Piast Gliwice. Matematyka z pomocnikami

 

Angielskiego pomocnika miał zastąpić Tomasz Jodłowiec, ale doznał kontuzji tuż przed meczem i awaryjnie do środka pola „wskoczył” Marcin Pietrowski. Nie ulega wątpliwości, że gliwiczanie przegrali walkę o środek pomocy z piłkarzami Lecha. I to stało się początkiem dyskusji o tym, jak może wyglądać linia pomocy w kolejnych meczach. Kibice dyskutują na forach i w mediach społecznościowych, a my przeanalizujmy różne warianty.

Więcej energii na skrzydłach

Większość fanów chętnie zobaczyłaby już w meczu ze Śląskiem Wrocław dwóch naturalnych skrzydłowych po bokach. Ostatnio bowiem takowy był jeden i nazywa się Gerard Badia. Wszystko dlatego, że Jorge Felix także mogący grać na boku pomocy, jest w gazie i stara się wypełnić lukę po ofensywnym pomocniku – Joelu Valencii. Między innymi z tego powodu na lewej stornie pomocy biega Sebastian Milewski.

21-latek przychodząc z Zagłębia Sosnowiec miał przede wszystkim zastąpić sprzedanego do Włoch Patryka Dziczka. Sam zawodnik na naszych łamach opowiadał, że najlepiej czuje się w środku pola, mają do wykonania zadania zarówno defensywne, jak i ofensywne. I tak też wyglądała rola, gdy niedawno Piast grał ustawieniem z trójką stoperów, dwoma wahadłowymi i trójką w środku pomocy.

Gdy jednak gliwiczanie powrócili do systemu 1-4-4-1-1 lub 1-4-4-2, musiało dojść do korekty taktycznej. Problem w tym, że wszyscy trzej środkowi pomocnicy prezentowali równy poziom i sztab szkoleniowy nie zdecydował się, któregoś z nich odstawić. Wobec tego w środku ostatnio grają Hateley z Patrykiem Sokołowski, a na bok przesunięty został Milewski.

Nowa rola jest jednak zdecydowanie trudniejsza dla młodzieżowca i mamy wrażenie, że w takim miejscu na boisku nie potrafi on pokazać wszystkich swoich atutów. Zdecydowanie lepiej drużyna mistrzów Polski wyglądałaby z pomocnikiem, czyli Badią lub Felixem.

Duet na razie na papierze

Powrót do gry Martina Konczkowskiego, który tak dobrze prezentował się w roli prawego pomocnika w poprzednim sezonie sprawił, że wielu fanów wręcz domaga się gry duetem Bartosz Rymaniak-Martin Konczkowski po prawej stronie.

Obaj piłkarze mają podobne atuty, mogą grać zarówno w obronie, jak i pomocy, lubią włączać się do akcji ofensywnych i dogrywać piłki kolegom z zespołu. „Konczi” długo się naczekał na powrót do gry, a na razie musi zadowalać się jedynie wejściami z ławki rezerwowych. Gdyby sztab szkoleniowy postawił na wyżej wymienionych piłkarzy, ktoś inny z pomocników straciłby swoje miejsce w składzie. Poza tym zostaje jeszcze kwestia napastnika.

W ostatnim czasie Piotr Parzyszek mógł liczyć na wsparcie przede wszystkim Jorge Felixa. W poprzednim sezonie gra blisko niego w ataku Joela Valencii przyniosła świetny efekt. Gołym okiem widać, że obecność jeszcze jednego ofensywnego piłkarza obok i spora liczba akcji oboma skrzydłami, to warunki idealne, aby Parzyszek regularnie strzelał gole.

Sztab Piasta ma więc o czym myśleć po nieudanym meczu w Poznaniu. W sobotę nadarzy się okazja do rehabilitacji za porażkę 0:3 i wszyscy oczekują bardziej ofensywnej gry. Czy do tego konieczne są roszady w składzie? Przekonamy się w weekend.