Piast Gliwice. Stawką… spokój i komfort

 

Nic więc dziwnego, że niedzielny mecz z beniaminkiem to dla gliwiczan ten z gatunku „must win”. Porażka z Lechem 0:3, porażka 0:3 ze Śląskiem i ostatnio 0:1 z Pogonią. Kibice mistrzów Polski mają prawo do niepokoju, bo dawno tak złych wyników gliwiczanie nie notowali. Pesymiści i defetyści mają używanie, ale trener Waldemar Fornalik nie należy do tej grupy. Wręcz przeciwnie.

Źle się dzieje w Piaście?

Szkoleniowiec Piasta na pytanie czy jest źle, czy to już kryzys, odpowiada szukając pozytywów. – Przegraliśmy trzy mecze i to niepodważalny fakt. Szukam jednak dobrych rzeczy w tych meczach i styl gry oraz to jak wyglądała pierwsza połowa meczu ze Śląskiem pokazują, że stać nas na zdecydowanie lepszą grę i możemy tak grać oraz znów regularnie wygrywać. W piłce wszyscy lubią liczyć porażki – mówi Waldemar Fornalik, którego może jednak martwić zastój w ofensywie, jak i błędy w defensywie. – W poprzednich dwóch meczach byłem zły, że nie strzelamy bramek, bo sytuacje były. Brakowało ich w spotkaniu z Pogonią, który był jednym ze słabszych naszych meczów, ale trzeba też wziąć pod uwagę klasę przeciwnika, który bardzo dobrze się organizował i ciężko było nam wypracować sobie szansę – dodaje szkoleniowiec mistrzów Polski.

Gwałtowny spadek

Dwa ostatnie tegoroczne mecze urastają do rangi bardzo ważnych. Gliwiczanie muszą zapunktować jeśli chcą się utrzymać w czołówce ekstraklasy lub… nie wypaść poza czołową ósemkę, co byłoby ogromnym rozczarowaniem. ŁKS dołuje, a że Piast gra u siebie to kibice są przekonani, że mistrz musi zrobić wszystko by trzy punkty zostały przy Okrzei.

– Tabela jest spłaszczona. Przegraliśmy trzy mecze i z pozycji wicelidera spadliśmy na siódme miejsce, chociaż różnice punktowe w dalszym ciągu nie są duże. Tym bardziej mamy świadomość, jaka jest stawka tych meczów oraz to, co może spowodować brak punktów. Mam na myśli sytuację w tabeli i komfort pracy w okresie zimowym. Bardzo skrupulatnie przygotowujemy się do tej rywalizacji, bo te punkty są nam bardzo potrzebne – mówi trener Fornalik.

– Dwa ostatnie tegoroczne mecze są bardzo istotne zwłaszcza po tych trzech porażkach drużyny, które były za nami doskoczyły i zmniejszyły dystans. Chcemy w tych spotkaniach zdobyć sześć punktów, by umocnić się w górnej ósemce, a na wiosnę walczyć o jeszcze wyższe cele. Jesteśmy zdeterminowani by powrócić na właściwe tory – dodaje pomocnik Martin Konczkowski. Piast już raz w tym sezonie ograł beniaminka z Łodzi, ale tym bardziej nie lekceważy niedzielnego przeciwnika.

– Widzimy jak gra ŁKS, jak funkcjonuje w rywalizacji z dobrymi zespołami. Ten zespół potrafił ograć Cracovię i zdobyć punkty z innymi rywalami. To nie będzie wcale łatwy mecz. Dopiero po zakończeniu spotkania można stwierdzić czy rzeczywiście było łatwo – mówi.

Mecz do rosołu

Gliwiczanie pierwszy raz w tym sezonie zagrają o 12.30. Czy niedzielna i obiadowa pora sprawia, że drużyna przygotowywała się inaczej niż zwykle?

– Zazwyczaj trenujemy przed południem, więc to jest taka zwyczajna pora, w której funkcjonujemy. Graliśmy już o 12:30 z Arką Gdynia i nie widziałem żadnego problemu jeśli chodzi o porę rozgrywania meczu. O tej porze roku zwłaszcza jest tak, że im później tym robi się chłodniej, dlatego ta godzina rozpoczęcia wcale nie jest zła – mówi trener Waldemar Fornalik, a kibice mają prawo oczekiwać lepszego spotkania niż ostatnio i znaczniej bardziej ofensywnej gry.

– Bez wkraczania w tajniki taktyki, ale gra u siebie wymusza niejako atakowanie. Obojętnie, kto do nas nie przyjeżdżał, to staraliśmy się kreować i grać do przodu – mówi szkoleniowiec mistrzów Polski, który ma bardzo wyrównany bilans starć z drużynami prowadzonymi przez trenera Kazimierza Moskala. Obaj panowie rywalizowali w lidze do tej pory 7 razy, 3 razy wygrywał Fornalik, 3 Moskal a raz mecz zakończył się wynikiem remisowym. Jak będzie w niedzielę?

 

Na zdjęciu: Zarówno Piast i ŁKS potrzebują zwycięstwa. Dlatego niedzielny mecz zapowiada się niezwykle ciekawie.