Piszczek to jednoosobowy generator frekwencji

To już oficjalne: Łukasz Piszczek, jak już informowaliśmy na naszym portalu, w przyszłym sezonie grać będzie w LKS-ie Goczałkowice-Zdrój na boiskach III ligi. – Zaczynam nowy rozdział tam, gdzie wszystko się zaczęło – zapowiedział wybitny reprezentant Polski.


Niejeden młody kibic polskiego klubu pewnie marzy sobie czasem: „Gdybym tak był gwiazdą piłki, to na stare lata wróciłbym jeszcze do siebie, do swojej drużyny. Dał ludziom radość, a niektórych zszokował”. To właśnie w prawdziwym życiu robi Łukasz Piszczek. 36-latek od dawna powtarzał, że ma plan, by na zakończenie kariery pograć jeszcze w LKS-ie Goczałkowice-Zdrój – zespole z rodzinnej miejscowości, w którego działalność od dłuższego czasu jest mocno zaangażowany. Klamka zapadła i III-ligowiec oficjalnie ogłosił powrót Piszczka, publikując w mediach społecznościowych krótki film prezentujący obrazki z Dortmundu i Goczałkowic okraszone narracją Piszczka.

– Prawdziwe emocje, których doświadczyłeś, zostaną z tobą na zawsze. To, że coś się kończy, nie oznacza, że o tym zapominasz. Teraz idę dalej. Zaczynam nowy rozdział tam, gdzie wszystko się zaczęło. W domu – mówi w nim.

Nikt go nie namówił

Jego obecność na poziomie rozgrywkowym nr 4 to coś niebywałego. Mowa o 66-krotnym reprezentancie Polski, uczestniku finałów Euro 2008, 2012, 2016, mundialu 2018, 2-krotnym mistrzu Niemiec. Chyba nie będzie wielkiej przesady w stwierdzeniu, że zagra w Goczałkowicach, choć poradziłby sobie jeszcze w każdym klubie na świecie. Skoro nie dalej jak półtora miesiąca temu rozegrał 90 minut w finale Pucharu Niemiec z RB Lipsk, wygranym przez Borussię 4:1…

W Dortmundzie namawiali go na jeszcze jeden roczny kontrakt. Spokojnie mógłby w najbliższym sezonie wzbogacić się grając w piłkę o kilka milionów złotych. Czesław Michniewicz podpytywał go o Legię Warszawa, znacznie wcześniej – jeszcze za kadencji Jerzego Brzęczka – spekulowano, że może dołączyć do sztabu reprezentacji Polski.

Nikt nie przekonał go jednak do zmiany planów i rezygnacji z powrotu do klubu, którego jest wychowankiem; w którego zarządzie zasiada tata Kazimierz, który jako trener prowadzi Damian Baron, czyli kolega ze szkolnych lat i czasów Gwarka Zabrze, którym mocno żyje od dobrych 5-6 lat, wspierając go w wędrówce od tyskiej klasy A aż do międzywojewódzkiej III ligi. Po drodze przyczynił się jeszcze przy wsparciu rządowej dotacji do powstania stadionu i budynku, służącego nie tylko I drużynie, ale przede wszystkim akademii, działającej w Goczałkowicach pod szyldem Borussii Dortmund.

900 kilometrów na sparing

Można się uśmiechnąć, że Piszczkowi wreszcie zniknie problem… logistyczny. Można było odnieść wrażenie, że poświęca Goczałkowicom każdą wolną chwilę. Gdy po mundialu w Rosji zakończył reprezentacyjną karierę, miał na LKS więcej czasu. Pamiętamy taką scenę z nieodległej przeszłości – bo minionej zimy – gdy przyjechał do Katowic na sparing z GKS-em.

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus

Z Dortmundu to ponad 900 kilometrów w jedną stronę. O samolocie z powodu covidowych obostrzeń nie mogło być mowy. Poprosił wtedy nawet fotoreporterów, by nie robili mu zdjęć, bo ta „wycieczka” w dobie pandemii mogłaby nie przypaść do gustu jego przełożonym w BVB. Najważniejsze było jednak, aby po prostu być z zespołem. LKS przegrał tamten sparing 1:4.
Choć trenerem jest Damian Baron, to tak naprawdę za ster trzyma Piszczek. Niezależnie od kilometrów.

W „Przeglądzie Sportowym” opowiadał, jak stara się oglądać na żywo, choć z niemieckiej perspektywy, treningi zespołu. Przede wszystkim – te taktyczne. Zwykle o godzinie 18.00, w czym pomagała kamerka internetowa umieszczona na odpowiedniej wysokości. Bywały też kwestie, przy których setki dzielących go od domu kilometrów nie miały znaczenia. Jak analiza rywali.

Grał w Bundeslidze, a w domu oglądał po 2-3 mecze rywali, m.in. Foto-Higieny Gać, Polonii Nysa czy Piasta Żmigród. W walce o punkty uczestniczył nie tylko zdalnie – zawodnicy LKS-u w szatni mogli już przyzwyczaić się do jego twarzy na ekranie telefonu – ale starał się też bywać osobiście, na ile pozwalał mu na to terminarz Borussii.

Przy okazji jednego ze spotkań rozgrywanych na Dolnym Śląsku Piszczek przyleciał do Wrocławia, tam wynajął auto z kierowcą, by dojechać na stadion i dyrygować zespołem zza linii. Formalnie nie ma jeszcze uprawnień trenerskich, ale nie ukrywa, że w tę stronę zamierza pójść po zawieszeniu butów na kołek. Miał kogo podpatrywać. Juergen Klopp, Tomas Tuchel, Lucien Favre – oni wszyscy wywarli na Piszczka-trenera wpływ.

Przedstawiciel lokalnego ekosystemu

W Dortmundzie niektórzy mawiali o Piszczku, że to gość „z zerowym ego”. To pewnie przesada, ale ilekroć pojawiał się gdzieś z LKS-em, zachowywał się tak, by mimo ogólnego zaciekawienia uchodzić za przedstawiciela lokalnego futbolowego ekosystemu, a nie pana z wielkiego świata. Gdy latem ubiegłego roku zawitał do Doliny Bytomki na sparing z Polonią, mógł wręcz zadziwić wiedzą. Zdawał sobie na przykład sprawę, o co chodziło w aferze wokół nierozegranego finału Pucharu Polski podokręgu Bytom między Szombierkami a Gwarkiem Tarnowskie Góry.

Kibice śledzący w internecie życie reprezentacji Polski pewnie pamiętają filmiki sprzed lat, na których Piszczek emocjonuje się „derbami jezior” między jego Goczałkowicami a Łąką. Albo czerwiec 2018, okres mundialu w Rosji, gdy cieszy się na nadchodzący bój o III ligę. – Teraz jest baraż Polonia Bytom – Ruch Radzionków. Człowieku, wyobrażasz sobie? Historyczny pojedynek na poziomie IV ligi – mówił Piszczu do Piotra Zielińskiego.

Jednoosobowy generator frekwencji

Dwa lata później baraż wygrał LKS. 2:0 z Szombierkami, na neutralnym terenie w Łaziskach Górnych. Piszczek grał akurat tego dnia mecz w Bundeslidze, w Lipsku. Nie wracał z drużyną samolotem, bo nie miałby tam internetu, a chciał oglądać transmisję. Dlatego wybrał autokar. Kilka tygodni później, podczas przygotowań do historycznego sezonu na III-ligowych boiskach, zawodnicy LKS-u opowiadali ze śmiechem, jak Piszczek szukał pozytywnych stron odpadnięcia BVB z Ligi Mistrzów.

Dzięki temu mógł spędzić kilka tygodni w Goczałkowicach. Debiutancki sezon na makroregionalnym poziomie okazał się bardzo udany. Po świetnej jesieni i nieco gorszej wiośnie drużyna skończyła go na 7. miejscu, jako jedyna dwukrotnie pokonała mistrza, czyli chorzowski Ruch. Piszczek przyznaje, że póki co III liga to optymalny poziom dla LKS-u.

W przeszłości sprowadził do drużyny znanych z ekstraklasy Łukasza Hanzela czy Piotra Ćwielonga, potem wyhamował z „głośnymi” nazwiskami, zresztą LKS nie oferuje jak na III ligę dużych pieniędzy. Teraz jednak zadbał o kogoś, kto na poziomie rozgrywkowym nr 4 będzie jednoosobowym generatorem frekwencji. Dotrzymał słowa. Tylko i aż.


Czy wiesz, że…
Już 24 lipca Łukasz Piszczek zagra w Katowicach. Przy Bukowej GieKSa w ostatnim sparingu przed startem I-ligowego sezonu zmierzy się właśnie z LKS-em Goczałkowice-Zdrój.

