Piast Gliwice. Nie ma powodów do niepokoju

Bez goli nie ma zwycięstw. Piast po restarcie na własnej skórze przekonał się, co może dać niemal stuprocentowa skuteczność i podbramkowa niemoc.


W spotkaniu z Wisłą Kraków gliwiczanie oddali pięć celnych strzałów i aż cztery zamienili na gole. Powrót po wielotygodniowej przerwie przeszedł najśmielsze oczekiwanie. Świetna skuteczność sprawiła, że Piast wygrał pewnie i gładko, bo aż 4:0. Chyba nikt nie miał wątpliwości, że utrzymanie takiej skuteczności w kolejnych spotkaniach będzie bardzo trudne, wręcz niemożliwe. Jaki wpływ ma ona na przebieg i wynik meczu przekonaliśmy się oglądając kolejne mecze Piasta. W Kielcach gliwiczanie przeważali przez większość spotkania, oczywiście pomogła im w tym czerwona kartka dla gracza Korony. Przewaga przełożyła się na okazje strzeleckie. W meczu z Koroną mistrz Polski oddał 19 strzałów, z czego 7 było celnych. Efekt? Dwa strzelone gole, choć prosiło się o więcej.

– Szkoda, że nie udało nam się uniknąć nerwowej końcówki, bo mieliśmy sytuacje, żeby zakończyć to spotkanie szybciej – mówił po tamtym meczu trener Waldemar Fornalik. Były selekcjoner stara się jednak widzieć szklankę do połowy pełną.

– W dwóch pierwszych meczach zdobyliśmy sześć bramek, straciliśmy jedną i uzyskaliśmy komplet punktów, więc nie możemy absolutnie narzekać – mówił przed derbami.

Niedosyt napastników

Mecz z Górnikiem kibiców Piasta trochę rozczarował. Mistrz Polski nie grał źle, wręcz przeciwnie. Znów był stroną przeważającą, okazji też nie brakowało, jednak Martin Chudy nie dał się ani razu pokonać. 12 strzałów na bramkę Górnika, z czego 6 celnych i… nic.

– Przez cały mecz ciężko pracowaliśmy, aby zdobyć trzy punkty. Stworzyliśmy sobie kilka naprawdę groźnych sytuacji, które mogliśmy zamienić na bramki i tym samym zostawić trzy punkty na swoim stadionie. Moim zdaniem zasłużyliśmy na zwycięstwo, dlatego jestem rozczarowany tym remisem – mówi Kristopher Vida.


Przeczytaj jeszcze: W Gliwicach derby bez soli


– Rywale grali bardzo blisko siebie i byli agresywni w środku pola. Skupili się na obronie oraz szybkim przejściu do kontrataków, natomiast my szukaliśmy wolnych przestrzeni. Te pojawiały się na skrzydłach, gdzie mieliśmy szanse do kreowania akcji ofensywnych. Było kilka dobrych okazji, ale niestety żadnej z nich nie udało się wykorzystać – dodaje Węgier. Trzy dobre okazje miał Piotr Parzyszek, ale raz świetnie interweniował Chudy, raz Bochniewicz, a w końcówce meczu zabrakło precyzji. Napastnik wciąż stara się przekroczyć dwucyfrową liczbę goli w sezonie. –

Takie jest życie. Myślę, że drużyna zasłużyła na zwycięstwo. Muszę wyciągnąć wnioski ze swoich sytuacji. Czułem się świetnie na boisku. Pokazałem, że mogę grać przez 90 minut. Gdyby nie Bochniewicz to wepchnąłbym piłkę do bramki. A ostatnia okazja może nie należała do najłatwiejszych, ale powinienem to lepiej wykończyć – mówi nam Piotr Parzyszek.

Trener jest spokojny

Piast ma już zapewnione drugie miejsce po fazie zasadniczej sezonu i cztery mecze u siebie w fazie finałowej. W grupie mistrzowskiej łatwych meczów nie będzie. Właśnie od skuteczności może zależeć, które miejsce i być może jaki medal gliwiczanie zdobędą. Ostatnie mecze pokazały, że detale będą decydowały o komplecie punktów lub braku. Czy trener Fornalik główny nacisk będzie kładł na poprawę skuteczności i wykańczanie sytuacji?

– Proszę wziąć pod uwagę, że pole manewru w ofensywie się ograniczyło. Jorge Felix i Gerard Badia zdobyli i wypracowali sporo bramek w tym sezonie. Sytuacje są i to jest najważniejsze. Jestem spokojny, bo jeśli stwarzamy sytuacje, to wcześniej czy później znów zamienimy je na bramki – odpowiada Waldemar Fornalik. Mimo remisu sytuacja gliwiczan wciąż jest bardzo dobra, lecz mistrzowie Polski muszą być czujni.


Mistrz pierwszy ze zgodą

Czy kibice Piasta zobaczą najbliższe mecze swojej drużyny przy Okrzei? Bardzo możliwe, bo pierwszy krok w tym kierunku został już wykonany. Gliwicki klub, jako pierwszy w Ekstraklasie otrzymał zielone światło od PZPN. Piłkarska centralna pochwaliła i zaakceptowała przygotowany przez klub wniosek dot. organizacji i zapewnienia bezpieczeństwa kibicom, których na Okrze może być do 25% pojemności stadionu. Teraz reszta w rękach wojewody śląskiego, który musi cofnąć swoją marcową decyzję o zakazie organizacji meczów z udziałem fanów.


Na zdjęciu: Piotr Parzyszek (z prawej) żałuje, że nie strzelił w derbach choć jednego gola.

Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus