powiedzenia. Potem Ryan Glenn szybko wykorzystał przewagę, popisując się precyzyjnym uderzeniem z niebieskiej linii. Tercja w wykonaniu obu drużyn mogła się podobać, bo nikt nie zamierzał kalkulować i było kilka ciekawych sytuacji.

W kolejnej odsłonie przewaga gospodarzy była już wyraźna. W ciągu 10 min stworzyli kilka świetnych sytuacji, lecz Da Costa, Trandin, Dziubiński i Themar nie potrafili pokonać Spesznego. Jednak nadeszła 30 minuta, jak się później okazało, feralna. Najpierw do boksu kar powędrował Konrad Filipek, zaś 27 sek. później Marva i przez 1:34 goście mieli grać w „3”. Hokeiści Unii dość niemrawo wzięli się za rozgrywanie tej podwójnej przewagi. Jednak to były tylko pozory. 45 sek. później „Dziubek” pokonał sanockiego bramkarza.

Kolejnego gola w przewadze zdobył Aleksandr Strelcow i zespół z Sanoka rozsypał się w drobny mak. Gdy Sebastian Kowalówka zdobył kolejną bramkę, Speszny zjechał z lodu, bo zdał sobie sprawę, że już niewiele pomoże drużynie. Jego miejsce zajął 20-letni Filip Świderski, który stanął przed trudnym zadaniem, bo gospodarze wcale nie folgowali.

Temperatura meczu w ostatniej odsłonie wyraźnie spadła, bo gospodarze już nie forsowali tak tempa. Niemniej posiadali inicjatywę i w końcu doświadczony Sebastian Kowalówka ustalił wynik meczu. Hokeiści Re-Plastu Unii pokazali się z jak najlepszej strony i ten mecz potwierdził, że należą do faworytów turnieju finałowego Pucharu Polski.


RE-PLAST UNIA OŚWIĘCIM – CIARKO STS SANOK 6:1 (2:1, 3:0, 1:0)

0:1 – Marva – Tamminen (7:08), 1:1 – Da Costa – Glenn (10:58), 2:1 – Glenn – Orechin (12:29, w przewadze), 3:1 – Dziubiński – Da Costa – Orechin (30:36, w podwójnej przewadze), 4:1 – A. Strelcow (2) – W. Strelcow – Stasienko (31:29, w przewadze), 5:1 – S. Kowalówka – Trandin (34:46), 6:1 – S. Kowalówka – Krzemień (54:48)

Sędziowali: Robert Długi i Mateusz Niżnik – Wojciech Czech i Marcin Młynarski. Widzów 500.

UNIA: Saunders; Orłow – Stasienko, Bezuszka (2) – Glenn, Paszek – P. Noworyta, M. Noworyta; Orechin – Da Costa – Themar, Dziubiński – W. Strelcow – A. Strelcow, S. Kowalówka – Krzemień – Trandin, Prusak, Jerassow. Trener Tom COOLEN.

CIARKO: Speszny (34:46. Świderski); Jekunen – Rąpała, Olearczyk – Marva (2), Biłas – Piippo, Bar – Florczak; Bukowski – Hamalainen – Henttonen, Moszkancew (2) – Tammainen – Sawicki, Biały – Wilusz – Bielec, Filipek (2) – Mocarski – Łyko. Trener Marcin ĆWIKŁA.

Kary: Unia – 4 min, STS – 6 min.

Liczba

22

SEKUNDY przebywał Moszkancew w boksie kar gdy Glenn dał gospodarzom prowadzenie.


Na zdjęciu: Ryan Glenn strzelił gola i zapisał asystę.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus


Wynik drugiego meczu

ENERGA TORUŃ – COMARCH CRACOVIA 5:3 (1:1, 3:0, 1:2)

1:0 – Limma – Karczocha (5:09), 1:1 – Shirley – Popiticz (17:46), 2:1 – Szabanow – K. Kalinowski (24:27), 3:1 – Arrak – Szabanow – M. Kalinowski (28:22), 4:1 – Karczocha – M. Kalinowski – K. Kalinowski (39:59, w przewadze), 4:2 – Woroszyło – Bodrow (49:26). 4:3 – Bodrow (51:17), 5:3 – Limma – M. Kalinowski (58:55)