6 TYSIĘCY mieszkańców liczą Goczałkowice-Zdrój, miejscowość położona między Tychami a Bielskiem przy drodze krajowej 81.

382 WYSTĘPY w Borussii Dortmund uzbierał przez 11 lat Łukasz Piszczek. Zdobył 19 bramek, zaliczył 64 asysty

20 MECZÓW zagrał Piszczek w swoim ostatnim sezonie w BVB. 17 z nich jego drużyna wygrała.

66 SPOTKAŃ w kadrze rozegrał Łukasz Piszczek, rozstał się z nią po mundialu 2018

5 KLUBÓW miał Piszczek w swojej karierze. LKS Goczałkowice, Gwarek Zabrze, Zagłębie Lubin, Hertha Berlin, Borussia Dortmund… Teraz historia zatacza koło


Tomasz Stefankiewicz (dyrektor sportowy Polonii Bytom)

Będzie witany z honorami

– Konkurs na transfer roku w III lidze można już zakończyć. Łukasz Piszczek wniesie niesamowitą wartość marketingową do tej ligi. Nie zawaham się powiedzieć, że nasza grupa III ligi jest najmocniejsza w Polsce, a teraz dodatkowo została wzbogacona o taką gwiazdę.

Wszyscy, którzy śledzili Bundesligę, widzieli, że to dalej europejski poziom. Byłby numerem 1 w ekstraklasie, spokojnie znalazłby klub w Bundeslidze, w niejednej drużynie grałby pierwsze skrzypce. To będzie najlepszy zawodnik w naszej lidze.

Olbrzymia jakość i olbrzymia broń Goczałkowic w… ofensywie, bo zakładam, że będzie chciał dać sobie i drużynie trochę radości, nawiązać do dawnych lat, gdy występował jako napastnik. Obserwując pracę wykonywaną w LKS-ie nie zakładam, że ten powrót zmieni plany rozwoju klubu, który jest budowany od kilku lat metodą małych kroków. Nie oczekiwałbym jakiegoś boomu, ale z pewnością będzie to w przyszłym sezonie bardzo groźny zespół, który będzie przyciągał kibiców na trybuny.

Łukasz to taka postać, która raczej nie wzbudza negatywnych emocji. Nieraz duże postaci polskiej piłki na niższych szczeblach spotykały się w mniejszych miejscowościach ze złośliwością, „szyderą”, ale patrząc na osiągnięcia Piszczka, w każdym miejscu powinien być witany z honorami. Mecz z LKS-em będzie wydarzeniem dla wszystkich w tej lidze. Łukasz ma świadomość, jak ona wygląda, ale i tak czeka go trudne zderzenie. Przed chwilą jeździł na Allianz Arenę, a niebawem wystąpi na bocznym boisku w Legnicy, w sąsiedztwie trenujących obok dzieci z akademii Miedzi.

To może nie być dla niego łatwe, ale przecież brał już udział w spotkaniach III-ligowych, był przy drużynie, dlatego będzie na to nastawiony. Pierwszy raz styczność z nim mieliśmy kilka lat temu, gdy rywalizowaliśmy jeszcze w IV lidze. Kontakt zawsze był bardzo przyjazny. Pamiętamy, jak na „Łączy Nas Piłka” reklamował baraż między nami a Ruchem Radzionków.

W trakcie tej rundy konsultowaliśmy możliwość gry w Goczałkowicach, dogadywałem to bezpośrednio z Piszczkiem, nie robił problemów, a w bardzo uprzejmej rozmowie stwierdził, że warto pomagać takim klubom jak Polonia. Gdy rok temu graliśmy sparing, była dłuższa chwila na rozmowę. Wraz z trenerem Rakoczym byliśmy mocno zaskoczeni jego wiedzą o śląskim podwórku. Żyje tą lokalną piłką i wkroczy tu jak do siebie.

Byli reprezentanci w niższych ligach
Łukasz Piszczek 66A/3 LKS Goczałkowice-Zdrój
Sławomir Peszko 44A/2 Wieczysta Kraków
Radosław Majewski 9A Wieczysta Kraków
Tomasz Brzyski 7A/1 Chełmianka
Seweryn Gancarczyk 7A Podlesianka Katowice
Dawid Janczyk 5A LZS Piotrówka
Tomasz Nowak 3A/1 Rekord Bielsko-Biała
Grzegorz Bonin 1A Chełmianka
Piotr Ćwielong 1A LKS Goczałkowice-Zdrój
Janusz Gancarczyk 1A Kotwica Kołobrzeg
Rafał Kosznik 1A Radunia Stężyca
Michał Miśkiewicz 1A Wieczysta Kraków


(WChał)


Na zdjęciu: LKS Goczałkowice przedstawił oficjalnie swój pierwszy letni transfer. Piszczek będzie występował w koszulce z numerem 26 – takim, jak w Dortmundzie.
Fot. facebook LKS-u Goczałkowice